Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stolica Belgii padła ofiarą islamistów [WIDEO]

(AIP)
Terroryzm. Zamachowcy uderzyli rano na lotnisku, a potem na stacji metra, zaledwie kilkaset metrów od gmachów Unii Europejskiej. Zginęły co najmniej 34 osoby. Wśród około dwustu rannych jest trzech Polaków. Trafili do szpitala. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie. W Belgii obowiązuje najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego.

Pierwsza z dwóch potężnych eksplozji materiałów wybuchowych na brukselskim lotnisku Zaventem nastąpiła o ósmej rano, niedaleko stanowisk odpraw dla pasażerów korzystających z linii American Airlines. Świadkowie opisywali wstrząsające sceny. Ranni błagali o pomoc, a ci, którzy ocaleli, w popłochu starali się uciec jak najdalej.

Pasażerowie obecni w porcie lotniczym opowiadali o mężczyznach, którzy tuż przed zamachem krzyczeli po arabsku. Samir Derrouich pracował jak zwykle w lotniskowej restauracji. Twierdzi, że dwa wybuchy nastąpiły niemal równocześnie. - Po chwili pojawiła się krew, to był koszmar, apokalipsa - opowiada.

Źródło: BE RTL TVI/x-news
- Wybuchy dzieliło nie więcej niż dziesięć sekund - opowiada 30-letni Dries Valaert, który stał zaledwie 30 metrów od miejsca pierwszej eksplozji. Widział ciężko ranną nastolatkę i potworną panikę, jaka zapanowała na lotnisku. Valaert, który leciał na biznesowe spotkanie do Berlina, twierdzi, że odpalony został ładunek wybuchowy ukryty w torbie, nie zaś pas, który nosił zamachowiec samobójca.

- Słyszałem mężczyznę, który był niedaleko mnie, coś krzyczał po arabsku i po chwili doszło do kolejnego wybuchu - dodał Alphonse Youla, brukselski pracownik portu lotniczego. Gdy mówił te słowa, jego ręce ociekały krwią. - To był horror, widziałem co najmniej siedmiu zabitych. I dwóch ciężko rannych mężczyzn, którzy zakrywali krwawiące głowy rękoma - relacjonował.

Strażacy znaleźli w lotniskowej hali trzeci ładunek wybuchowy. Na szczęście nie eksplodował. Po jakimś czasie służbom lotniskowym udało się opanować sytuację. Przerażonych pasażerów odprowadzano do podstawionych autobusów, które zabierały ich w bezpieczne miejsce. Samoloty, które miały lądować na Brussels-Zaventem, przekierowywano do Antwerpii, Liege i innych portów. Z kolei największe europejskie lotniska wprowadziły dodatkową ochronę.

79 minut po dramatycznych wydarzeniach w porcie lotniczym doszło do drugiego ataku w Brukseli - na stacji metra Maelbeek przy przy Rue de la Loi, zaledwie 400 metrów od głównego kompleksu budynków Unii Europejskiej. Bomba wybuchła w środkowym z trzech wagonów pociągu stojącego na peronie.

32-letni Alexandre Brans, jak ponad sto innych osób, został ranny w tym zamachu. Ale i tak miał szczęście, bo wokół niego zginęło co najmniej dwadzieścia osób.

- Byłem już na stacji, gdy wybuchło. Na szczęście nic mi się nie stało. Słyszałem, jak zarządzano ewakuację metra - opowiada inny mieszkaniec Brukseli Shigeo Sugimoto.

Belgijskie władze ogłosiły wczoraj najwyższy, czwarty stopień zagrożenia terrorystycznego. Lotnisko w Brukseli zostało zamknięte przynajmniej do dziś. Anulowano wszystkie loty.

Wtorkowe zamachy przeprowadzono zaledwie dzień po tym, jak belgijski minister spraw wewnętrznych ostrzegał przed taką groźbą w związku z piątkowym aresztowaniem Salaha Abdeslama, jednego z podejrzanych o listopadowy atak w Paryżu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski