MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozbrojenie jako gra

Redakcja
Rozmowa z dr. PRZEMYSŁAWEM ŻURAWSKIM VEL GRAJEWSKIM z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologii Uniwersytetu Łódzkiego o podpisywanym dzisiaj amerykańsko-rosyjskim porozumieniu rozbrojeniowym.

Czy możliwa jest sytuacja, że Rosja będzie sabotować układ rozbrojeniowy?

- Amerykanie w ciągu wielu lat negocjacji z Rosjanami wypracowali zasadę "tyle rozbrojenia, ile weryfikacji". Przy obecnych środkach technicznych - mam na myśli satelity oraz sejsmografy - dysponują dostatecznymi możliwościami rozpoznania stanu posiadania strony przeciwnej. Wszystkie poprzednie porozumienia zawierane od lat 90. były skuteczne właśnie dlatego, że można było sprawić, czy druga strona wykonuje swoje zobowiązania. Uważam, że trudno podejrzewać i Amerykanów, i Rosjan, by podpisywali tak ważne porozumienie na słowo honoru.

- Układowi ma towarzyszyć zastrzeżenie, że każda ze stron będzie mogła go wypowiedzieć, jeśli uzna, że zagrożone są jej żywotne interesy. Czy to nie stawia pod znakiem zapytania sensowności podpisywania traktatu?

- To od dawna stosowana w dyplomacji zasada tzw. escape clause, czyli klauzuli ucieczki. Chodzi o to, że gdyby jakieś państwo trzecie - np. Chiny (chyba najbliższe zrealizowania tego typu zagrożenia) lub Iran - zostało potraktowane przez którąś z umawiających się stron jako zagrożenie, będzie ona mogła powrócić do zbrojeń, by utrzymać należyty dystans między atomową pierwszą a drugą i trzecią ligą. Oczywiście w pierwszej lidze grają dziś tylko Rosja i Stany Zjednoczone i chodzi o to, by nikt nie zbliżył się do ich poziomu. A zatem, gdyby pojawiły się intensywne zbrojenia kogoś trzeciego, ta klauzula mogłaby zostać uruchomiona. Na razie jednak na to się nie zanosi.

- Czy wprowadzenie jej do układu nie rodzi jednak niebezpieczeństwa, że w pewnym momencie Rosja może jednostronnie uznać, iż dalsze rozbrajanie się nie leży w jej interesie i powróci do zbrojeń jądrowych?

- Rosja jest na to za słaba. W chwili obecnej nie ma problemu wyścigu zbrojeń między USA a Rosją, tak jak kiedyś między USA a Związkiem Radzieckim. Mamy raczej do czynienia z uznawaniem przez USA pożądanego przez Rosję statusu drugiego światowego mocarstwa jądrowego. W normalnym wyścigu zbrojeń Rosja nie byłaby w stanie utrzymać takiego statusu, bo Amerykanie zdystansowaliby ją w nader szybkim tempie. Jest to więc pewna gra polityczna, której istotą moim zdaniem jest nakłonienie Rosjan do współpracy przy wywieraniu presji na Iran. Waszyngton opłaca politycznie Rosję, by w Radzie bezpieczeństwa ONZ poparła propozycję sankcji wobec Teheranu. W chwili obecnej nie ma więc wyścigu zbrojeń, a gdyby Moskwa go podjęła, natychmiast by go przegrała.

- Nowy układ ogranicza liczbę głowic nuklearnych o 30 proc. do 1550 po obu stronach. Czy ma to jakiś wpływ na światowe bezpieczeństwo?

- Tysiąc pięćset głowic to nadal olbrzymia liczba. Wystarczy, żeby wielokrotnie zniszczyć zarówno terytorium USA, jak i Rosji. Mało tego - użycie jej w takiej skali spowodowałoby zniszczenie cywilizacji na Ziemi. A zatem redukcja potencjału jądrowego o owe 30 proc. ma wyłącznie charakter gestu politycznego. Z wojskowego punktu widzenia nie ma większego znaczenia. Ma natomiast wymiar polityczny, finansowy i gospodarczy. Praktycznie nie wpływa też na wzrost poziomu bezpieczeństwa na świecie.
- Czy zaproszenie przez Obamę do Pragi przywódców państw Europy Środkowo-Wschodniej jest czymś więcej niż tylko gestem?

- To zależy od tego, co Obama powie zaproszonym przywódcom, ale raczej nie przeceniałbym tego zaproszenia. Traktowałbym to jako demonstrację, że Stany Zjednoczone nie porzuciły zainteresowania naszym regionem. Nie będzie tam żadnych konkretów, a przywódcy nie spotkają się w celu ustalenia czegokolwiek.

Rozmawiał PAWEŁ STACHNIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski