MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słone oczka wodne w lesie

Redakcja
Eksperci długo spierali się, jaka metoda likwidacji podziemnych pustek, utworzonych wskutek wtłaczania pod ziemię słodkiej wody w celu wypompowywania solanki, będzie najlepsza. Byli i tacy, którzy potrafili dowieść, że likwidacja tej kopalni będzie kosztowała więcej niż warta była wydobyta z niej sól. Dochodzono do takich wniosków, gdyż zbyt intensywnie prowadzona eksploatacja doprowadziła do niekontrolowanego łączenia się podziemnych pustek (miały one mieć kształt soczewek oddzielonych od siebie filarami ochronnymi). Mogło to zaś zagrozić nie tylko położonej tuż obok kopalni wsi, lecz także międzynarodowej trasie E4 oraz Rabie będącej bezpośrednim źródłem zaopatrzenia w wodę dla Bochni i kilku okolicznych gmin.

Zamiast kopalni w Łężkowicach

 Należąca do bocheńskiego przedsiębiorstwa kopalnia otworowa w Łężkowicach już przez wielu laty przestała dawać sól (a właściwie solankę), wciąż jednak trwa jej likwidacja, której jednym z bardziej spektakularnych momentów było powstanie w lutym tego roku zapadliska w formie głębokiego leja wypełnionego solanką nasyconą.
 Stanisław Cap, kierownik ruchu bocheńskiej kopalni, uspokaja, że sławne, dzięki mediom, zapadlisko nikomu teraz nie zagraża. Znacznie ważniejsze jest jednak to, iż przeprowadzona ostatnio przez Wyższy Urząd Górniczy "analiza dotychczasowych działań likwidacyjnych Kopalni Soli Łężkowice" dała wynik pozytywny. Ocena ta dotyczy zarówno podsadzania pustek poprzez specjalnie wiercone otwory ukośne, jak i likwidacji zapadliska.
 Metody działania i używane materiały są różne. Do likwidacji leja używa się popiołów z krakowskiej Elektrociepłowni Łęg. Przed przewozem żużel jest zraszany w kurtynie wodnej, by nie pylił na drodze. Do leja dostaje się hydrotransportem (zmieszany z solanką) i osiadając na dnie powoli wypełnia zapadlisko. Inżynier Stanisław Cap jest bardzo zadowolony z właściwości popiołów, jako specyficznego materiału podsadzkowego. Stara się także rozwiać obawy przed ich niekorzystnym wpływem na środowisko, a więc i na zdrowie ludzi (istnieje możliwość infiltracji wód z kopalni do Raby). Takie wykorzystanie popiołów z Łęgu jest dopuszczone decyzją wojewody małopolskiego. Przed ich zastosowaniem w Łężkowicach prowadzono także (w obawie o zdrowie górników) badania polegające na drażnieniu skóry i oka królika.
 Wypełnianie leja mającego obecnie średnicę ponad 100 m i głębokość od lustra solanki 32 m potrwa jeszcze około roku, a instalacja jest tak przygotowana, że nie trzeba będzie jej demontować. Wystarczy tylko gdzie indziej skierować "strumień" podsadzki. A jest co wypełniać. Otwory eksploatacyjne wiercono co 30 m.
 Inaczej odbywa się likwidacja pustek w zachodniej części kopalni. Znajdujący się tam (blisko kościoła i drogi lokalnej) zespół komór wypełniany jest mieszaniną składającą się głównie z piasku.
 Program likwidacji kopalni zakłada, że przestanie ona zagrażać komukolwiek przed końcem 2004 roku. W celu uniknięcia dalszej destrukcji półek stropowych na zachodzie kopalni praca odbywa się w systemie trzyzmianowym. Każdej doby pod ziemię trafia tam 350 m sześciennych materiału. Własnymi siłami udało się skonstruować instalację, która "gasi" cykliczne, wyglądające niczym gejzery (do 30 m wysokości!) wyrzuty solanki na powierzchnię. Stanowiły one dotąd sporą uciążliwość, gdyż słone krople padały nawet na najbliższe domy mieszkalne i uprawy rolne.
 Tak dobre tempo i duży zakres prac nie byłyby możliwe, gdyby kopalni w jej działaniach nie wspierał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Przyspieszenie widoczne jest najlepiej w liczbach mówiących o ilości materiałów podsadzkowych wepchanych pod ziemię, po to, by kiedyś się ona nie zapadła.
 W 1998 roku ulokowano 14 tys. m sześciennych podsadzki, rok później 99 tys. m sześciennych, a do końca września tego roku już 67 tys. sześciennych.
 Problemem pozostaje tylko istnienie pustek krasowych w półce stropowej. Nie ma bowiem obecnie metody ich lokalizacji z powierzchni. Georadar ma zbyt ograniczony zasięg. Wiercenia badawcze w gęstej siatce są zbyt kosztowne, trzeba więc, kierując się doświadczeniem górniczym, typować najbardziej zagrożone miejsca.
 - Co będzie w Łężkowicach w 2005 roku? Stanisław Cap odpowiada, że mający około 20 ha teren, po rekultywacji, zostanie zalesiony przy użyciu mających co najmniej 5 lat sadzonek różnych drzew. W tym lesie przewidziano miejsca, gdzie na polanach istnieć będą słone oczka wodne. Po kilku latach woda w nich ulegnie jednak naturalnemu wysłodzeniu.

(PK)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski