Leszek Długosz: Z BRACKIEJ
Moje odczucia zawarłem w tytule. Nie wiem, jakie były kryteria tego plebiscytu – określone profesjonalne parametry? Czy powiedzmy, jakiś szczególny wpis w pamięć publiczności? Całościowa ocena aktywności, jakości dorobku, wszechstronność twórczości?
Zastanawiam się... Dla mnie jest oczywistością, że najwybitniejszą indywidualnością artystyczną, jaka w ogóle wyłoniła się z tego festiwalu (jeśli chodzi o sztukę), była i zostanie Ewa Demarczyk.
Co do reszty można dyskutować. Natomiast jakie akurat kryteria wchodziły, by tak rzec, w grę? I jakimi kierowali się wyborcy? Nie mnie oceniać ani wyrażać opinię. Ze wzruszeniem i wdzięcznością – za pamięć i uznanie – wiadomość tę przyjąłem. Dziękuję wszystkim, którzy tak zdecydowali. Przy okazji zauważam, jak mało, prawie w ogóle, nie piszę o swoich doświadczeniach z mojego tzw. śpiewającego podwórka. A może pora? Zebrało się przecież niemało doświadczeń i obserwacji. Właśnie jako ktoś „trochę z boku”, z pozycji indywidualisty, miałbym też trochę do poinformowania, do osądzenia. Ale dziś chciałbym podziękować zwłaszcza wszystkim, od tylu lat towarzyszącym mi we wspólnych dolach i niedolach, kolegom, przyjaciołom muzykom. Wiele Im zawdzięczam. Publikuję więc tekst mojej – jeśli nie nowej już, to przecież całkiem jeszcze nieznanej piosenki. Przejechaliśmy (na wozach i pod wozami) kawał czasu i kawał świata. W sumie było pięknie! Przecież… jeszcze płynie rzeka...
Moim Kolegom Muzykom
Moi koledzy gitarzyści już zmęczone mają dłonie
– Srebro posrebrzyło skronie
Ale grają, grają pięknie, struny jeszcze czule dźwięczą
Jeszcze wciąż opowiadają i jak zwykle, o tym samym
Że za mało zbyt nieśmiało, niewytrwale i niedbale
Nie tak jak potrzeba było, że za mało się kochało
Moi koledzy gitarzyści, grają
– Jeszcze nie ustają
II
Moi koledzy pianiści jakoś posmutnieli wszyscy
– Ręce mają mniej już zręczne
Ale grają, grają pięknie
– Z klawiszami się zmawiają, jeszcze o coś się spierają
I jak zwykle to samo
– Która z tych miłości pierwsza?
Ta w ukryciu, ta nieśmiała?
Ta szalona, roztańczona?
– I że wszystkie, każda mało
Moi koledzy pianiści grają
– Jeszcze nie ustają…
III
Moi koledzy muzycy chodzą brzegiem wielkiej ciszy
– W głąb tej ciszy zaglądają
Im odwraca ich wspomnienie i pochyla ich westchnienie
I zagarnia ich milczenie
I już ciszej, ciszej grają…
Coda
Cień na brzegu, cień nad rzeką
– Po obydwu stronach rzeki…
Tratwa moja płynie w cieniu
Tratwa moja już daleko
Wiosłuj, wiosłuj moje serce
– Płynie, płynie, jeszcze śpiewa rzeka…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?