Po zapoznaniu się z filmami i relacjami z akcji od razu spytałem, czy interweniujący nie mogli działać mniej inwazyjnie i czy umieszczenie serii pocisków w ciałach mężczyzn nie jest aby wynikiem kiepskiego przygotowania stróżów prawa. Chodzi tu nie tylko o odpowiednie przeszkolenie fizyczne (w skutecznym obezwładnianiu awanturników), ale i psychiczne (policjant nie może panikować).
Potem przeczytałem komentarze pod informacjami o zajściach i zaraz zostałem wyleczony z sentymentalnego pacyfizmu: przytłaczająca większość aktywnego w necie narodu opowiada się za metodami jeszcze bardziej inwazyjnymi! W skrócie: policja ma się nie patyczkować i grzmocić w szaleńców z kałacha, a najlepiej z armaty (niewodnej). I to od razu – dla pewności – w łeb.
Niektórzy (jak Korwin) uważają wręcz, że należy rozdać broń „porządnym obywatelom”, wtedy żadne interwencje policji nie będą potrzebne, bo „ każdy psychol się zastanowi”. Abstrahując od marnej logiki tego argumentu („psychole” mają to do siebie, że się niespecjalnie zastanawiają), wyobraziłem sobie ekstremalnie sfrustrowanych polskich kierowców – z kałachami. Albo taki Sejm. Niechybnie mielibyśmy przedterminowe wybory. I to na okrągło, zważywszy, że sprawiedliwość wymierzaliby też ochoczo kibice teatru i cudzych ciąż oraz wrogowie krzyża i koncesji dla Radia Maryja. Polityka miłości mogłaby się wreszcie rozwinąć – dosłownie – na amen.
Wyobraziłem sobie też Michała Boniego, który spoliczkowany przez Mikkego, wyciąga magnum. I nie jest to lód na patyku.
Na razie, niestety, politycy wolą lody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?