Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Okrzeja rzuca bombę

Paweł Stachnik
Stefan Okrzeja na pocztówce „Cześć męczennikom” wydanej w 1920 r.
Stefan Okrzeja na pocztówce „Cześć męczennikom” wydanej w 1920 r. Fot. Wikipedia
26 marca 1905. Stefan Okrzeja dokonuje zamachu na cyrkuł policji w Warszawie. Był jednym z wyróżniających się bojowców PPS. Po śmierci stał się symbolem walki o wolność.

26 marca wypadł w niedzielę. Tego dnia pod cyrkułem XII policji na warszawskiej Pradze pojawia się pięciu mężczyzn. Jeden z nich – Stefan Okrzeja – trzyma pod pachą prostokątną paczkę. Ich zadaniem jest dokonanie zamachu bombowego na cyrkuł. Po półgodzinnej obserwacji Okrzeja wchodzi na pierwsze piętro budynku, otwiera drzwi do pokoju warty i rzuca paczkę pod nogi jednego z policjantów. Bomba, która miała wybuchnąć po kilku sekundach, dając Okrzei czas na ucieczkę, eksploduje od razu. Siła eksplozji wyrzuca zamachowca przez drzwi na korytarz, a odłamki ranią go w plecy.

Oszołomiony Okrzeja zrywa się i zbiega na podwórze. Tam jednak zamiast skierować się do bramy wiodącej na ulicę, skręca w prawo, do przejścia na sąsiednie zamknięte podwórko. Jest w pułapce. Za nim wbiega jeden z policjantów i strzela do zamachowca, raniąc go. Okrzeja wyciąga z kieszeni pistolet i celnymi strzałami zabija stójkowego. Następnie wybiega ze ślepego podwórka przez właściwą bramę na ulicę. Tam jednak dopada go dwóch policjantów, powala na ziemię i zaczyna bić. Zakrwawionego, rannego bojowca Rosjanie prowadzą do cyrkułu i zaczynają przesłuchiwać, znowu nie szczędząc mu razów. Zmasakrowany Okrzeja uparcie milczy.

Sztandar spod płaszcza
Przyszły bojowiec urodził się w biednej rodzinie stróża drogowego we wsi Dębe na Mazowszu. Rodzina przeniosła się za chlebem do Warszawy i zamieszkała na Pradze. Stefan jako najzdolniejszy z siedmiorga dzieci ukończył z wyróżnieniem dwie klasy szkoły miejskiej, potem jednak musiał pójść do pracy. Najpierw w emalierni „Labor” malował kwiaty na naczyniach, później zaś został ślusarzem w fabryce naczyń Wulkan.

Prawdopodobnie około roku 1904 wstąpił do nielegalnej Polskiej Partii Socjalistycznej. Najpierw brał udział w zajęciach dokształcających, jakie partia organizowała dla młodzieży robotniczej, później zaś – jako wyróżniający się działacz – trafił do Kół Bojowych zajmujących się rozlepianiem afiszy, kolportażem ulotek i organizowaniem demonstracji. Gdy w 1904 r. wybuchła wojna rosyjsko-japońska, a armia carska zaczęła ponosić na Dalekim Wschodzie klęskę za klęską, w rosyjskim społeczeństwie pojawiły się oznaki niezadowolenia. Przez miasta przetoczyła się fala demonstracji, podczas których domagano się zmian politycznych i poprawy sytuacji ekonomicznej. Demonstracje zaczęły się także w Królestwie Polskim, a do żądań natury socjalnej dochodziły postulaty narodowe.

2 sierpnia 1904 r. PPS zorganizowała w Warszawie demonstrację w obronie członka SDKPiL Marcina Kasprzaka, aresztowanego w konspiracyjnej drukarni i przetrzymywanego w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Okrzeja niósł czerwony sztandar z napisem „Precz z sądami wojskowymi – PPS”, a gdy policja zaatakowała pochód, uciekł ze sztandarem. W październiku znów niósł sztandar, tym razem na antywojennej demonstracji na warszawskim Lesznie. Tym razem nie udało mu się uciec – wystąpienie zostało rozbite przez policję i wojsko, a Okrzeję ciężko pobito i raniono.

Brutalne pacyfikowanie demonstracji skłoniło PPS do sięgnięcia po siłową reakcję. Postanowiono na przemoc odpowiedzieć przemocą. Wybranych ludzi zaopatrzono w rewolwery przemycone z zagranicy przez Walerego Sławka. Po raz pierwszy użyto ich 13 listopada 1904 r. na placu Grzybowskim w Warszawie podczas demonstracji przeciwko poborowi do wojska. Na zapowiadaną wcześniej manifestację przybyło wiele tysięcy osób, a jej trzon stanowiło 60 bojowców PPS, z których kilkunastu uzbrojonych było w rewolwery.

Gdy warszawiacy zaczęli tłumnie wychodzić z kościoła, siostra Stefana Okrzei wyjęła spod płaszcza czerwony sztandar i podała go bratu. Na sztandarze widniał napis: „PPS. Precz z wojną i caratem! Niech żyje wolny polski lud!”. W kierunku Okrzei natychmiast rzucili się policjanci i szpicle, lecz wtedy bojowcy wyciągnęli rewolwery i otworzyli do nich ogień. Zaskoczeni policjanci cofnęli się. Wtedy z jednej z bram wypadli rosyjscy dragoni i tratując tłum, parli w stronę grupy ze sztandarem. Bojowcy, ostrzeliwując się, odparli atak i przebili się do ul. Świętokrzyskiej, gdzie zwinęli sztandar i rozproszyli się. Demonstracja na pl. Grzybowskim stała się głośna w całym cesarstwie i została uznana za pierwsze od czasów powstania styczniowego zbrojne starcie z wojskiem rosyjskim.

Zemsta na masową skalę
W lutym 1905 r. Okrzei zlecono przeprowadzenie zamachu na generał-gubernatora warszawskiego Michaiła Czertkowa. Zabójstwa miał dokonać na Dworcu Wiedeńskim podczas wyjazdu gubernatora na kurację. Zamach nie doszedł jednak do skutku, bo Czertkow zachorował i wyjazd odwołano. Kilka dni później Okrzeja został wyznaczony na organizatora pierwszych struktur Organizacji Spiskowo-Bojowej PPS, która miała zajmować się zabezpieczaniem manifestacji i prowadzeniem walki zbrojnej.

Był jeszcze jeden powód, dla którego PPS zdecydowała się na utworzenie struktury „profesjonalnie” zajmującej się walką.

To była próba zapanowania nad żywiołem, który od wielu miesięcy zupełnie bez kontroli przewalał się już przez Królestwo – zemstą na masową skalę. I w Rosji, i na terenach polskich robotnicy codziennie i na własną rękę zabijali majstrów, fabrykantów, agentów Ochrany, mszcząc się za krwawo tłumione strajki i __manifestacje – wyjaśnia Wojciech Lada, autor książki „Polscy terroryści”, w której opisał zamachy z lat 1905–1907.

Organizacja Spiskowo-Bojowa opierała się na strukturze piątek i dziesiątek, a trafiali do niej ideowi i sprawdzeni działacze. Jako pierwsze powstały dwie grupy: kierowana przez Bronisława Żukowskiego i pod dowództwem Okrzei. Sprawdzianem grupy Okrzei był zamach na znienawidzonego stójkowego Szarapa w fabryce Labor. Zamach w zasadzie się udał, choć nie do końca – Szarap został trafiony pociskiem w skroń, ale przeżył i niebawem wrócił do służby.

Najważniejszą akcją grupy miała być likwidacja oberpolicmajstra Warszawy płk. barona Karla Nolkena odpowiedzialnego za policyjny terror w stolicy. Nolken, spodziewając się zamachu, często zmieniał trasy, którymi poruszał się po Warszawie, a w biurze pojawiał się nieregularnie. Bojowcy zauważyli jednak, że zjawia się zawsze na miejscu zamachu. Postanowiono więc rzucić bombę na któryś z cyrkułów, a następnie zaczaić się tam na Nolkena. Wyb rano XII cyrkuł przy ul. Wileńskiej na Pradze. Niestety, podczas akcji Okrzeja został ogłuszony przez bombę, ranny i złapany przez policjantów. Pobitego do nieprzytomności, przewieziono go do Cytadeli.

Przed sądem wojskowym stanął 13 czerwca 1905 r. Nie chciał obrońcy, ale na prośbę matki bronił go znany adwokat związany z PPS Stanisław Patek. Na procesie Okrzeja wygłosił podniosłą mowę, wyliczając zbrodnie, jakich wobec mieszkańców Warszawy dopuściły się rosyjskie władze, i broniąc idei socjalizmu. Został skazany na karę śmierci przez powieszenie.

Sąd ze względu ideową postawę młodego człowieka zwrócił się wprawdzie do generał-gubernatora warszawskiego z prośbą o zamienienie kary śmierci na 20 lat więzienia, ten jednak odmówił. Z kolei prosić o łaskę najwyższą instancję, czyli cara, nie chciał sam Okrzeja. Towarzysze z PPS zamierzali odbić Okrzeję podczas przewożenia go z Cytadeli do sądu, ale więźnia dostarczono tam w zwykłej, cywilnej karecie, co zmyliło czatujących na ulicach bojowców. Wyrok wykonano 21 lipca 1905 r. na stokach Cytadeli. Za pierwszym razem sznur oberwał się, więc egzekucję powtórzono. Ostatnie słowa Okrzei brzmiały: „Niech żyje socjalizm! Precz z caratem!”. Pochowano go w nieznanym miejscu.

Okrzeja stał się po śmierci uniwersalnym mitem bojownika o wolność –_ podobnie jak cała OB PPS, politycznie wieloznacznym: walczył jednocześnie i o idee socjalistyczne, i o wolną Polskę. I w czasie kiedy żył, nie było w tym żadnej sprzeczności. Pewnie dlatego mógł być symbolem dla Legionów Piłsudskiego, żołnierzy AK, ważnym i dla komunistów, i dla narodowców, niezwalczanym w propagandzie PRL, ale jak na ironię cenionym również przez opozycję. Reprezentował wolność w najczystszym tego słowa znaczeniu. Gdyby nie przedwczesna śmierć, jego pozycja w II RP byłaby pewnie porównywalna z pozycją Walerego Sławka czy Aleksandra Prystora _– mówi Wojciech Lada.

KSIĄŻKI
Wojciech Lada, "Polscy terroryści", Znak Horyzont, Kraków 2014.

Opowieść o polskich bojowcach, którzy w latach 1904-1907 dokonali ponad 3,5 tys. akcji skierowanych przeciw administracji rosyjskiej w Kongresówce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski