MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stan klęski żywiołowej może odroczyć wybory

Redakcja
POLITYKA. Jeżeli rząd wprowadziłby stan klęski żywiołowej choćby w jednej gminie, to wybory prezydenckie nie mogłyby zostać przeprowadzone wcześniej niż 90 dni po jego zakończeniu.

Premier Donald Tusk powiedział wczoraj, że jeżeli sytuacja na terenach objętych powodzią będzie wymagała takiego rozwiązania, nie będzie się wahał przed podjęciem decyzji o stanie klęski żywiołowej. Gdyby tak się stało, to do urn poszlibyśmy nie wcześniej niż na przełomie września i października. Teoretycznie nawet pod koniec roku, ponieważ stan klęski żywiołowej może zostać wprowadzony na okres 30 dni (jego przedłużenie może nastąpić jedynie za zgodą Sejmu).

Wczoraj marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przekonywał, że ogłoszenie stanu klęski żywiołowej na ograniczonym, niewielkim terenie, nie wpłynie na zmianę ustalonej na 20 czerwca daty wyborów. Niestety, kandydat PO, wykonujący obowiązki prezydenta RP, nie ma racji.

- Konstytucja mówi jasno, że tak byłoby jedynie w przypadku wyborów samorządowych. W wyborach prezydenckich ogłoszenie stanu klęski żywiołowej nawet w jednej, choćby najmniejszej gminie, wymusza przesunięcie wyborów na terenie całej Polski - wyjaśnia prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Artykuł 228 konstytucji mówi: "W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu".

Prof. Winczorek przypomina, że wprowadzenie stanu klęski może nastąpić z inicjatywy szefa rządu lub na wniosek wojewody. Premier Tusk wyraził wczoraj nadzieję, że w walce z żywiołem nie będzie potrzebne ogłoszenie takiego stanu nadzwyczajnego. Przypomnijmy, że nawet w lipcu 1997 r., kiedy Polskę zalała powódź tysiąclecia, w której zginęło 55 osób, a straty sięgnęły 3,5 mld dol., ówczesny rząd SLD-PSL, na czele którego stał Włodzimierz Cimoszewicz, nie zdecydował się na taki krok. Zaplanowane wtedy na wrzesień wybory parlamentarne odbyły się zgodnie z harmonogramem, a SLD stracił władzę, ludowcy zaś przegrali sromotnie wybory.

Rząd może wprowadzić stan klęski żywiołowej w każdej chwili, w tym pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów. Jeśliby tak się stało, konieczne byłoby ponowne zarządzenie wyborów prezydenckich, a kampania wyborcza zaczęłaby się od nowa.

Warszawski konstytucjonalista podkreśla, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej pociąga za sobą niemałe konsekwencje. - Można np. wydłużyć czas pracy, zlikwidować wolne soboty, nakazać wykonywanie określonej pracy, siłą usuwać z miejsc zagrożonych, zakazać przebywania w wyznaczonych miejscach, nakazać poddanie się badaniom lekarskim czy szczepieniu - wylicza prof. Winczorek.

Z grona kandydatów tylko Andrzej Olechowski twierdzi, że wprowadzenie stanu klęski byłoby dobrym rozwiązaniem, ponieważ przesunięcie terminu wyborów ostudziłoby obecne emocje. Olechowski ocenia, że zbliżające się wybory prezydenckie mają charakter plebiscytu, wskutek czego Polacy nie kierują się rozsądkiem i nie analizują kompetencji kandydatów. W ocenie kandydata Stronnictwa Demokratycznego, mamy obecnie w Polsce sytuację, którą można nazwać "zimną wojną".

Włodzimierz Knap

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski