Piłkarze Sandecji (biało-czarne stroje) obiecują rehabilitację za przegrany w sobotę mecz z Dolcanem FOT. (KOW)
I LIGA PIŁKARSKA. Frohlich znalazł się w meczowej osiemnastce na derby
Tymczasem odnieść można wrażenie, że wszystkie złe moce sprzysięgły się przeciwko podopiecznym trenera Roberta Moskala. W sobotę w fatalnych dla siebie okolicznościach polegli przed własną publicznością także zagrożonemu spadkiem Dolcanowi Ząbki, a w poniedziałek gruchnęła wiadomość o uwikłaniu kapitana zespołu Jana Frohlicha w aferę korupcyjną. Odnosi się ona co prawda do czasów, gdy Słowak występował w GKS-ie Bełchatów, niemniej z pewnością nie poprawiła atmosfery panującej w obozie "biało-czarnych".
Indagowany na okoliczność swych przewin Frohlich tłumaczy, że nie był świadom tego, iż potrącane mu i innym zawodnikom z premii pieniądze wykorzystywane były na kupowanie kolejnych spotkań.
- Często wcześniej zdarzało się, że kasa z tych potrąceń szła na leczenie kontuzjowanych piłkarzy, opłacanie żółtych i czerwonych kartek oraz na różne prezenty - wyjaśnia Słowak. - Kiedy zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak, poszliśmy do działaczy, od których usłyszeliśmy prawdę. Powiedziano nam: komu się to nie podoba, fora ze dwora. Nasz błąd polegał na tym, że karnie pospuszczaliśmy głowy, nie przeciwstawiając się temu procederowi. Ale to były takie czasy, że prezesi, a przeżyłem ich w Bełchatowie trzech czy czterech, byli panami życia i śmierci. Pytam się: dlaczego ich teraz nikt nie ściga?
Frohlich poddał się we wrocławskiej prokuraturze dobrowolnie karze, a trener Robert Moskal i i koledzy z drużyny nie widzą powodów, dla których ich kapitan, do czasu ogłoszenia sądowego wyroku, nie miałby prowadzić ich w następnych meczach.
- Odkąd jestem w Sandecji, Jano mnie nie zawiódł i liczę, że także w derbowej potyczce z Kolejarzem stanie na wysokości zadania - przekonuje Robert Moskal. - Owszem, popełnił poważny błąd przy drugiej bramce dla Dolcanu, zwykle jest jednak podporą defensywy.
Podobną opinię wyraża Arkadiusz Aleksander, najskuteczniejszy snajper "biało-czarnych":
- Do Stróż jedziemy po zwycięstwo i mam nadzieję, że Jano pomoże nam je uzyskać. Jeśli tylko trener obdarzy mnie zaufaniem, postaram się wzbogacić swe konto bramkowe. Zresztą nieważne, kto trafi do siatki stróżan. Istotne, by ten strzał zagwarantował nam trzy punkty.
W dzisiejszym meczu nie zagra skrzydłowy Piotr Kosiorowski, który odpokutować musi jeszcze w jednym spotkaniu karę za 10 żółtych kartek. Moskal zastanawia się, kto go zastąpi.
- Być może Bartek Szeliga, może Wojtek Trochim, może Sebastian Szczepański, a może Mateusz Niechciał - wylicza szkoleniowiec. - Mam na szczęście sporo możliwości manewru. Na pewno do bramki powróci Mariusz Różalski, być może szansę otrzyma Sebastian Fechner.
Moskal obiecuje, że w Stróżach jego drużyna powalczy o pełną pulę.
O POTRĄCENIACH
Na ustawianie meczów
- Kiedy zorientowaliśmy się, że potrącane z premii pieniądze gdzieś parują w powietrzu, poszliśmy do działaczy, od których usłyszeliśmy prawdę - mówi Jano Frohlich. - Powiedziano nam: komu się to nie podoba, fora ze dwora. Nasz błąd polegał na tym, że karnie pospuszczaliśmy głowy, nie przeciwstawiając się temu procederowi. Ale to były takie czasy, że prezesi byli panami życia i śmierci.
DANIEL WEIMER
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?