Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reichelt najszybszy na Kogucim Grzebieniu

Redakcja
NARCIARSTWO ALPEJSKIE. Po latach posuchy Austriacy doczekali się zwycięstwa swojego narciarza na słynnej trasie zjazdowej w Kitzbuehel. Triumfował Hannes Reichelt.

Hannes Reichelt, zwycięzca sobotniego zjazdu, w klasyfikacji generalnej PŚ jest szósty. Prowadzi Norweg Aksel Lund Svindal FOT. AP PHOTO/ALESSANDRO TROVATI

Hahnenkamm jest jak żywe stworzenie. To ocean falujących flag, który co chwila wybucha okrzykiem zachwytu lub rozpaczy. Tysiące kibiców z całego świata ściągają do Kitzbuehel, by obejrzeć chyba najsławniejszy zjazd na kuli ziemskiej. "Streif", czyli słynna trasa na Kogucim Grzebieniu (Hahnenkamm) wywołuje wśród fanów narciarstwa dreszcze i wyzwala niesamowite emocje. Ta trasa, ze względu na swoją zdradziecką, intrygującą naturę, jest po prostu magiczna.

Zanim dojdzie na niej do rywalizacji w zjeździe, alpejczyków czekają zwykle starty w supergigancie i superkombinacji. Niestety, zima w Kitzbuehel zaczęła się na dobre dopiero w sobotę, dlatego zaplanowaną na piątek superkombinację przełożono na niedzielę. Zamiast niej, zawodnicy wystartowali w slalomie, w którym triumfował Felix Neureuther.

Austriaccy kibice otwarcie domagali się triumfu któregoś z rodaków w sobotnim zjeździe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ostatni Austriak wygrywał na Hahnenkamm w 2006 roku (Michael Walchhofer). Tymczasem wyścig zaczął się lepiej dla obcokrajowców. Fenomenalnie poradził sobie Bode Miller, który przez pewien czas przewodził stawce. Ostatecznie 36-letni Amerykanin stanął na najniższym stopniu podium. Millera wyprzedził Norweg, Aksel Lund Svindal, ale gwiazdą sobotniego wieczoru został Austriak, Hannes Reichelt, który dał z siebie tysiąc procent i dość nieoczekiwanie wygrał. Kiedy mijał linię mety, wulkan austriackich kibiców wybuchnął z niesamowitą mocą.

Niedzielne zawody od początku stały pod dużym znakiem zapytania. Wszystko przez potężne opady śniegu nad Kitzbuehel. Ostatecznie, choć z trzygodzinnym opóźnieniem, konkurencje się odbyły. Supergigant od mocnego uderzenia rozpoczęli starzy wyjadacze. Triumfował w nim 36-letni Szwajcar Didier Defago, który o pięć setnych sekundy wyprzedził swojego rówieśnika, Bodego Millera. Powtórki pokazały, że Amerykanin stracił zwycięstwo na ostatnich metrach, kiedy niepotrzebnie się podniósł. Maciej Bydliński, jedyny Polak startujący w niedzielę, zajął w supergigancie 75. miejsce, ze stratą 2,76 sekundy do Defago.

- Widoczność była słaba, w dodatku trasa mocno dziurawa... Generalnie mogło być lepiej. Myślę, że mogłem pojechać przynajmniej o pół sekundy szybciej - powiedział Polak. - Nie ukrywam, że jestem zawiedziony, bo spodziewałem się lepszego wyniku - dodał.

Ostatecznie po superkombinacji Polak uplasował się na 34. miejscu ze stratą ponad 6 sekund do zwycięzcy. Wygrał Francuz Alexis Pinturault.

Dla Bydlińskiego był to ostatni sprawdzian przed igrzyskami olimpijskimi w Soczi. Ostatnie dni przed olimpiadą Polak spędzi w rodzinnym Szczyku, gdzie popracuje nad kondycją i wytrzymałością.

Najbliższe zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim odbędą się 28 stycznia w Schladming. Relacja na żywo z tego wydarzenia w Eurosporcie.

Kacper Rogacin z Kitzbuehel

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski