Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorządowe media to głównie tuby propagandowe lokalnej władzy. Tymczasem kosztują Małopolan miliony zł

W telewizji Play Kraków News często występował prezydent Krakowa Jacek Majchrowski
W telewizji Play Kraków News często występował prezydent Krakowa Jacek Majchrowski PKN
Samorządowe media kosztują Małopolan miliony złotych, a tymczasem pokazują one tylko ten wycinek rzeczywistości, którym chce się pochwalić lokalna władza. Jak podkreślają eksperci rola mediów jest zupełnie odwrotna: mają patrzeć urzędnikom na ręce. - Każde medium, jakie stworzy sobie samorząd - niezależnie od tego, czy nazwie je radiem czy portalem - nie służy kontroli władzy, tylko wysławianiu jej działań - komentuje dla nas prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych Andrzej Andrysiak. Co ciekawe niektórym małopolskim samorządom przestają wystarczać portale oraz gazety i zaczynają tworzyć... własne telewizje. Kraków ma już nawet dwie.

Najdroższy lek świata będzie refundowany

od 16 lat

Stolica Małopolski w ogóle ma mocno rozbudowane media miejskie. Magistrat od lat dysponuje telewizją, która jest częścią portalu internetowego krakow.pl. Co roku na jego funkcjonowanie przeznaczane jest blisko pół miliona złotych z podatków krakowian.

Tymczasem w marcu br. powołano do życia kolejną miejską telewizję: Play Kraków News (odpowiedzialna jest za nią gminna spółka Kraków 5020), co część mieszkańców i miejskich radnych z czasem uznała za duży błąd. Są zbulwersowani przede wszystkim faktem, że zgodnie z urzędniczymi zapowiedziami nowe miejskie medium miało pokazywać, jak mieszkańcy Krakowa pomagają uchodźcom z Ukrainy, ale bardzo szybko stało się kolejnym kanałem informacyjnym, za pośrednictwem którego władze miasta chwalą się swoimi sukcesami.

Na dodatek telewizja kosztuje podatników miliony zł. Wystarczy wspomnieć, że od 7 marca do 10 sierpnia br. (dane za ten okres otrzymaliśmy od spółki Kraków 5020) wyemitowano 160 wydań Play Kraków News, których produkcja kosztowała ponad 1,8 mln zł! Za tę kwotę można by wyremontować niejedną dziurawą drogę czy chodnik.

Jednak to nie koniec wydatków. Spółka sporo przeznacza również na wynagrodzenia dla 15 osób, odpowiedzialnych za Play Kraków News. Przykładowo za lipiec 2022 r. była to kwota 162 080 zł. Średnie miesięczne zarobki pracowników nowej telewizji to ponad 7,6 tys. zł na rękę, czyli 10,8 tys. brutto.

Jak można się domyśleć, w Play Kraków News na próżno szukać krytycznych wobec władz stolicy Małopolski treści.

Prezydent Handzel bryluje

Podobnie jak władze Krakowa mocny nacisk na tego typu przekaz kładzie prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel. Miasto nie ma co prawda własnej telewizji, ale komunikuje się z mieszkańcami za pośrednictwem krótkich filmów m.in. o remontach dróg i chodników, które kilka razy w tygodniu ukazują się na stronie internetowej ratusza oraz na oficjalnym profilu FB prezydenta.

Do tego dochodzą jeszcze cotygodniowe spotkania na żywo z mieszkańcami na Facebookowym profilu Handzla (bywało, że w czasie pierwszych miesięcy pandemii Covid-19 prezydent występował tam codziennie). Prezydencki live poprzedzają kilkuminutowe wiadomości z jego działalności, zwane "PLH News", do których podkłada nawet głos.

Jaki był koszt zakupu sprzętu do nagrywania materiałów filmowych? Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Zapytaliśmy również ratusz, ile kosztuje wyprodukowanie jednego odcinka "PLH News", gdzie bryluje prezydent Handzel. Zdaniem urzędu tworzenie takich wiadomości nie generuje dodatkowych kosztów, bo pracownicy ratusza nagrywają filmy... w godzinach swojej pracy.

Zakopane bez telewizji

W przeciwieństwie do Krakowa miejskiej telewizji nie mają władze Zakopanego. Miasto postawiło za to na przekaz w mediach społecznościowych, a także w dwóch informatorach, dostępnych m.in. w formie papierowej.

Jeden z nich - "Zakopane.pl - informator miejski" - wydaje Zakopiańskie Centrum Kultury. To miesięcznik, w którym znajdują się głównie informacje o wydarzeniach kulturalnych w mieście. Redakcją treści zajmują się pracownicy wspomnianego ZCK, czyli miejskiej jednostki, odpowiedzialnej za wydarzenia kulturalne, jak również osoby zatrudnione bezpośrednio w urzędzie miasta.

Z kolei drugi informator, dla odmiany o tytule "Zakopane.pl - informator dla mieszkańców miasta", ukazuje się nieregularnie. Jest wydawany przez urząd miasta i można w nim przeczytać artykuły, napisane przez samych urzędników. Przykładowo w ostatnim numerze znalazły się informacje o budżecie miasta, planowanych wydatkach oraz otrzymanych przez Zakopane dotacjach.

Są także wywiady z radnymi (w ostatnim numerze z Jackiem Kalatom o rozwoju sieci gazowej). Do tego w informatorze ukazują się informacje, dotyczące m.in. działalności Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Redakcją tego magazynu zajmują się urzędnicy. Podobnie jak informator miejski jest on bezpłatnie rozdawany mieszkańcom oraz przyjezdnym.

Jak można się domyśleć, w magazynie brak jest informacji krytycznych wobec władz miasta czy głosu mieszkańców, niezadowolonych z poczynań urzędników. Urząd miasta niestety nie odpowiedział na pytanie, jakie są koszty wydawania magazynu.

Dwie gazety: dwumiesięcznik Tarnów.pl i Tarnowski Informator Miejski wydaje też urząd miasta w Tarnowie. Ich druk kosztuje łącznie ok. 152 tys. zł brutto w skali roku, a nakład wynosi 50 tys. egzemplarzy.

Zarzuty wobec burmistrza

Przenieśmy się teraz na moment do powiatu wadowickiego. Spośród trzech tamtejszych miast tylko Wadowice nie mają własnej tuby propagandowej. Przed dekadą tamtejszy urząd miasta posiadał ją w postaci miesięcznika, ale dziś już mało kto pamięta, że taki istniał.

Urzędnicy z Wadowic komunikują się z mieszkańcami za pośrednictwem komunikatów prasowych, które przygotowują pracownicy Wydziału Promocji Urzędu Miasta, a następnie rozsyłają do dziennikarzy, którzy przekazują te wiadomości społeczeństwu.

Tymczasem w Andrychowie od wielu lat władze utrzymują wręcz małe imperium medialne. Na koszt podatnika zrzucono utrzymanie kilku mediów, w tym portalu internetowego oraz Radia Andrychów.

Co prawda warte 200 tys. złotych nowe studio radiowe i redakcję wybudowano - jak podkreślają lokalne władze - z unijnej dotacji, to jednak podporządkowane urzędowi miasta, a w praktyce burmistrzowi Andrychowa Tomaszowi Żakowi "medialne imperium", to stała pozycja w miejskim budżecie już od lat.

Nerwowa reakcja na pytania

Ciekawą sytuację mamy w Kalwarii Zebrzydowskiej, którą burmistrz Augustyn Ormanty rządzi od początku lat 90., z jednokadencyjną tylko przerwą, gdy przegrał wybory w 2010 roku. O tym co dzieje się w Kalwarii informowały niezależne wówczas od władz miasta portale Nasza Kalwaria oraz Kalwaria24. Panuje opinia, że publikowane tam treści przyczyniły się do porażki burmistrza w wyborach z 2010 roku. Ich autorzy wytykali błędy, popełniane przez władzę.

Ormanty najwyraźniej wyciągnął wnioski z tej sytuacji. Najpierw pracę w Urzędzie Miasta w Kalwarii Zebrzydowskiej dostał redaktor naczelny i założyciel Naszej Kalwarii Tomasz Baluś. Dziś zatrudniony jest w wydziale promocji magistratu i dba o jak najlepszy wizerunek burmistrza Ormantego, którego wcześniej krytykował.

Nasza Kalwaria nadal działa z dumnym logo "Niezależny info portal", ale w zasadzie niczym nie różni się od oficjalnej, urzędowej strony Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie ma tam miejsca na jakąkolwiek krytykę poczynań kalwaryjskiego włodarza.

Z kolei Andrzej Famielec z portalu Kalwaria24 też od niedawna współpracuje z urzędem miasta. Na jakich zasadach odbywa się ta współpraca? Pytamy o to od poniedziałku - 22 sierpnia - zarówno urząd miasta jak i portal Kalwaria24. Bez skutku. Magistrat na razie milczy, a Famielec na nasze pytania reaguje nerwowo.

- Wszystkie umowy są jawne. Także proszę o nie zapytać Urząd Miasta w Kalwarii Zebrzydowskiej - stwierdził. Nie wyjaśnił, czy współpraca z urzędem może wpływać na to, jak kierowana przez niego redakcja przedstawia poczynania lokalnych władz. My zauważyliśmy na stronie internetowej Kalwaria24 krytyczne wobec burmistrza teksty, ale... zamieszczane w formie artykułów sponsorowanych przez jednego z mieszkańców.

Zagrożenie dla demokracji

Zdaniem prezesa Stowarzyszenia Gazet Lokalnych Andrzeja Andrysiaka posiadanie przez samorządy jakichkolwiek mediów jest dużym zagrożeniem dla demokracji. - Władza powinna być kontrolowana przez media. Tymczasem każde medium, jakie stworzy sobie samorząd - niezależnie od tego, czy nazwie je telewizją, radiem czy portalem - nie służy kontroli władzy, tylko wysławianiu jej działań - tłumaczy Andrysiak.

Przypomina, że niegdyś w Brazylii powstała gazeta dobrych wiadomości, która na początku bardzo spodobała się czytelnikom, jednak po zaledwie trzech miesiącach nikt nie chciał już czytać ukazujących się na jej łamach treści.

- Ludzie zorientowali się, że świat nie wygląda tak kolorowo. Nie może być tak, że media będą opisywać wyłącznie ten wycinek rzeczywistości, który jest piękny. To nie jest wówczas pełna informacja - dodaje Andrysiak. Tymczasem właśnie takie niepełne wiadomości przekazują samorządowe media.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Samorządowe media to głównie tuby propagandowe lokalnej władzy. Tymczasem kosztują Małopolan miliony zł - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski