Wielu z nas odruchowo sięga po portfel. Z nadzieją, że ofiarowane kilka(a czasem więcej) złotych trafi na ratowanie zapomnianych przez czas nagrobków. A to dziś wcale nie jest takie oczywiste.
Konkurencja wśród kwestujących na nekropoliach rośnie. Z roku na rok przybywa organizacji pozarządowych, które przy cmentarnych alejkach ustawiają się z puszkami w kolejce. Wystarczy tylko rejestracja publicznej zbiórki w internecie.
Dlatego Obywatelski Komitet Ratowania Krakowa powiedział pas: na takich zasadach dalej zbierać pieniędzy nie będą. A to oni przy bramie cmentarza Rakowickiego stoją najdłużej, bo aż 35 lat. Dzięki nim udało się uratować od zniszczenia setki mogił, głównie zwykłych krakowian oraz dzieci. Odpowiedź na pytanie, czy ratować społeczną kwestę, wydaje się więc oczywista. Jednak chętnych do zaangażowania się w budowanie oddolnego komitetu odnowy zaniedbanych nagrobków - brak.
Politycy stoją z puszkami przy cmentarnych alejkach praktycznie tylko w czasie kampanii wyborczej. A wolontariusze zazwyczaj pomagają OKRK tylko przez jeden dzień. Przez cały rok nad organizacją zbiórki całkowicie społecznie czuwa Mikołaj Kornecki z garstką współpracowników. To na ich głowie jest cała organizacja kwesty - od zebrania chętnych do kwestowania po rozliczenie jej efektów. Inicjatorom tradycyjnej kwesty lata lecą, a ich młodych następców nie widać. Jeśli nic nie zmienimy, to krakowska zbiórka popadnie w niepamięć. Tak samo jak mogiły, które od ponad trzech dekad stara się ratować OKRK.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zbiórka pieniędzy na ratowanie zabytkowych nagrobków zawieszona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?