Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozstanie

Redakcja
Irańczycy mają szczęście do wspaniałego kina. Nagrodzone Złotym Niedźwiedziem na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym "Rozstanie” pokazuje, że prostymi środkami można nakręcić arcydzieło.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

**Reżyser Asghar Farhadi od pierwszej sceny wrzuca widza w epicentrum dramatu rodzinnego. On i ona spotykają się w sali sądowej – starają się wziąć rozwód. Rozmowa przeradza się w dysputę, a w finale – w kłótnię. Już wiemy, że motyw rozstania nie opuści nas do ostatniego kadru.

Farhadi portretuje rodzinę w rozpadzie. Akcja dzieje się we współczesnym Iranie, państwie uważanym za punkt na antyzachodniej osi zła. Reżyser nie skupia się jednak na polityce czy religii – tematy ty kryją się na drugim planie, są jedynie echami historii. Farhadi sugerujezresztą, że splątanie religii i polityki może mieć dla jednostki dramatyczne konsekwencje. Przykład – głęboko wierząca kobieta, która w imię dogmatów gotowa jest poświęcić dobro swoje i całej rodziny. Wierność ideałom może mieć destrukcyjne konsekwencje, sugeruje reżyser.

Na pierwszym planie kipią głębokie emocje, które nakręca irański temperament. Dramat rozgrywa się między czworokątem bohaterów – ojcem, matką, córką i chorym na Alzheimera dziadkiem, który wymaga nieustannej opieki. Więzi emocjonalne przypominają postrzępione nici, które grożą natychmiastowym przerwaniem. Miłość splata się z nienawiścią i szantażem. Dziecko zostaje wciągnięte w emocjonalną rozgrywkę między rodzicami i staje się przedmiotem rywalizacji.

Farhadi nie epatuje dramatyzmem, nie bawi się w kinowego sadystę, którego cieszy chwycenie widza za gardło. Precyzyjnie rozpisany scenariusz podaje z wrażliwością, a zarazem empatią – także dla publiczności. Tekst przenicowano plątaniną wątków, które sprawiają, że nie można odczytać go w sposób jednoznaczny. Dzięki temu dostrzegamy zaskakujące niuanse, które ze swoich charakterów wspaniale wydobywają irańscy aktorzy.

"Rozstanie” to kino niemal dokumentalne. Także w swojej formie – wzorem wielkiego Abbasa Kiarostamiego Farhadi używa niezwykle prostych środków filmowych. Reżyser nie konfabuluje, lecz portretuje życie ze wszystkimi jego światłocieniami. Stawia na potęgę scenariusza, a nie na efekciarstwo. Nie potrzebuje nawet muzyki, by zbudować sugestywny dramat, który trzyma w napięciu przez pełne dwie godziny. Mistrzowska ostatnia scena – zawiesza historię, nie dopowiada, nie stawia kropki nad i. W ciszy kontempluje bohaterów, ich emocjonalną pustkę i smutek rozstania. Farhadi maluje obraz równie misterny co perska mozaika. Obraz, na którym przenika się gama wielu barw, ale żadna z nich nie dominuje. A wszystkie tworzą portret równie urzekający, co prawdziwy.

Persowie mają szczęście do wspaniałego kina. Paradoksalne – przecież w Iranie nie posiadają środków porównywalnych z Hollywood czy Bollywood, daleko im nawet do zachodniej Europy. W tym ascetyzmie kryje się jednak metoda, dzięki której oglądaliśmy już wspaniałe dzieła Kiarostamiego, rodziny Makhmalbafów czy Ghobadiego. Scenariusze portretują to, co najważniejsze w kinie – człowieka. A człowiek jest przecież najciekawszy.

PS Spieszcie Państwo na ten film, już powoli schodzi z ekranów.

FOT. HABABHADJIDI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski