Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Silny wiatr zdmuchnął dach, została rozpacz

Barbara Ciryt
Krystyna i Andrzej Zajegowie przed zniszczonym domem
Krystyna i Andrzej Zajegowie przed zniszczonym domem Zdjęcia: Barbara Ciryt
Racławice. Rodzina Zajegów bezradnie patrzy na dom, z dachu nie zostało nic. Wicher zaniósł go na sąsiedzkie pola i powybijał okna.

Krystyna i Andrzej Zajegowie, mieszkańcy racławickiego Pod­skala patrzą na swój dom i płaczą. Wichura doszczętnie zniszczyła dach na domu i stodole, spustoszyła podwórko, wielkie brzozy powyrywała z korzeniami, połamała drzewa owocowe. Rodzina, która żyje z pracy na roli jest bezradna.

Małżonkowie opiekują się mamą pani Krystyny – 88-letnią, obłożnie chorą panią Natalią. W domu mieszka też córka Zajegów Paula Romaniak z 9-miesięcznym dzieckiem. Rodziny nie stać na nowy dach. Jedyna nadzieja to pomoc z gminy, ofiarność dobrych ludzi, zaangażowanie strażaków i więźniów z Trzebini, których do pracy przy porządkowaniu podwórka ściągnął Adam Piaśnik, wójt gminy Jerzmanowice-Przeginia.

Pani Krystyna cudem uszła z życiem przed spadającym dachem i cegłami ze ścian strychu.

Było sobotnie popołudnie, po godz. 15. Czarne chmury zbierały się nad Racławicami, szczególnie widoczne były od strony tzw. Podskala. Gospodyni szła z pola. Zaczynały spadać grube krople deszczu.

– Dotarłam do domu, pozamykałam okna. Poszłam jeszcze do stodoły, bo tam przeciekał dach, chciałam coś podstawić pod dziurę i wracałam do domu – opowiada kobieta. Wtedy błyskawicznie zerwał się wiatr.

– Usłyszałam jak ze stodoły zaczęły lecieć blachy. To było jak trąba powietrzna. Gdy byłam między starym budynkiem stojącym w środku podwórka a domem, zrobiło się czarno. W powietrzu było coś duszącego. Nie miałam szans dojść do głównych drzwi domu. Złapałam się barierki przy schodach prowadzących na balkon. Schowałam się we wnęce. Wtedy runęła część dachu. Zaczęły się sypać cegły – mówi przerażona. Jej mąż był w domu. – Stałem w korytarzu, gdy usłyszałem potężny huk, jakby piorun uderzył. To spadał nasz dach. Wiatr poniósł go na trzecie pole, ze 100, może 200 metrów od domu – łzy cisną się do oczu pana Andrzeja. Czuje się bezradny.

Wszystko trwało 10 minut. Ale wystarczyło, żeby u Zajegów narobić ogromnych szkód. Zostawić rozpacz. – Jak żyjemy, nie widzielismy czegoś takiego. Były tu wichury, zimą śnieżyce, ale nigdy nie narobiły takiego spustoszenia – mówią małżonkowie.

Gdy burza ustała i gospodarze wyszli na podwórko, byli przerażeni. Na drodze pojawili się strażacy z Racławic, którzy usuwali muł z jezdni. Przyszli do Zajegów, ale nie mieli przy sobie niczego, czym mogliby zabezpieczyć dach. Kazali dzwonić po straż z Krakowa.

– Gdy ratownicy jechali do Zajegów po drodze mieli jeszcze w Przegini dwa pożary stodół do ugaszenia, zapaliły się prawdopodobnie od uderzenia piorunów – mówi wójt Adam Piaśnik. Tamtej soboty wójt ze strażakami z Krakowa, Racławic i Czu­browic pracowali do północy na podwórku Zajegów i udrożnianiu okolicznych dróg.

Wczesniej w poszkodowanej rodziny pojawił się szwagier pani Krystyny – Jan Klich z synem Rafałem. – Gdy przyjechałem, odjęło mi mowę, zobaczyłem obraz nędzy i rozpaczy, na podwórku dwoje płaczących ludzi. Nie wiedziałem za co się brać, jak to ogarnąć. Powoli zabraliśmy się do porządkowania – mówi pan Jan. Pracował tu przez kilka dni z synem, żoną Zofią i córką Sylwią. Bardzo pomagał sąsiad Piotr Kaleta oraz narzeczony córki gospodarzy. Naprawiali dach na stodole, wspierali zrozpaczonych domowników.

Wójt Piaśnik z Krystyną Ryś, kierowniczką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej zaczęli organizować pomoc ze swojej strony. Spisali protokół zniszczeń, wysłali wniosek do wojewody o wsparcie.

– Widok był naprawdę przerażający. Z domu wystawały kikuty belek i komin – mówi wójt. Gmina Jerzma­no­wice-Przeginia nie ma pieniędzy, żeby sfinansować poszkodowanym mieszkańcom budowę nowego dachu.

– Zapomoga na ten cel mogłaby być tylko z ośrodka pomocy społecznej, ale tam na rok dla całej gminy mamy około 60 tysięcy. Nie możemy wydać kilkunastu tysięcy na jeden dach. Dlatego szukamy innych sposobów pomocy – mówi wicewójt Łukasz Gliński. – Dach u państwa Zajegów był z azbestu, więc staramy się włączyć tę rodzinę do wojewódzkiego programu usuwania wyrobów azbestowych. Trwa właśnie nabór wniosków na demontaż takich pokryć dachowych – dodaje Gliński.

Szef gminy Adam Piaśnik zaznacza, że w program związany z usuwaniem azbestu – w którym uczestniczy gmina Jerzmanowice-Przeginia – przewiduje dostarczenie blachy dla najuboższych mieszkańców. Rodzina poszkodowana przez wichurę ma szanse na tę pomoc.

Pozostanie jeszcze wykonanie więźby dachowej, która została doszczętnie zniszczona. Przy tej inwestycji potrzebna jest pomoc ofiarnych ludzi. Dlatego poszkodowani i samorządowcy apelują o wsparcie. Założyli konto na ten cel i proszą o wpłaty.

MOŻESZ POMÓC

Pieniądze można wpłacać na rachunek pomocniczy przy Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej, Bank Spółdzielczy Rzemiosła w Krakowie Oddział w Jerzmanowicach, konto nr 73 8589 0006 0150 0450 0316 z dopiskiem „Pomoc dla rodziny Zajega”.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski