W czasie Sabałowych Bajań w 2010 r. w Bukowinie Tatrzańskiej obejrzeć można było m.in. "Skąpca" zagranego po góralsku Fot. archiwum
"Sabałowe Bajania" to wielki konkurs gawędziarzy, instrumentalistów, śpiewaków, drużbów i starostów weselnych. W zasadzie jest ogólnopolski, w praktyce obejmuje te regiony, gdzie przetrwały zwyczaje, obrzędy, a przede wszystkim gwara. Bo - choć "Sabałowe Bajania" rozrosły się przez lata w kilka odrębnych konkursów, otoczyły imprezami towarzyszącymi - to jednak od początku do dziś ich trzon stanowi literatura w najdawniejszej formie - mówionej i śpiewanej, tworzona w lokalnych gwarach.
Pierwsze (i następne też) "Sabałowe Bajania" były konkursem gawędziarzy. Na scenie bukowiańskiego Domu Ludowego spotkali się gawędziarze z Podhala. Niewielu; wystarczyło ich na sobotnie popołudnie i kawałek niedzieli, ale jacy! Krzesny Andrzej Skupień-Florek ze Stołowego, wspaniali bukowianie, stryk Jasiek Jędrol z Poronina, który lepiej niż politycy (a ileż zabawniej i piękniej) opowiadał o tym "co prowdą nie beło i nie bedzie". Kiedy do Bukowiny zaczęli przyjeżdżać gawędziarze z trochę dalszych góralskich dziedzin, Katarzyna Kracikowa, świetna gawędziarka określiła, co ich wszystkich łączy. Ano to, że każdy z występującej w Bukowinie gawędziarskiej starszyzny jest z czasów, kiedy ciężkie chmury deszczowe dźwigali płanetnicy, w każdym potoku siedział przytajony utopiec, a mamuny (lub boginki) wodziły ludzi po bezdrożach i dzieci w kołyskach podmieniały. Ten świat znali pierwszorzędnie i umieli go przywołać.
Muzykanci najpierw byli przerywnikiem dla gawęd, ale szybko stworzono dla nich odrębny konkurs: solowego grania na tradycyjnych instrumentach. Potem dołączył się konkurs śpiewania, a góralskie śpiewanie to wielka ilość śpiewek na wszystkie okazje, bogactwo poezji, do którego każde pokolenie coś dokłada. Jeszcze później, narodził się konkurs na przemowę starosty weselnego; następna forma tradycyjnej literatury; improwizowanej, a zarazem zakotwiczonej w obyczajach. Najmłodszy z konkursów to drużbowie, a więc znów śpiewanie czyli poezja, powiedzmy - stosowana.
Towarzyszą "Sabałowym Bajaniom" spektakle bukowiańskiego teatru, jednego z najstarszych w Polsce amatorskich zespołów teatralnych i bodaj jedynego, który ma własny, dla siebie napisany repertuar. Ujek Józef Pitorak, którego imię nosi obecnie teatr napisał dla bukowiańskiej sceny parę pełnospektaklowych utworów w gwarze podhalańskiej. Kolejne pokolenie sięgnęło po klasykę literatury sceny, którą tłumaczy z "pańskiego" na góralski i wystawia. W tym roku (w środę o godz. 19) pokaże "Gwołtu, co się nie robi".
W środę o godz. 14.30 przejazd z muzyką przez Bukowinę zainauguruje 45. "Sabałowe Bajania". Do wieczora będą występy zespołów regionalnych, teatr, a od czwartku rozpoczną się w Domu Ludowym występy konkursowe: w czwartek i piątek o godz. 10 i 15, w sobotę o godz. 10. Wieczorami będą występy zespołów folkowych, a od godz. 21 posiady ze słowacką muzyką "Żeleziar". Na sobotę zapowiedziano degustację potraw regionalnych, a pod wieczór trzeba zbierać się do stacji narciarskiej Rusiń-ski na "Sabałową noc" z watrą i pasowaniem na zbójnika. W niedzielę, przed ogłoszeniem wyników wszystkich konkursów (o godz. 16), będą zawody strzeleckie na Rusińskim Wierchu, a po ogłoszeniu, o godz. 17.30 pokaz strojów podhalańskich czyli "Śladami góralskiej mody". Wieczorem - od godz. 18 w stacji Rusiń-ski - będzie można oklaskiwać zespoły (w tym romski "Kałebała") i zakończyć pracowite dni zabawą ludową z zespołem "Burniawa".
Jolanta Antecka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?