18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledczy sprawdzą, jak zakład opiekuńczy żywił pacjentów

DOROTA STEC-FUS
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła postępowanie, które ma wyjaśnić, czy kierownictwo krakowskiego ZOL-u dopuściło się oszustwa. Jak informuje Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka prokuratury, śledztwo prowadzone jest na wniosek NFZ.

Fot. Anna Kaczmarz

KONTROWERSJE. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy przy ul. Wielickiej w Krakowie wyłudził pieniądze od Narodowego Funduszu Zdrowia i leczył chorych niezgodnie z przepisami - stwierdzili kontrolerzy NFZ

Kilka dni temu do placówki przy ul. Wielickiej wkroczyła policja gospodarcza. Funkcjonariusze zabezpieczyli dokumentację i historię chorób pacjentów.

Krakowski ZOL jest największą tego typu placówką w Polsce: blisko 500 bardzo schorowanymi pacjentami zajmuje się ok. 150 pielęgniarek, 80 opiekunek oraz 15 lekarzy.

Wiele wskazuje na to, że w zakładzie mogło dojść do poważnych nieprawidłowości. Kontrolerzy NFZ stwierdzili m.in., że ZOL wyłudził od funduszu nienależne mu pieniądze, a także leczył pacjentów niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Ponadto - podkreśla Jolanta Pulchna, rzeczniczka Małopolskiego Oddziału NFZ -- kontrola wykazała liczne błędy w prowadzeniu dokumentacji.

W efekcie fundusz nałożył na ZOL karę w wysokości 296 tys. zł oraz nakazał zwrot nienależnie pobranych z NFZ kwot. - Na razie sumy tej nie możemy podać, gdyż dopiero ustalana jest jej wysokość - podkreśla rzeczniczka.

Najpoważniejszy zarzut dotyczy stosowania tzw. diety przemysłowej, podawanej pacjentom za pomocą sondy (żywienie pozajelitowe). Chorzy powinni otrzymywać ją w ostateczności, tj. wówczas, gdy nie przyjmują już innego pokarmu. NFZ płaci za nią znacznie więcej niż za żywienie tradycyjne.

W ZOL-u przy ul. Wielickiej w ramach diety przemysłowej zapisywano chorym preparat o nazwie Fresubin. - Części pacjentów wcale nie był potrzebny. Nie chcieli go przyjmować, jedli to, co wszyscy i czuli się bardzo dobrze. Natomiast my wylewaliśmy do zlewu olbrzymie ilości Fresubinu - mówi proszący o niepodawanie nazwiska pracownik ZOL-u. A NFZ, czyli podatnik, płacił za to olbrzymie kwoty.

Tymczasem przedstawiciele Urzędu Miasta Krakowa, któremu ZOL podlega, nie mają nic do zarzucenia jego dyrekcji. Paweł Stańczyk, sekretarz Rady Miasta i równocześnie przewodniczący Rady Społecznej ZOL pracę kierownictwa placówki ocenia bardzo wysoko.

Pielęgniarki krytykują dyrektora, inni pracownicy i magistrat go bronią

Zdaniem części pracowników Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego przy ul. Wielickiej, preparat o nazwie Fresubin, podawany w ramach diety przemysłowej niektórym pacjentom, zapisywany jest całkowicie niepotrzebnie, a NFZ płaci za niego olbrzymie kwoty.

Ale dr Izabela Pietrzak, geriatra i internista, pracująca w tej placówce nie zgadza się z tą opinią. - Dieta przemysłowa to ratunek dla wielu pacjentów, dla których alternatywą jest śmierć głodowa. Przed zakwalifikowaniem chorego do takiego żywienia przeprowadzamy niezbędne badania, poza tym zgodę musi wyrazić rodzina - podkreśla dr Pietrzak i dodaje, że w Polsce jest kilku producentów tego preparatu i ZOL każdorazowo organizuje przetarg na jego zakup.

Dyrektor Janusz Czekaj wszystkie kierowane pod adresem kierownictwa zarzuty uważa za oszczerstwo. - To zemsta pracowników, którzy zostali zwolnieni z powodu uchybień w pracy lub zwolnili się sami, a teraz knują intrygi - przekonuje. Za główną sprawczynię swoich obecnych kłopotów uważa jedną z oddziałowych pielęgniarek, która - w jego ocenie - zgodziła się na 36-godzinny dyżur podległej jej pracownicy, choć mogła ona opiekować się pacjentem maksymalnie 12 godzin. Przełożona, równocześnie wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w zakładzie (ZZPiP) została zwolniona dyscyplinarnie. Teraz sprawę bada sąd.
Dyrektor Czekaj inspiracji członków związku przypisuje też kontrole, którymi dręczony jest zakład. Zapytany, czego dotyczyła "wizyta" policji gospodarczej na terenie zakładu, odpowiedział, że nie wie i dopiero czas pokaże, o co chodzi.

Sprawą ZOL-u od dawna interesują się radne z Komisji Zdrowia Rady Miasta Krakowa, do których wpłynęło pismo od zakładowej organizacji ZZPiP. Jego autorki na kilkunastu stronach przedstawiły 33 zarzuty po adresem kierownictwa placówki. - To, co usłyszałyśmy od pielęgniarek, było bardzo niepokojące - mówią Marta Patena i Magdalena Bassara (PO). - Wystosowałyśmy interpelację do prezydenta miasta. Jak jednak wynika z przesłanej nam odpowiedzi, nie dopatrzył się on uchybień w funkcjonowaniu placówki - podkreślają.

ZOL-em interesowała się także radna Barbara Nowak (PiS). - Rodziny pacjentów i pracownicy zakładu przychodzili do mnie ze skargami. Opracowałam propozycje zmian w statucie zakładu, które ograniczyłyby jedynowładztwo dyrektora. Niestety, moja praca poszła na marne - ubolewa radna. Na wszystkie pytania dotyczące placówki otrzymywała odpowiedź, że zarzuty nie mają pokrycia w faktach.

Urzędnicy miejscy nie mają nic do zarzucenia kierownictwu placówki. Paweł Stańczyk, sekretarz miasta i równocześnie przewodniczący Rady Społecznej ZOL efekty pracy Janusza Czekaja ocenia bardzo wysoko. - Informacja o rzekomo występujących tam nieprawidłowościach była przedmiotem kilku postępowań wyjaśniających i kontroli prowadzonych przez Biuro ds. Ochrony Zdrowia UMK oraz biuro Kontroli Wewnętrznej UMK - podkreśla.

Choć Paweł Stańczyk zgadza się, że kontrowersje, związane z dietą przemysłową trzeba wyjaśnić jak najszybciej, to jest przekonany, że dyrektor Janusz Czekaj nie dopuścił się żadnych uchybień. - Nasz ZOL świadczy usługi na bardzo wysokim poziomie: w latach 2012 - 2013 wpłynęła do nas tylko jedna skarga rodziny pacjenta, dotycząca przesunięcia godzin odwiedzin - mówi z naciskiem sekretarz miasta

Michał Marszałek, dyrektor biura do spraw ochrony zdrowia UMK dodaje, że zagadnienia, poruszane w piśmie pielęgniarek, były w ub. roku przedmiotem korespondencji prezydenta z wojewodą i NFZ.

Tymczasem w ZOL-u wrze jak w ulu. ZZPiP nadal stawia dyrekcji poważne zarzuty. - Dziewczyny są za to gnębione i szykanowane. Występowałam w tej sprawie do Pawła Stańczyka, ale nic to nie dało - podkreśla Grażyna Gaj, przewodnicząca Małopolskiego Oddziału ZZPiP.

Ale NSZZ "Solidarność", Związek Zawodowy Lekarzy oraz Rada Pracowników stoją za dyrektorem murem. W rozmowie z "DP" przekonują, że Janusz Czekaj zarządza zakładem profesjonalnie, a pacjenci mają świetną opiekę. Na dowód przedstawiają spory plik podziękowań od pacjentów i ich rodzin.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski