Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stać nas na biennale

Łukasz Gazur
„1:1” Szymona Kobylarza. Stoi przed budynkiem NCK.
„1:1” Szymona Kobylarza. Stoi przed budynkiem NCK. fot. Joanna Urbaniec
Sztuka wyboru. Zakończony Grolsch ArtBoom Festival, prezentujący sztukę w przestrzeni publicznej, przy wszystkich swoich zaletach i udanych realizacjach, każe zapytać o sprawę podstawową – czy my potrzebujemy imprezy w takim kształcie?

Nie zabrakło ciekawych projektów. Do nich należy m.in. renowacja neonu „Markiza”, której podjęła się Paulina Ołowska z kuratorem Wojciechem Szymańskim. To świecący znak w przestrzeni, przypominający o przeszłości, tradycji miejsca. To także pytanie o wymieranie Nowej Huty.

Bardzo udaną realizacją jest także „Fontanna Przyszłości” Małgorzaty i Bartosza Szydłowskich. Dowcipne, zabawne, popkulturowe ujęcie sikającego Lenina w zielonym kolorze odtraumatyzowuje przestrzeń. A powtarzane wciąż słowa, że „to pomnik uwznioślający wodza rewolucji” udowadnia tylko, jak bardzo niewyedukowanym, nie umiejącym czytać symboli w sztuce społeczeństwem jesteśmy. To nie pomnik! Nie każda figurka w przestrzeni publicznej od razu jest upamiętnieniem.

To jedyne, o czym w tym kontekście warto pamiętać. Szkoda, że fontanna, pokazująca dystans i poczucie humoru nowohucian, musiała przedwcześnie zniknąć. W tym kontekście podoba mi się nieugiętość Grzegorza Klamana, który stwierdził, że „Plac Apatia”, czyli wysoki maszt z białą flagą, może stanąć tylko w al. Róż. W końcu, z opóźnieniem, udało się go postawić.

Do udanych projektów należy też zaliczyć „Pokój instruktorów”, czyli cykl wydarzeń na różne sposoby badających animacyjne możliwości sztuki. Mam nadzieję, że takie realizacje, jak znakomita abstrakcyjna rzeźba „1:1” Szymona Kobylarza, przedstawiająca odwrócony żyrandol z NCK, zostanie na dłużej.

Obawiam się jednak, że mimo kilku ciekawych realizacji całość festiwalu pozostała letnia. Nową Hutę, która była tematem tegorocznego festiwalu, potraktowano dość powierzchownie. Wiele z festiwalowych prac mija się zupełnie beznamiętnie. Trudno uciec od wrażenia, że zabrakło czasu na przepracowanie tematu. Szkoda...

Nawet świetna wystawa główna „Oblicza dnia” w kontekście nowohuckim wychodzi raczej na narzekactwo niż badanie miejsca. Choć jako uniwersalne spojrzenie na problem wyczerpywania się tej wersji kapitalizmu, jaką znamy, wydaje się głosem interesującym.

Festiwal wciąż poszukuje formuły. Wykluwające się w bólach kolejne edycje każą zadać pytanie, czy zamiast luźnego wydarzenia nie przyszedł czas na biennale sztuki? Imprezę z kuratorem, który przez dwa lata będzie przygotowywał program nierozłażący się w różnych kierunkach?

Stać nas na biennale – finansowo (chyba) i mentalnie (na pewno).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski