Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowacja i Anglia nie uwolnią od ZUS

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Dorota Wolicka ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców
Dorota Wolicka ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców fot. archiwum
Kontrowersje. Wielu drobnych przedsiębiorców postanowiło płacić składki w innych krajach Unii. Dziś są ścigani.

Blady strach padł na tysiące drobnych polskich przedsiębiorców, którzy zarejestrowali działalność lub zatrudnili się w innych krajach unijnych. Dzięki temu mogli płacić za granicą niskie składki na obowiązkowe ubezpieczenie społeczne zamiast zbyt wysokich dla nich składek na ZUS. Tak im się przynajmniej wydawało. Dziś ZUS żąda od nich zapłaty „zaległych składek” z karnymi odsetkami - nawet za pięć lat wstecz.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Dopaść małego. I co dalej?

- Mam oddać 70 tys. zł! To więcej, niż zarabiam przez dwa lata - lamentuje 57-letni Jerzy, instalator z Krakowa. Mówi, że zwinie interes i razem z żoną oraz dwójką dzieci zgłosi się po zasiłek. Dotąd radził sobie jakoś sam, nie wyciągając rąk po pomoc państwa.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: ZUS. Można stracić, nie oszczędzić

- Takich przypadków są już tysiące - twierdzi Dariusz Ćwik ze Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP. Sam też ma ten problem: od kilku lat część działalności prowadzi na Litwie i tam opłaca składki na ubezpieczenie. ZUS uznał, że zagraniczna działalność to fikcja stworzona po to, by uniknąć płacenia składek w Polsce.

WIDEO: ZUS ostrzega przed oszustami

Nasz kraj surowo traktuje przedsiębiorców zarabiających mało: nawet jeśli firma nie osiąga dochodu, musi oddać ZUS co najmniej 1121 zł miesięcznie (na starcie działalności - 465 zł). - Masa przedsiębiorców uzyskuje dochody rzędu 2 tys. zł miesięcznie. Państwo zabiera im ponad połowę zarobku - mówi Andrzej Tutajewski, szef Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych. Nie dziwi go, że niektórzy, by przeżyć, „uciekli” za granicę.

Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, uważa jednak, że przeniesienie ubezpieczenia do innego kraju, gdy nie prowadzi się tam działalności, jest oszustwem.

- Ale to chore państwo stworzyło problem. A rachunek zapłacić mają najsłabsi - komentuje Dorota Wolicka, szefowa biura interwencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jej zdaniem, ZUS powinien maluczkim odpuścić. Przede wszystkim jednak trzeba obniżyć składki od najmniejszych firm.

Każdy przedsiębiorca w Polsce, niezależnie od dochodów, musi co miesiąc płacić składkę na ZUS. W mijającym roku wynosi ona ponad 1121 zł, w przyszłym wzrośnie o 5 proc., do 1173 zł. - Wysokość składek stanowi od lat wielki problem dla drobnych przedsiębiorców - mówi Andrzej Tutajewski, szef Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych, reprezentującego niewielkie firmy.

W innych krajach, m.in. w Czechach, na Słowacji i Litwie, a także zamożnej Wielkiej Brytanii danina na ubezpieczenie społeczne jest niższa. Skłoniło to wielu drobnych przedsiębiorców, w tym krakowskich rzemieślników i taksówkarzy, do rejestrowania firm za granicą. Dzięki formalnej emigracji można zaoszczędzić kilkaset złotych miesięcznie. Drugim wyjściem było - znów formalne - zatrudnienie się na część etatu w zagranicznej firmie i opłacanie w innym państwie składek z tego tytułu - zamiast ZUS.

ZUS od początku podejrzewał, że takie „przenosiny” są fikcją mającą na celu uniknięcie polskich składek. Jeszcze silniejsze podejrzenia miał wobec przedsiębiorców zatrudniających się np. na 1/8 etatu w Anglii czy na Litwie jako „telemarketerzy” czy „osoby odpowiedzialne za przeglądanie internetu”. W papierach niby wszystko się zgadzało, pracodawcy opłacali za Polaków symboliczne składki, ale…

Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, od dawna uważa, że przeniesienie ubezpieczenia do innego kraju, jeżeli nie prowadzi się tam faktycznie działalności, jest oszustwem. - ZUS w końcu to sprawdzi i trzeba będzie płacić. Nie będę żałował takiego kogoś - mówi Mordasewicz.

Dorota Wolicka ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców zastrzega, że jako działaczka gospodarcza i obywatelka nie pochwala kombinowania w celu ominięcia należnych państwu danin. - Ale zarazem rozumiem większość ludzi, którzy po takie metody sięgnęli. Oczywiście znajdzie się wśród nich paru cwaniaków i oszustów, ale zdecydowana większość to desperaci, którzy mieli do wyboru: zwinąć interes i wyciągnąć ręce do państwa, czy nadal jakoś sobie radzić - uważa dyrektor Wolicka.

Dodaje, że ZUS miał początkowo problem z udowodnieniem przedsiębiorcom fikcji, zwłaszcza po wyroku Sądu Najwyższego (z 2013 r.), stwierdzającym, że polski ubezpieczyciel nie może sam przesądzić, iż tytuł do ubezpieczenia przedsiębiorcy w obcym kraju jest fikcyjny (przedsiębiorca tam nie działa i nie pracuje). - Przedsiębiorcy po tym wyroku triumfowali, ale ja od razu zauważyłam zagrożeni: SN wskazał ZUS, by zwrócił się o informacje do swych zagranicznych odpowiedników. I ZUS to zrobił - mówi Wolicka.

Zakłady ubezpieczeniowe i inspekcje pracy z Czech, Słowacji, Litwy, Wielkiej Brytanii początkowo nie chciały udzielać informacji o odprowadzających tam składki Polakach, ale zmieniły zdanie po zwróceniu uwagi, że dzięki symbolicznym opłatom, nie wykonując de facto żadnej pracy, nasi obywatele nabywają uprawnień do przeróżnych świadczeń.

- ZUS współpracuje z instytucjami zagranicznymi i współpraca ta odbywa bez przeszkód - zapewnia Radosław Milczarski z Gabinetu Prezesa ZUS.

Coraz więcej przedsiębiorców otrzymuje decyzje ubezpieczyciela o konieczności zapłacenia „zaległych składek” za poprzednie lata. ZUS powołuje się na informacje uzyskane z innych państw, dowodząc na tej podstawie, że praca lub działalność za granicą była (jest) fikcją.

Wiele spraw kończy się w sądzie. Przedsiębiorca musi tam udowodnić, że nie było fikcji. Nie wystarczy umowa o pracę, dowód uiszczenia składek za granicą, PiT, zaświadczenie o nadaniu numeru ubezpieczenia. Niezbędne są dokumenty poświadczające, że dana osoba faktycznie przebywa w danym kraju: rachunki za wodę i prąd, bilety lotnicze i autobusowe. Postępowania ciągną się latami. A odsetki od „zaległych składek” rosną.

Dorota Wolicka zastanawia się, czy przy okazji planowanej od 2018 r. obniżki składek dla przedsiębiorców uzyskujących najniższe dochody, nie pomyśleć o umorzeniu ich zaległości wobec ZUS. - Ściganie ich niczemu nie służy: nie przyniesie państwu pieniędzy, bo ci ludzie ich nie mają, będzie kosztowne, zaowocuje tysiącami rodzinnych dramatów. Czy wzorem innych krajów nie lepiej zostawić w spokoju tych, którzy jakoś sobie radzą, niczego od państwa nie chcąc? - pyta dyr. Wolicka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski