Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Saperzy pomagają Kasinie

Wojciech Chmura
Jednostka wojsk inżynieryjnych z Niska ofiarowała do pomocy zniszczonej nawałnicami Kasinie Wielkiej sprzęt budowlany i 15 żołnierzy. Są zakwaterowani w gospodarstwie agroturystycznym
Jednostka wojsk inżynieryjnych z Niska ofiarowała do pomocy zniszczonej nawałnicami Kasinie Wielkiej sprzęt budowlany i 15 żołnierzy. Są zakwaterowani w gospodarstwie agroturystycznym Archiwum Urzędu Gminy
Kasina Wielka. Wójt Mszany Dolnej nie zdecydował się na pożyczenie mostu od Agencji Rezerw Materiałowych. Przyjął pomoc żołnierzy z Niska, którzy zbudują przeprawę przez Kasinczankę za 200 tys. złotych. Gmina będzie starać się o zwrot kosztów budowy

Do końca września ma stanąć przeprawa mostowa na potoku Kasinczanka w Kasinie Wielkiej.

Po letnich zniszczeniach wywołanych ulewami most przywróci łączność drogową kilkudziesięciu osobom z przysiółków Kubowicze Dolne i Trzeciaki, którzy teraz pokonują potok po betonowych płytach ułożonych na dnie.

Jednak będzie to inny most niż planowano wcześniej. Pierwotnie gmina miała wypożyczyć składany most DMS-65 z Agencji Rezerw Materiałowych.

- Okazało się, że trzeba by składaną konstrukcję ważącą 250 ton dowieźć na własny koszt z Kazunia za Warszawą płacąc 80 tys. zł. Poza tym musielibyśmy podpisać agencji weksel i pilnować cały czas gotowej przeprawy - wylicza wójt gminy Mszana Dolna Bolesław Żaba. Po negocjacjach w sprawie weksla Agencja Rezerw Materiałowych opuściła jego wartość do 700 tys. zł, ale i tak gmina nie zdecydowała się na tak kosztowny wariant.

- Gdybyśmy podpisali takie zobowiązanie zagrożony zostałby limit zadłużenia gminy - tłumaczy Bolesław Żaba.
Od początku września żołnierze z 3. Batalionu Inżynieryjnego w Nisku budują więc na Kasinczance mniejszy most. Wbili już pale z drewna w dno rzeki, trwa spawanie stalowych trawersów.

Później konstrukcja ta zostanie nasunięta na pale i pokryta dyliną, czyli czymś w rodzaju drewnianej podłogi. Stalowe przęsła mostu gmina kupiła na wolnym rynku. Cały koszt materiałów łącznie z drewnem i utrzymanie pracującego wojska to 200 tys. zł.

Po takim moście będą mogły przejeżdżać pojazdy o wadze do 15 ton. To co prawda nośność dwa razy mniejsza niż mostu DMS-65, ale władze gminy uważają, że w zupełności wystarczy. Wojsko zapowiada, że budowa zakończy się na początku przyszłego tygodnia.

- Miał być most i będzie, a że inny, to nie ma żadnego znaczenia. Posłuży mieszkańcom przez wiele lat - zapewnia kapitan Krzysztof Sułkowski, oficer prasowy 3. Batalionu Inżynieryjnego z Niska.

Przy odbudowie mostu w Kasinie pracuje 15 żołnierzy. Gmina zapewnia im zakwaterowanie w jednym z gospodarstw agroturystycznych i wyżywienie. Pokrywa też koszty paliwa do samochodów i maszyn. Ale władze Mszany Dolnej zwróciły się już do resortów obrony i gospodarki o zwrot pieniędzy wyłożonych na budowę przeprawy.

Decyzji na razie nie ma, m.in. z powodu dymisji premiera Donalda Tuska. Zapewne z tego samego powodu do gminy wciąż nie dotarły informacje, ile pieniędzy państwo da na usuwanie szkód popowodziowych.

- Czekamy na most jak na zbawienie. Kto ma wysoki samochód to przez wodę na zakupy przejedzie. Na szczęście dzieci chodzą do szkoły po zrobionej prowizorycznie kładce. To co trzeba, przyniosą do domu - mówi Zenobia Ciężak z osiedla Kubowicze.

Przeprawę w Kasince Małej - w postaci grobli, w której jako przepusty zastosowano rury o dużej średnicy - w parę dni odbudowali mieszkańcy zmobilizowani przez właściciela sąsiedniego tartaku Antoniego Pyrza. Nadzór sprawdza teraz, czy nie dopuścili się samowoli budowlanej. - Przeprawę traktujemy jako konstrukcję tymczasową - podkreśla wójt Żaba.

- Będziemy starać się o pieniądze na budowę trwałego mostu na Kasinczance. Przygotowujemy też dokumentację dla nowego mostu w kompletnie zniszczonej Kasince Małej. Liczymy na środki rządowe - mówi Bolesław Żaba.

Fakty
Powódź jak zły sen
* Do dziś mieszkańcy gminy Mszana Dolna pamiętają straszną noc z 5 na 6 sierpnia. Na Kasinkę Małą i Kasinę Wielką zwaliła się ogromna ulewa, która w ciągu kilku godzin spustoszyła okolicę. Woda zrywała drogi i mosty, wdzierała się ludziom do domów.

* Janina Kaletka z Kasiny Wielkiej samotnie przeżywała nocny koszmar. - Widziałam, jak woda zalewa mi piwnice, wyrywa betonowe słupki ogrodzeniowe. Moje zadbane podwórko przestało istnieć - szlocha. To samo działo się u wielu mieszkańców. Potok Kasinczanka wzbierał w oczach i nie dał szans mostowi, który teraz odbudowują żołnierze.

Rankiem mieszkańcy Kasinki Małej po przeciwnej stronie gminy patrzyli przerażonymi oczami na zmasakrowaną wieś. - Dookoła miałam jedno wielkie morze, nigdy czegoś podobnego nie widziałam - opowiadała Stanisława Łacna z Kasinki. Pozrywane mosty odcięły ludzi od świata. Na ocalałym fragmencie jednego z nich zawisła ogromna betoniarka.

* O śmierć otarła się 81-letnia staruszka, która chcąc zobaczyć co się dzieje, wyszła przed dom, upadła i zachłysnęła się wodą. - Przeżyłem wiele powodzi, ale nigdy takiej - stwierdził przewodniczący Rady Gminy Jan Chorągwicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski