Suplement: nowy król życia

Miliony Polaków wierzą, że depresję oraz kłopoty z życiem intymnym da się leczyć łykając cudowne mikstury złożone z mieszanek ziołowych. Specjaliści mogą miesiącami tłumaczyć, że skuteczność suplementów jest na poziomie placebo, lecz my będziemy kupować dalej, napychając kieszenie specjalistom od marketingu. A sądząc po tym, że „produkty medyczne” są częściej reklamowane niż banki i telefony komórkowe, kieszeń ta musi być co najmniej tak głęboka jak naiwność klientów. A także ich lekkomyślność, bo nie od dziś wiadomo, że interakcje między tonami spożywanych tabletek oraz ich efekty uboczne mogą być w dłuższej perspektywie zgubne.

Słowo suplement oznacza dodatek lub uzupełnienie. Współcześni Polacy z suplementów uczynili pełną treść. Zastępują leki lub wizytę u psychologa łykaniem śmieci, ale zastępują też np. kontakt z prawdziwą przyrodą jakąś wynaturzoną karykaturą wypoczynku „na łonie”. Dolina Chochołowska jest tego najlepszym przykładem. Po Wielkanocy tłumy turystów wyległy na tamtejsze łąki w poszukiwaniu krokusów. I pewnie byłoby się z czego cieszyć, bo świadczy to o wrażliwości na piękno, gdyby nie jeden fakt. Wielu skorzystało z nielegalnych parkingów utworzonych w okolicy, a w efekcie zajechało kołami aut i zadeptało własnymi butami tysiące pięknych kwiatów. Turystom zabrakło wyobraźni, ale czego zabrakło lokalnym władzom? Na klawiaturę cisną mi się same nieprzyjemne epitety, bo nie mogę zrozumieć, dlaczego na Podhalu od lat króluje samowola budowana i nikt nie potrafi rozpocząć skutecznej walki z parkingami oraz wypasionymi willami powstającymi w miejscu spalonych szałasów. Inercja w tej kwestii ma wymiar systemowy. I dopóki państwo z takimi sprawami nic nie zrobi, nigdy nie uwierzę w żadną „dobrą zmianę”. Nie ma bowiem większego dowodu na patriotyzm władz jak troska o ten mały, piękny skrawek Tatr, jaki dała nam historia.

Plan zagospodarowania szansą dla... krokusów

Eldorado dla pseudoleków