Na początku w kotle podgrzewa smołę. Później za pomocą chochli nabiera półpłynną, czarną maź i wylewa ją na deskę i spodnią część kawałka blachy. Następnie skleja za pomocą grubej warstwy gorącej substancji metal i deskę. Wkłada specjalne rękawice i dociska metal do smoły. Kiedy maź zastygnie, blacha jest gotowa do kucia.
- Smoła jest po to, żeby blacha nie odginała się podczas kucia. Dodaje się do niej pył z cegieł, żeby była bardziej elastyczna i się nie kruszyła - mówi 30-letni Wacław Ganew z Krakowa, który pasjonuje się wykuwaniem metalu na zimno, czyli tzw. repusowaniem.
Chcesz pieniędzy? Pracuj.
- Kiedy byłem dzieckiem, ojciec, który jest rzeźbiarzem, wychodził z założenia, że jeśli chcę pieniądze, to muszę na nie zapracować. Zacząłem pomagać mu w warsztacie w najprostszych rzeczach. Tak zaczęła się moja przygoda z rzemieślnictwem - mówi 30-latek.
Młody twórca wcześniej próbował odnaleźć się w bardziej współczesnych zawodach, m.in. jako specjalista od obsługi klienta w banku. Okazało się jednak, że świat, w którym najważniejszy jest zysk, to nie była jego bajka. Spokój i zawodowe spełnienie znalazł dopiero w zajęciu, które nie zmieniło się od ponad tysiąca lat.
Średniowieczna metoda pracy polega na zdobieniu wyrobów, m.in. z blachy przez wybijanie na zimno wgłębień, dających po drugiej stronie wypukły wzór.
Repusowanie było znane już w starożytności. W średniowieczu stosowano je przy wyrobie drobnych przedmiotów, zwykle kultowych, w okresie renesansu używano do zdobienia broni, zbroi, pucharów, a w okresie baroku - przedmiotów powszechnego użytku z miedzi i mosiądzu, np. dzbanów, reflektorów.
- W XIX wieku zostało wyparte wytłaczaniem metalu w gotowych formach za pomocą tzw. sztanc - mówi krakowianin, który jako jeden z nielicznych w kraju rzemieślników pozostał przy średniowiecznym sposobie pracy.
Ślizganie się puncynami
Repusowanie odbywa się za pomocą puncyn, czyli małych dłutek i młotka. Wcześniej przykłada się projekt wzoru ozdoby do blachy. Po przyłożeniu puncyny do zaznaczonych linii delikatnie zaznacza się kontury ozdoby na płaskim materiale. - Wykuwanie polega na ślizganiu się puncyny ruchem do siebie, żeby widzieć linię, po której ją prowadzimy - tłumaczy Wacław Ganew.
Dla lepszego ślizgu pochylamy małe dłuto lekko w kierunku przeciwnym niż kierunek ślizgu puncyny. Efektem kucia jest trójwymiarowy obraz, który wyłania się z płaskiej blachy.
- Praca wymaga niesłychanej cierpliwości i precyzji. Jedno zbyt mocne uderzenie może przeciąć blachę i zniweczyć naszą pracę - podkreśla.
Ozdoby bractw rycerskich
Po zakończeniu wykuwania trzeba odkleić blachę od stwardniałej mazi. Podgrzewa się smołę do płynności, ale nie przesadnie. Podważa krawędź blachy i zdejmuje ze smoły szczypcami. Następnie wypala się blachę, żeby pozbyć się resztek smoły. Później czyści się i poleruje blachę. Na końcu nadaje jej się kształt za pomocą drewnianego młotka.
Tak wykonana ozdoba może być wykorzystana np. jako okucie rogu. - Ja często wykonuję ozdoby dla bractw rycerskich, na przykład na średniowieczne torebki. Wykonałem też zestaw solniczki i pieprzniczki z wizerunkami ludzkich twarzy - opowiada rzemieślnik. Wacław Ganew podkreśla, że repusowanie jest jego pasją. - Traktuję to również jako terapię. Podczas pracy potrafię się całkowicie wyłączyć i przestać myśleć o rzeczach doczesnych - mówi 30-latek.
Dodaje, że atutem ręcznej pracy jest to, że każda ozdoba jest wyjątkowa. - Nie da się zrobić dwóch identycznych rzeczy. Zawsze będą różnice, wystarczy, że w jednym miejscu pod innym kątem ustawimy puncynę - podkreśla Ganew.
Jedną z prac, którą wykonał rzemieślnik z Krakowa, jest kopia okucia rogu byka z X wieku znalezionego w Czarnej Mogile na Ukrainie. Jest to nasadzony na róg pas blachy, który przedstawia mitologiczne sceny wyobrażane prze ludzi żyjących we wczesnym średniowieczu.
- Wykonałem ją nieco inaczej niż w oryginale, ponieważ ciężko było mi powtórzyć błędy, które zrobił ówczesny rzemieślnik - wyjaśnia 30-latek.
Tu nie ma nic magicznego
Prace młodego rzemieślnika z Krakowa spotykają się z wielkim uznaniem. Często słyszy, że to, co wykonał jest magiczne. - Moim zdaniem nie ma w tym nic magicznego. Magiczne jest to, że ludzie patrzą na to w ten sposób, ponieważ nie zdają sobie sprawy, że każdy człowiek jest w stanie się tego nauczyć - zapewnia Wacław Ganew.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?