Roman Giertych, kiedyś wicepremier, dziś adwokat, chciał stworzyć grupę, która będzie wymuszać wielkie pieniądze od najbogatszych biznesmenów. Taką tezę na podstawie kolejnych ujawnianych rozmów postawi dziś tygodnik „Wprost”.
"Coraz szersze i bardziej odległe w czasie kręgi" - przeczytaj komentarz autora >>
Dowodem ma być zapis ze spotkania Romana Giertycha z dziennikarzami Janem Pińskim i Piotrem Nisztorem. Nagrać rozmowę miał ten ostatni, a dotyczyła ona sprzedaży praw autorskich do książki o Janie Kulczyku, którą napisał Nisztor. Podczas rozmowy pada nawet kwota – 400 tys. zł.
Zanim jednak dowody na swoją tezę przedstawił tygodnik, „Gazeta Wyborcza” opublikowała przebieg zdarzenia w relacji Romana Giertycha. Ten poszedł do gazety, gdy dostał od tygodnika pytania dotyczące rozmowy sprzed trzech lat.
Giertych twierdzi, że negocjował z Nisztorem sprzedaż praw autorskich w imieniu przyjaciela Jana Kulczyka. Zleceniodawca nie chciał, by biznesmenowi było przykro z powodu nieprzyjemnych dla jego ojca fragmentów publikacji. – Próbowałem zapobiec oczernieniu ojca przyjaciela mojego klienta. Szantażował pan Nisztor, a nie ja. Teraz zachowuje się w myśl zasady, że złodziej krzyczy „łap złodzieja”. Chcę się temu przeciwstawić – mówi Giertych.
I zapowiada, że w tym tygodniu do sądu trafi pozew cywilny przeciwko redakcji „Wprost” (wydawcy i redaktorowi naczelnemu tygodnika) o przeprosiny na okładce w trzech kolejnych wydaniach i 500 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych. Adwokat złoży też doniesienie do prokuratury na Piotra Nisztora, który nielegalnie nagrał ich rozmowę. Nie kryje, że będzie wnioskował o zasądzenie półrocznej pracy dziennikarza w jednym z warszawskich hospicjów.
Po ataku Romana Giertycha tygodnik ujawnił fragmenty wywiadu z Piotrem Nisztorem, który w całości ukaże się dopiero dzisiaj. Dziennikarz tłumaczy, że nagrał swoich rozmówców, bo ci chcieli robić dziwne interesy na jego książce. Najpierw to Jan Piński miał zaproponować 300 tys. zł, a dopiero po jego namowach doszło do rozmowy z Romanem Giertychem, podczas której padła jeszcze wyższa kwota, wspomniane 400 tys. zł.
Nisztor wyjaśnia też, dlaczego do tej pory nie ukazała się jego książka o Kulczyku. Przyznaje, że miał umowę z wydawcą, ale ten właśnie po rozmowie z Giertychem zaczął ją zmieniać, proponując podpisanie jej z innymi podmiotami, więc ostatecznie umowa trafiła do kosza. Dziennikarz przyznaje, że sam nie szukał nowego wydawcy, a nikt inny się do niego nie zgłosił. Tymczasem Jan Piński sugeruje, że umówił Piotra Nisztora z przedstawicielami Jana Kulczyka i że dziennikarz handlował z nimi własną książką. – Totalna nieprawda rozpowszechniana w ramach zemsty. Mam czyste sumienie. Rozważam wstępowanie na drogę sądową przeciw ludziom, którzy te kłamstwa kolportują – mówi w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” Piotr Nisztor.
ŻARTY I OPINIE
STENOGRAM Z ROZMOWY KACZYŃSKICH
Romana Giertycha skompromitować miała nie tylko rozmowa na temat zakupu książki o Janie Kulczyku, ale też jego antypisowskie dowcipy oraz złośliwości pod adresem homoseksualnych polityków. Były wicepremier namawiał Jana Pińskiego, by opublikował stenogram z rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z bratem Jarosławem tuż przed katastrofa smoleńską. Proponował też opublikowanie listy stu najbardziej wpływowych heteroseksualnych polityków, bo wszyscy będą się zastanawiać, dlaczego niektórych nie ma w tym wykazie.
UCZCIWA WŁADZA
– Jestem zbudowany tym, co usłyszałem na nagraniach. Nie ma tam śladu korupcji ani nieuczciwości, a przecież jesteśmy przy władzy już siedem lat – tak (według „Newsweeka”) Donald Tusk miał powiedzieć na ostatnim posiedzenie zarządu PO. Zebrani nie wiedzieli, czy to żart, czy poważna opinia.
(GEG)
Napisz do autora
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?