Pierwsza z dwóch potężnych eksplozji materiałów wybuchowych na brukselskim lotnisku Zaventem nastąpiła o ósmej rano, niedaleko stanowisk odpraw dla pasażerów korzystających z linii American Airlines. Świadkowie opisywali wstrząsające sceny. Ranni błagali o pomoc, a ci, którzy ocaleli, w popłochu starali się uciec jak najdalej.
Pasażerowie obecni w porcie lotniczym opowiadali o mężczyznach, którzy tuż przed zamachem krzyczeli po arabsku. Samir Derrouich pracował jak zwykle w lotniskowej restauracji. Twierdzi, że dwa wybuchy nastąpiły niemal równocześnie. - Po chwili pojawiła się krew, to był koszmar, apokalipsa - opowiada.
Źródło: BE RTL TVI/x-news
- Wybuchy dzieliło nie więcej niż dziesięć sekund - opowiada 30-letni Dries Valaert, który stał zaledwie 30 metrów od miejsca pierwszej eksplozji. Widział ciężko ranną nastolatkę i potworną panikę, jaka zapanowała na lotnisku. Valaert, który leciał na biznesowe spotkanie do Berlina, twierdzi, że odpalony został ładunek wybuchowy ukryty w torbie, nie zaś pas, który nosił zamachowiec samobójca.
- Słyszałem mężczyznę, który był niedaleko mnie, coś krzyczał po arabsku i po chwili doszło do kolejnego wybuchu - dodał Alphonse Youla, brukselski pracownik portu lotniczego. Gdy mówił te słowa, jego ręce ociekały krwią. - To był horror, widziałem co najmniej siedmiu zabitych. I dwóch ciężko rannych mężczyzn, którzy zakrywali krwawiące głowy rękoma - relacjonował.
Strażacy znaleźli w lotniskowej hali trzeci ładunek wybuchowy. Na szczęście nie eksplodował. Po jakimś czasie służbom lotniskowym udało się opanować sytuację. Przerażonych pasażerów odprowadzano do podstawionych autobusów, które zabierały ich w bezpieczne miejsce. Samoloty, które miały lądować na Brussels-Zaventem, przekierowywano do Antwerpii, Liege i innych portów. Z kolei największe europejskie lotniska wprowadziły dodatkową ochronę.
79 minut po dramatycznych wydarzeniach w porcie lotniczym doszło do drugiego ataku w Brukseli - na stacji metra Maelbeek przy przy Rue de la Loi, zaledwie 400 metrów od głównego kompleksu budynków Unii Europejskiej. Bomba wybuchła w środkowym z trzech wagonów pociągu stojącego na peronie.
32-letni Alexandre Brans, jak ponad sto innych osób, został ranny w tym zamachu. Ale i tak miał szczęście, bo wokół niego zginęło co najmniej dwadzieścia osób.
- Byłem już na stacji, gdy wybuchło. Na szczęście nic mi się nie stało. Słyszałem, jak zarządzano ewakuację metra - opowiada inny mieszkaniec Brukseli Shigeo Sugimoto.
Belgijskie władze ogłosiły wczoraj najwyższy, czwarty stopień zagrożenia terrorystycznego. Lotnisko w Brukseli zostało zamknięte przynajmniej do dziś. Anulowano wszystkie loty.
Wtorkowe zamachy przeprowadzono zaledwie dzień po tym, jak belgijski minister spraw wewnętrznych ostrzegał przed taką groźbą w związku z piątkowym aresztowaniem Salaha Abdeslama, jednego z podejrzanych o listopadowy atak w Paryżu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?