MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rondo à la krakowiak

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Jechałam przez rondo Mogilskie z młodym kierowcą, który z powodu kontuzji kolana musiał na parę miesięcy porzucić codziennie jeżdżenie na rowerze na rzecz samochodu. Mknęliśmy autem górnym poziomem ronda, patrzyłam na ścieżkę rowerową, na ruiny fortu, gdy powiedział: "ale Rondo Mogilskie to się udało. Ktoś je po prostu dobrze zaprojektował".

Fot. Anna Kaczmarz

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz: ROWEREM PRZEZ KRAKÓW

Przyznaję mojemu młodemu rozmówcy rację. To rondo rzeczywiście jest dobre i to dla wszystkich użytkowników. Wystarczy sobie przypomnieć jak dawniej trzeba było pokonywać ten węzeł komunikacyjny, pieszo, rowerem czy samochodem. Zwłaszcza dla rowerów, stare rondo Mogilskie było wyjątkowo niebezpieczne, a dojechanie do ścieżki rowerowej na ul. Kopernika wymagało wiele uwagi i sprytu. Teraz wszystko jest przejrzyste, a przejazd rowerem komfortowy.

Ale jak powszechnie wiadomo diabeł tkwi w szczegółach i o tym będzie teraz mowa. Ile razy przejeżdżam na rowerze przez rondo nie mogę zrozumieć, dlaczego projektanci tak źle potraktowali Operę Krakowską i nie zapewnili do niej rowerowego dojazdu. Czyżby myśleli, że na spektakl operowy nie wypada przyjechać na rowerze? Pewnie nie byli nigdy w Bolonii, Lucernie, Zurichu i nie widzieli elegancko ubranych kobiet, które w wieczorowych butach na obcasach gnały co sił na swoich miejskich damkach by zdążyć na koncert czy przedstawienie.

Pewnie nigdy nie byli też w Operze Krakowskiej i nie zauważyli jak wiele rowerów znajduje się na placu przed budynkiem, gdy trwa spektakl. Zapewne tu nie bywają i nie wiedzą, że zajęty jest na ogół cały stojak, a rowery poprzypinane są do pobliskich latarni i znaków drogowych. Gdyby nie podjazd dla niepełnosprawnych (nie wygodny dla rowerów) trzeba by rower z dolnego poziomu ronda wynieść do Opery na własnych plecach, bo na schody ruchome, które zazwyczaj są zepsute nie ma co liczyć.

Ile razy przejeżdżam ścieżką rowerową w poprzek Ronda Mogilskiego podziwiam fantazję projektantów, którzy wytyczyli drogi rowerowe. Ścieżki łączą się ze sobą pięknymi łukami, ale niezbyt wygodnie dla roweru wyprofilowanymi. Wiem, to świetnie wygląda w komputerowej wizualizacji, zwłaszcza, że czerwone ścieżki kontrastują z szarymi traktami dla pieszych, a miękkie linie dodają uroku zaprojektowanej przestrzeni. Ale efekt jest taki, że rowerzyści nagminnie ścinają zaprojektowane krągłości, a wijące się ścieżki: pomiędzy przejazdami przez tory i wyprowadzająca pod górę w stronę ul. Koperniką są po prostu niebezpieczne. Zwłaszcza ta pod górę skręca pod takim kątem, że nie widać, czy ktoś nie jedzie z impetem w dół. O czołowe zderzenie tam bardzo łatwo.

Do tego trzeba jeszcze dodać źle ustawioną sygnalizację świetlną, która każe długo czekać na czerwonym świetle, podczas gdy nic nie jedzie, albo która zatrzymuje tramwaj na skrzyżowaniu tak, że nie da się przejechać na zielonym świetle na drugą stronę. Czyżby ustawienie świateł było aż tak skomplikowane?

Dolny poziom ronda jest bardzo przyjemny: skwerki, ławki, rośliny, profesjonalne stojaki na rowery i automatyczna wypożyczalnia dla rowerów. Przestrzeń zaczyna żyć: zadomowiła tu się już preclarka, przyzwyczailiśmy się do ciekawych wystaw fotograficznych, choćby do tej ostatniej "Czas utracony, czas ocalony" pokazującej jak w XIX i XX wieku wyglądały Grzegórzki, Dąbie, osiedle Oficerskie. Nawet wrósł już w pejzaż fortepian Chopina. I tylko żal, że nie przyjdzie tu młody Chopin by wykonać swój utwór: Rondo a la krakowiak.

Szerokiej Drogi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski