Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Real wyeliminowany

FIL
Smutny Iker Casillas (z lewej, Real) po golu strzelonym mu przez Miralema Pjanicia Fot. PAP/ EPA/Alberto Martin
Smutny Iker Casillas (z lewej, Real) po golu strzelonym mu przez Miralema Pjanicia Fot. PAP/ EPA/Alberto Martin
Olympique Lyon i Manchester United zostali kolejnymi - po Arsenalu Londyn i Bayernie Monachium - ćwierćfinalistami piłkarskiej Ligi Mistrzów. Mistrz Francji sensacyjnie zremisował na boisku Realu Madryt 1-1, a mistrz Anglii rozgromił u siebie Milan 4-0. Real Madryt - Olympique Lyon 1-1 (1-0)

Smutny Iker Casillas (z lewej, Real) po golu strzelonym mu przez Miralema Pjanicia Fot. PAP/ EPA/Alberto Martin

LIGA MISTRZÓW. Olimpique Lyon i Manchester United w ćwierćfinałach

Bramki: Ronaldo 6 - Pjanić 75. Sędziował: Nicola Rizzoli (Włochy). Pierwszy mecz: 0-1. Awans: Olympique.

Real: Casillas - Sergio Ramos, Albiol, Garay, Arbeloa (84 Diarra) - Granero (62 van der Vaart), Diarra, Kaka (77 Raul), Guti - Ronaldo, Higuain.

Olympique: Lloris - Reveillere, Cris, Boumsong (46 Kallstrom), Cissokho - Govou, Toulalan, Makoun (46 Gonalons), Pjanic (84 Ederson), Delgado - Lisandro.

Real po raz szósty z rzędu nie potrafił awansować do ćwierćfinału LM. "Królewscy" od początku meczu ruszyli do ataku i bardzo szybko objęli prowadzenie. W 6 min Guti świetnie zagrał do Ronaldo, ten wpadł w pole karne i huknął nie do obrony. To tylko zdopingowało gospodarzy do kolejnych akcji ofensywnych, ale do przerwy nie udało im się podwyższyć wyniku. Mieli kilka dogodnych okazji, jednak szwankowało wykończenie akcji. Trzy z nich zmarnował Higuain. Najpierw po ograniu bramkarza, mając przed sobą pustą bramkę, trafił w słupek, a potem jego kolejny strzały obronił Lloris, a następny był minimalnie niecelny. Goście w pierwszej połowie też mieli okazje do zdobycia gola, ale Toulalan minimalnie chybił.

Zaraz po przerwie bliski wyrównania był Gonalons (główkował nad poprzeczkę). Potem Casillas z trudem obronił "bombę" Lisandro. Goście w tym okresie dyktowali warunki gry i w końcu wyrównali po strzale z bliska Pjanicia, który wykończył akcję Delgado i Govou. Ataki Realu nie przyniosły powodzenia. Tuż przed końcem meczu bliski zdobycia drugiego gola dla gości był Lisandro.

Manchester United - Milan 4-0 (1-0)

Bramki: Rooney 13 i 46, Park 59, Fletcher 88. Sędziował: Busacca (Szwajcaria).Pierwszy mecz: 3-2. Awans: MU.

MU: van der Sar - Neville (66 Rafael), Ferdinand, Vidic, Evra - Nani, Fletcher, Scholes (73 Gibson), Park - Rooney (66 Berbatow), Valencia.

Milan: Abbiati - Abate (64 Beckham), Bonera (46 Seedorf), Silva, Jankulovski - Pirlo, Ambrosini, Flamini - Ronaldinho - Borriello (69 Inzaghi), Huntelaar.

"Czerwone Diabły", choć miały w zapasie cenną zaliczkę w postaci wyjazdowego zwycięstwa, od pierwszych minut uzyskały przewagę. Na początku meczu Abbiatiego postraszyli Rooney (z półobrotu obok słupka) i Neville (nad poprzeczkę). Milan (grający jednak bez kontuzjowanego Pato) nie umiał się przeciwstawić ofensywnie grającym rywalom. Van der Sara usiłował zatrudnić Ronaldinho, ale jego "główka" była niecelna. Tymczasem gospodarze nadal atakowali. Abbiati obronił strzał Naniego, ale był bezradny wobec "główki" Rooneya po centrze Neville'a.

W drugiej połowie lider Premiership nie dał szans wiceliderowi Serie A. Zaraz po przerwie wynik podwyższył Rooney z podania Naniego. Goście rzadko przedostawali się pod bramkę van der Sara, a jeśli to się im już udało, nie potrafili trafić do siatki (Huntelaar z bliska główkował nad poprzeczkę). O wiele więcej pracy miał Abbiati, który nawet przy centrach gospodarzy (np. Naniego) musiał się wykazać dużym refleksem, by nie puścić gola. Gdy jednak Scholes zagrał prostopadle do Parka, a ten precyzyjnie strzelił w dalszy róg, był bez szans.
W trakcie drugiej połowy na boisku pojawił się były as MU, Beckham (nie grał na Old Trafford od 7 lat), który popisał się pięknym wolejem, obroniony przez van der Sara, a potem kilkoma ładnymi centrami. Te ostatnie nie przynosiły jednak powodzenia Milanowi. Tymczasem MU "dobił" rywala właśnie po kolejnej centrze, tym razem Rafaela, którą głową wykorzystał Fletcher. (FIL)

"Smoki" ogłupione, "Fioletowi" z podniesioną głową

Spacerek w Londynie i horror we Florencji - tak najkrócej można podsumować wtorkowe mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów. Arsenal rozgromił FC Porto 5-0. Do przerwy prowadził "tylko" 2-0, więc pewny swego jeszcze nie mógł być (w Porto przegrał 1-2), ale potem nie dał szans rywalowi. - Zrobiliśmy to, co powinniśmy zrobić: wygraliśmy w pięknym stylu i byliśmy przekonywujący w akcjach ofensywnych - powiedział menedżer "Kanonierów" Arsene Wenger. Tymczasem trener "Smoków" Jesualdo, Ferreira przyznał, że jego gracze byli... ogłupieni. - Popełnialiśmy błędy, które na co dzień nam się nie zdarzają. Fiorentina pokonała Bayern 3-2, ale odpadła, bo w Monachium przegrała 1-2. Szkoleniowiec "Fioletowych" Cesare Prandelli był zadowolony z postawy podopiecznych: - Odpadamy z wysoko podniesioną głową. W Lidze Mistrzów wygraliśmy sześć spotkań na osiem, grając z lepszymi od nas drużynami. O naszym odpadnięciu zadecydował gol Klosego (w Monachium ze spalonego - przyp. fil). Teraz arbiter nie wpłynął na wynik. Trener gości Louis van Gaal przyznał, że Fiorentinie trudno zaakceptować takie rozstrzygnięcie. - Teraz obejrzałem spotkanie z wieloma indywidualnymi błędami. Nie było dla nas łatwe, ale w drugiej połowie się uratowaliśmy. Zdobyliśmy dwa cudowne gole i byliśmy bardzo szczęśliwi po zakończeniu meczu - powiedział van Gaal. Pecha miał Mario Gomez (Bayern), który doznał kontuzji łydki i czeka go trzytygodniowa przerwa. (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski