MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sam zdecyduje o walce z Kliczką

Redakcja
Mariusz Wach Fot. Global Boxing/Sylwek Wosko
Mariusz Wach Fot. Global Boxing/Sylwek Wosko
Ponad rok temu krakowski bokser wagi ciężkiej Mariusz Wach postawił wszystko na jedną kartę, a decyzja o przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych okazała się znakomitym posunięciem. Kontakt z Global Boxing nie gwarantuje na razie Wachowi bajońskich gaży za pojedynki, ale sportowiec wreszcie doczekał się statusu najważniejszego boksera w grupie. W przyszłym roku może się zmierzyć z jednym z braci Kliczków.

Mariusz Wach Fot. Global Boxing/Sylwek Wosko

BOKS. Mariusza Wacha czekają w przyszłym roku cztery walki

W wieku 32 lat potężnie zbudowany pięściarz (202 cm wzrostu i 112 kg wagi) jest oczkiem w głowie promotora Mariusza Kołodzieja oraz sztabu szkoleniowego z Portoryko. - Relacje między Mariuszem a braćmi de Leon są naprawdę dobre. Dla mnie to podstawa udanej współpracy - tłumaczy polski biznesmen.

Po raz pierwszy wyjaśnia, dlaczego treningi Wacha pod okiem trenera Michaela Moorera, niegdyś znakomitego pięściarza, tak szybko dobiegły końca: - Michael był dla Mariusza bardzo dobrym trenerem, ale miał istotny mankament, bo nie życzył sobie, aby w trakcie treningu ktokolwiek przebywał w gymie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w pierwszych miesiącach kluczowym zadaniem było pobudzenie dość ospałego Mariusza, problem uważałem za poważny. Zresztą każdy bokser powinien obyć się z gwarem i komentarzami podczas treningów, bo dzięki temu nie sparaliżuje go aplauz wielotysięcznej widowni.

Presja oczekiwań nie zdeprymowała Wacha w minioną sobotę i na "polskiej" gali w amerykańskim Uncasville pokonał Jasona Gaverna przez techniczny nokaut. Co ważne, krakowianin od początku pojedynku narzucił własny styl i efektownie obronił pas WBC International. - Od ostatniej walki stoczonej w lipcu z Kevinem McBride'em, chcieliśmy widzieć Mariusza boksującego swobodniej, bardziej pewnego siebie i decydującego o taktyce. Z tego, co pokazał w ringu, byłem zadowolony - zapewnia Kołodziej.

Krakowianin przyznaje, że finisz w ringu odwlekał, bo każda runda prawdziwej walki daje dużo więcej niż najbardziej wymagający sparing. - Od drugiej rundy czułem, że nic złego nie może mi się stać. Z drugiej strony wiem, że nie ustrzegłem się błędów, ale cały czas pracuję nad swoimi słabościami - wyjaśnia "Wiking".

Walka z Gavernem była dla Wacha trzecią w tym roku wygraną przed czasem. Następny pojedynek niepokonany na zawodowym ringu pięściarz (26 zwycięstw) stoczy wiosną. Najbliższe półtora miesiąca bokser spędzi z narzeczoną i synkiem w podkrakowskiej Wolicy, a treningi będzie odbywał zgodnie z rozpiską przygotowaną przez Juana de Leona. Tytaniczną pracę rozpocznie w styczniu po powrocie za ocean, na trzech obozach. - Najpierw Mariusz przez miesiąc będzie pracował nad budową ciała, a kolejne dwa miesiące będą poświęcone treningom typowo technicznym. Chcę, aby w przyszłym roku stoczył przynajmniej trzy walki, a czwartą być może z jednym z braci Kliczków - zdradza plany Kołodziej.

Jednocześnie promotor podkreśla, że boksu nie traktuje biznesowo, dlatego istotna będzie opinia Wacha. - Mariusz będzie musiał stwierdzić, że jest gotowy na taką walkę - deklaruje promotor. Na pytanie, czy zbyt szybka konfrontacja z ukraińskimi gigantami nie będzie powtórzeniem błędu Tomasza Adamka, Kołodziej ma gotową odpowiedź: - My uważamy, że Adamek nawet przez kolejne trzy lata nie będzie gotowy na Kliczków. Mariusz ma siłę i może im spojrzeć w oczy, a najbliższe walki pozwolą mu nabrać jeszcze większej pewności siebie.

Artur Gac

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski