Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radość i zdumienie

Redakcja
Akurat jestem kawał świata od Krakowa. Doniesiono mi, że w zorganizowanym plebiscycie właśnie odbywającego się pod Wawelem Studenckiego Festiwalu (Konkursu?) Piosenki (jaką to ma dziś formułę? Nie wiem) na tzw. Wykonawcę 50-lecia zdobyłem największą ilość głosów.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Moje odczucia zawarłem w tytule. Nie wiem, jakie były kryteria tego plebiscytu – określone profesjonalne parametry? Czy powiedzmy, jakiś szczególny wpis w pamięć publiczności? Całościowa ocena aktywności, jakości dorobku, wszechstronność twórczości?

Zastanawiam się... Dla mnie jest oczywistością, że najwybitniejszą indywidualnością artystyczną, jaka w ogóle wyłoniła się z tego festiwalu (jeśli chodzi o sztukę), była i zostanie Ewa Demarczyk.

Co do reszty można dyskutować. Natomiast jakie akurat kryteria wchodziły, by tak rzec, w grę? I jakimi kierowali się wyborcy? Nie mnie oceniać ani wyrażać opinię. Ze wzruszeniem i wdzięcznością – za pamięć i uznanie – wiadomość tę przyjąłem. Dziękuję wszystkim, którzy tak zdecydowali. Przy okazji zauważam, jak mało, prawie w ogóle, nie piszę o swoich doświadczeniach z mojego tzw. śpiewającego podwórka. A może pora? Zebrało się przecież niemało doświadczeń i obserwacji. Właśnie jako ktoś „trochę z boku”, z pozycji indywidualisty, miałbym też trochę do poinformowania, do osądzenia. Ale dziś chciałbym podziękować zwłaszcza wszystkim, od tylu lat towarzyszącym mi we wspólnych dolach i niedolach, kolegom, przyjaciołom muzykom. Wiele Im zawdzięczam. Publikuję więc tekst mojej – jeśli nie nowej już, to przecież całkiem jeszcze nieznanej piosenki. Przejechaliśmy (na wozach i pod wozami) kawał czasu i kawał świata. W sumie było pięknie! Przecież… jeszcze płynie rzeka...

 

Moim Kolegom Muzykom

Moi koledzy gitarzyści już zmęczone mają dłonie

– Srebro posrebrzyło skronie

Ale grają, grają pięknie, struny jeszcze czule dźwięczą

Jeszcze wciąż opowiadają i jak zwykle, o tym samym

Że za mało zbyt nieśmiało, niewytrwale i niedbale

Nie tak jak potrzeba było, że za mało się kochało

Moi koledzy gitarzyści, grają

– Jeszcze nie ustają

 

II

Moi koledzy pianiści jakoś posmutnieli wszyscy

– Ręce mają mniej już zręczne

Ale grają, grają pięknie

– Z klawiszami się zmawiają, jeszcze o coś się spierają

I jak zwykle to samo

– Która z tych miłości pierwsza?

Ta w ukryciu, ta nieśmiała?

Ta szalona, roztańczona?

– I że wszystkie, każda mało

Moi koledzy pianiści grają

– Jeszcze nie ustają…

 

III

Moi koledzy muzycy chodzą brzegiem wielkiej ciszy

– W głąb tej ciszy zaglądają

Im odwraca ich wspomnienie i pochyla ich westchnienie

I zagarnia ich milczenie

I już ciszej, ciszej grają…

 

Coda

Cień na brzegu, cień nad rzeką

– Po obydwu stronach rzeki…

Tratwa moja płynie w cieniu

Tratwa moja już daleko

Wiosłuj, wiosłuj moje serce

– Płynie, płynie, jeszcze śpiewa rzeka…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski