MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Specjaliści

Redakcja
Kiedy kilkadziesiąt lat temu przystępowałem do egzaminu ze znajomości obowiązujących w Polsce przepisów drogowych, wiedziałem o trzech podstawowych zasadach: ograniczeniach szybkości, uprawnieniach pojazdów uprzywilejowanych i ruchu prawostronnym.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

 Dzisiaj nieco się to wszystko skomplikowało, a parlamentarzyści "ubogacają” nam życie, jak tylko potrafią. Każdy z nich mając w łapce prawo jazdy uważa się za specjalistę w tej mierze i, na przykład, raz postuluje podwyższenie dozwolonej prędkości, a kiedy indziej – jej zasadnicze zmniejszenie.

Ronda wybudowano jak na Zachodzie, ale stojące przed nimi znaki nakazują jeździć inaczej; samochodów przybywa, ale miejsc do ich parkowania coraz mniej i tylko właściciele supermarketów pamiętają o potrzebach swoich klientów, wydzielając w tym celu potężne place obliczone na kilkaset pojazdów. I tak dalej, i tak dalej... Moją szczególną radość powodują spore tablice umieszczane pod znakami drogowymi, informujące jak się na jakimś, zazwyczaj niewielkim, odcinku drogi poruszać należy. Wyobrażam sobie cudzoziemca, który w tym właśnie miejscu zatrzymuje samochód, wyciąga słownik i pracowicie tłumaczy, co też polska administracja terenowa wymyśliła.

W Rzeszowie był dość długo spokój, bowiem spece od komunikacji mieli zajęcie przy nadzorowaniu rozkręconych na wielką skalę robót drogowych. Teraz albo etatów przybyło, albo pieniędzy na nowe szosy mniej, bo oto przypomnieli o swoim istnieniu. Zaczęło się od remontu chodników, które odgrodzono od jezdni tak wysokimi krawężnikami, że wjechanie na nie (oczywiście tam, gdzie wolno!) grozi pokiereszowaniem podwozia samochodu. Potem na jezdniach pojawiły się repliki normalnych znaków drogowych, tyle tylko że wymalowanych wprost na asfalcie, nie zaś stojących lub wiszących – jak ustawodawca przykazał. Dodam, że najnowsza edycja "Kodeksu drogowego” nie umieszcza ich wśród tzw. znaków poziomych. Czyżby były samowolą? Ale to nie koniec. Na jednej z poszerzonych ulic wyjazdowych z miasta wydzielono pas ruchu dla autobusów. A jeszcze przed rokiem kierowcy cieszyli się, że tam właśnie dobudowano jezdnię, rozładowującą korki tworzące się w okresie szczytu i, o dziwo! dokonano tego w sposób dla użytkowników szosy prawie niezauważalny. Dzisiaj wróciliśmy do stanu poprzedniego.

Na nagrodę państwową czeka też autor pomysłu wprowadzającego na jezdniach "spowalniacze” w postaci wybrzuszonych wysepek, kiedyś tylko zapaćkanych białą farbą, teraz pracowicie ułożonych z czerwonej kostki brukowej. Jeszcze przed dwoma –trzema laty próbowano tłumaczyć pomysłodawcy, że to niebezpieczne zabawy, ale jedynym skutkiem perswazji była zamiana białej farbki na czerwoną kostkę.

Pan premier płacze, że zwiększyła mu się liczba urzędników. Jak widzimy, wytężoną pracą udowadniają teraz swoją przydatność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski