Stałem na światłach kilkanaście długich minut. I za każdym razem widziałem, jak ptaki znosiły w dziobie materiał na gniazdo. Piórka, długie trawy, suchy mech. Bez najmniejszego wahania sprawnie właziły i wyłaziły z metalowej skrzynki. Za nic miały spaliny, kurz, hałas. Przyznaję, miejsce miało niezłą lokalizację.
Rzut beretem od koryta rzeki. Trochę dalej stary kirkut, czyli żerowiska bogate w owady. Szacunek dla ptasiej przedsiębiorczości mieszał się w mojej głowie z zastanowieniem, jak przyszłe pisklaki zniosą nieuniknione upały. Pewnie ptaki wiedzą, co robią. Widziałem już gniazda kopciuszka na skrawku belki pod okapem dachu. Tudzież w doniczce wiszącej nad głównym wejściem do bloku, jednak metalowy domek to rzecz godna zapamiętania.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?