Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skomielna Czarna. Górale bez kompleksów

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
W uroczystej mszy świętej uczestniczyli mieszkańcy gór z różnych stron Polski
W uroczystej mszy świętej uczestniczyli mieszkańcy gór z różnych stron Polski Fot. archiwum prywatne
11 lat temu powstał tu oddział Górali Kliszczackich, który jest częścią Związku Podhalan. Dumni ze swojej tradycji i kultury Kliszczacy poświęcili swój sztandar

- Był czas, kiedy wszystkim góralszczyzna kojarzyła się wyłącznie z Podhalem, a nawet im samym - góralom - wydawało się, że kończy się za Nowym Targiem - mówi Andrzej Skupień, prezes Zarządu Głównego Związku Podhalan. I zaraz dodaje, że ten czas się skończył, bo teraz swój renesans przeżywają górale z innych regionów. Takim „najmłodszym dzieckiem” w tej wielkiej rodzinie są górale kliszczaccy z okolic Tokarni, Pcimia i Lubnia.

Formalnie do tej rodziny należą od 11 lat, od kiedy powstał oddział górali kliszczakich i został częścią Związku Podhalan. Pierwszym prezesem odziału został Andrzej Słonina, dziś na jego czele stoi Mariusz Buda.

Jednak górale mieszkali tu od wieków. O Kliszczakach pisał już w połowie XIX wieku Wincenty Pol.

Ich nazwa - Kliszczacy pochodzi od… spodni, a dokładnie od rozcięcia u dołu nogawki. Przyjęło się bowiem w tych stronach szyć spodnie szersze niż u górali z Podhala. Na dodatek nogawki miały u dołu rozcięcie nazywane „kliszcz”. Jak zauważa Andrzej Słonina z Bogdanówki, regionalista i artysta ludowy, takie rozcięcie było bardzo praktyczne.

-Kiedy górale szli na jarmark do Nowego Targu czy do Suchej Beskidzkiej, podwijali portki do góry żeby ich nie zmoczyć. Tam na miejscu na ich widok mówiono „o, przysły kliscoki!”, bo te portki ich wyróżniały - mówi.

Starszy o niego o pokolenie Stanisław Funek w latach 70-tych ubiegłego wieku założył zespół regionalny „Kliszczacy” (w tym roku obchodzi on 40-lecie działalności). Wtedy też z pomocą etnografów, w tym prof. Romana Reinfussa, zaczął szukać na nowo wszystkiego, co dotyczy kultury kliszczackiej w jej pierwotnym kształcie, bez naleciałości krakowskich lub podhalańskich. W tym także ubioru.

Kliszczacy nie tylko noszą stroje takie jak ich przodkowie, ale przede wszystkim grają i śpiewają tak jak oni i to, co oni.Właśnie te polki, oberki i walczyki, a do tego przyśpiewki najbardziej „od zawsze” podobają się publiczności. - Mile widziane są także obrzędy weselne, swaty, wieczór panieński… W 1979 roku przedstawiając „Wesele Kliszczackie” zajęliśmy pierwsze miejsce w województwie krakowskim. Wpletliśmy do niego zwyczaje i elementy naszej tradycji, także te związane z kościołem, co nie było w tamtych czasach mile widziane, ale czego też wiele osób nam gratulowało. Wyszła taka nasza upartość góralska - śmieje się Stanisław Funek.

- W Związku Podhalan czujemy się jak w rodzinie, nie gorsi od Podhala, bo każdy wnosi do całości coś swojego, odrębnego. My mamy swój strój, gwarę, przyśpiewki, twórców ludowych, rzeźbę, kwiaty bibułkowe, Góralską Orkiestrę Dętą ze Skomielnej Czarnej i Bogdanówki - wymienia Andrzej Słonina. - Od kiedy działa nasz oddział, nastał boom na Kliszczaków i ich kulturę. Grunt to się nie zamykać w sobie, bo otwierając się na innych, nic nie tracimy, a wręcz odwrotnie - zyskujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski