Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami złożą się na chodnik? Pomoc obiecuje proboszcz

Bogumił Storch
Damian Smaza twierdzi, że omal nie zginął pod kołami tira
Damian Smaza twierdzi, że omal nie zginął pod kołami tira Fot. Bogumił Storch
Starosta wadowicki spiera się z wójtem Tomic o to, który z nich ma płacić za budowę chodnika we wsi. Zdesperowani mieszkańcy stracili cierpliwość i chcą sami sfinansować inwestycję.

Dalej nie widać finału budowy 500 m chodnika na ul. Jana Pawła II w Witanowicach. Rozpędzone samochody stanowią tam zagrożenie dla uczniów chodzących wzdłuż drogi do szkoły.

Uciekał przed tirem

- Podczas deszczowych dni, albo gdy na poboczach zalega odgarnięty śnieg, trzeba iść prawie środkiem jezdni - opowiada licealista Damian Smaza z Witanowic.

Chodzi tędy na przystanek autobusowy. Raz nieomal nie rozjechał go tir. Nastolatek przyznaje, że do tragedii było naprawdę blisko. Sytuacja jest szczególnie niebezpieczna jesienią i zimą, zwłaszcza po zmroku. Wtedy piesi stają się mniej widoczni. Niestety, bezpieczny odcinek kończy się kilka metrów za skrzyżowaniem.

Miejscowi już od lat czekają na chodnik po przynajmniej jednej stronie drogi. - Odkąd pamiętam, to o niego zabiegamy. Kiedyś dojdzie tu do tragedii. Chyba nikogo to nie obchodzi. Modlimy się, żeby nasi bliscy cali i zdrowi dotarli do domu - mówi Jan Kwarciak, sołtys Witanowic.

Urzędnicze spory

Jego zdaniem nie byłoby problemu, gdyby urzędnicy nie zajmowali się sobą i nie robili sobie na złość. - W kwietniu chodnik miał być lada dzień budowany, wszystko było ustalone. Radni gminy mieli tylko zadbać o pieniądze. Zamiast drogi jest jednak figa z makiem - dodaje rozżalony.

Ludzie są na tyle zdesperowani, że postanowili pomyśleć, jak samemu uzbierać brakującą kwotę. Mieszkańców wsi wspiera ks. proboszcz Józef Wróbel z parafii św. Mikołaja. Już zadeklarował, że będzie świecił dobrym przykładem i wyłoży na ten cel kilka tysięcy złotych.

Zdaniem proboszcza jest to jednak tylko symboliczny gest, bo mieszkańców Witanowic nie stać na poniesienie aż tak dużych kosztów.

- To tylko forma protestu, sygnał do odpowiedzialnych za inwestycję urzędników, żeby wzięli się do roboty - mówi ksiądz Wróbel. Zadanie jest obowiązkiem zarządcy tej drogi, czyli starostwa powiatowego. Starostwo oraz Urząd Gminy w Tomicach na początku roku ustaliły, że wykonają tę inwestycję wspólnie, jak zwykle dzieje się przy budowie chodników. Starostwo przeznaczyło na budowę 193 tys. zł. Drugie tyle miała dołożyć gmina Tomice, ale ona nie da ani grosza.

Wójt Witold Grabowski tłumaczy, że gminna kasa świeci pustkami. - Tylko na utrzymanie szkół wydamy w tym roku o 280 tys. zł więcej niż dotychczas. Ja też chcę, żeby był w Witanowicach chodnik, bo rzeczywiście jest tam bardzo niebezpiecznie, ale niech starosta sam go zrobi. To jego zadanie. Mój poprzednik może i dokładał się do powiatowych inwestycji, ale ja nie mam z czego - mówi wójt Witold Grabowski. - Chodnika z oszczędności nie zrobimy też w Tomicach - dodaje.

Starosta wadowicki Bartosz Kaliński twierdzi, że umowa była całkiem inna, ale nie zamierza wycofać się z zadania. - Niezależnie od stanowiska wójta Tomic, my na pewno nie zrezygnujemy z planów budowy chodnika w Witanowicach - obiecuje.

Warunkiem koniecznym jest jednak zdobycie brakujących blisko 200 tys. zł. Na razie urzędnicy nie mają pomysłu, gdzie ich szukać. Jest szansa, że starostwu uda się zaoszczędzić na drogowych przetargach. To będzie jednak wiadomo dopiero pod koniec roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski