Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkatułkowe biznesy mecenasa Marcina Dubienieckiego

Łukasz Kłos
fot. Łukasz Kalinowski/east news
Jego interesy zmieniają się równie dynamicznie, Jak jego życie prywatne. I mogą imponować. Przynajmniej na papierze, bo mecenas prawdę skrywa w cieniu tajemnicy adwokackiej. Spróbowaliśmy uchylić jej rąbka

Najwyraźniej lubuje się w szkatułkowych strukturach handlowych. Od początku swojej działalności tworzy spółkę za spółką, nieraz wiążąc je wzajemnie, pojawiając się w nich, to znów znikając. Nazwiska niektórych wspólników powtarzają się – bywa, że żonglują wzajemnie udziałami, wymieniają się rolami: raz są prezesami, prokurentami, innym razem wchodzą do rad nadzorczych lub po prostu przejmują spółki. W nielicznych wypowiedziach medialnych dotyczących interesów Dubieniecki przekonywał, że nie gra na siebie, że występuje w imieniu innych, „poważniejszych” graczy. Kogo? Tajemnica adwokacka.

Tak miało być na przykład w jednej z pierwszych założonych przez niego spółek – DDGS Chemical Investment. W papierach obok jego nazwiska wśród wspólników widnieje nazwisko Roberta Draby, wiceszefa Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Obaj przekonywali, że wypełniali jedynie powiernictwo i działają w imieniu swoich mandantów. Ich tożsamości nie mogą jednak ujawnić. Ponieważ obaj do dziś są czynnymi mecenasami, nie sposób zweryfikować prawdziwości ich twierdzeń – jedyną instytucją, przed którą muszą wyspowiadać się ze szczegółów powierniczego nabycia udziałów, jest fiskus. Urzędników skarbowych wiąże zaś tajemnica skarbowa.

Początki biznesowej aktywności Marcina Dubienieckiego – przynajmniej tej oficjalnej - datują się na połowę 2009 r. I w zasadzie już na samym początku na horyzoncie pojawia się Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Ten sam, w związku z którym CBA i prokuratura stawiają mu dziś zarzuty wyłudzenia dopłat oraz organizowania grupy przestępczej.

PFRON przewija się już w pierwszej jego spółce: Nord-Meat, a konkretnie w sprawie jednego ze wspólników: Adama S. To przedsiębiorca działający m.in. w logistyce i produkcji opakowań. Żyje i pracuje w Kwidzynie, z którym związany jest też Dubieniecki. Adam S. został w 2008 r. prawomocnie skazany. Przedstawiał PFRON dokumentację mającą wskazywać, że zatrudnia w swoim zakładzie niepełnosprawnych. W praktyce praca świadczona była tylko „na papierze”.

W 2009 roku S. został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który korzystając ze swoich uprawnień, zatarł jego skazanie. W chwili, gdy prezydent RP podpisywał postanowienie o ułaskawieniu, mijały niespełna cztery tygodnie, odkąd jego zięć zawiązał z Adamem S. spółkę Nord-Meat w jednej z kancelarii notarialnych w gdańskim Wrzeszczu.

Adam S. znajdzie się później w gronie udziałowców czterech innych spółek zakładanych w kolejnych miesiącach przez Dubienieckiego. Tylko od maja 2009 do listopada 2010 założy ich łącznie osiem. Śledząc profile ich działalności, trudno znaleźć czytelny klucz. Każda łączy w sobie swoisty miszmasz. Wachlarz deklarowanej działalności samej Nord-Meat przewidywał „przetwarzanie i konserwowanie mięsa”, „produkowanie opakowań z tworzyw sztucznych”, a nawet „pośrednictwo w obrocie nieruchomościami”.

Część z firm miała swoją siedzibę pod tym samym adresem co kwidzyńskie przedsiębiorstwo Adama S., w którym dochodziło do fikcyjnego zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Inne ze spółek mieściły się w mieszkaniach. Budynki były nieoznakowane, nic nie wskazywało na to, by za ich drzwiami prowadzona była jakakolwiek działalność.

Spółka Nord-Meat mieściła się w Zbychowie pod Wejherowem. Zajmować miała się produkcją i sprzedażą mięsa, półproduktów wędliniarskich oraz gotowych dań. W garniturze udziałowców znaleźli się obok Adama S. i Marcina Dubienieckiego także Jacek J. i Norbert Z. Prezesem jednoosobowego zarządu został Robert, syn Adama S.

– Działamy na pełnych obrotach. Będziemy prowadzić sprzedaż mięsa w całej Polsce, a już wkrótce także na Wschodzie – przekazywał „Polityce” w sierpniu 2009 r. w krótkiej notce gospodarczej prezes Robert S. Dwa tygodnie po publikacji S. rozstał się z funkcją. Zmienił go Jacek J.

Hurt półtuszy z czasem przekształcił się w handel solankami dla przemysłu wędliniarskiego. Pierwsze pół roku dało spółce przychody rzędu niemal 3 mln zł. Sprzedaż jednak nie dość, że nie bilansowała działalności, to nawet nie zwracała wartości zakupionych towarów. W efekcie po pierwszym roku strata wyniosła ponad 1 mln zł. Na koniec 2009 r. Nord-Meat oczekiwał na wpłatę 370 tys. zł należności od innych podmiotów. W kasie spółki leżało 30 tys. zł, ale zadłużenie krótkoterminowe sięgało 6 mln zł. Jeszcze przed końcem roku Marcin Dubieniecki odsprzedał swoją część udziałów Adamowi S. po nominalnej wartości.

Alarmująca kondycja finansowa Nord-Meat Gdynia w 2009 r. nie zraziła jednak Adama S., który wykupił wszystkie udziały w firmie. W styczniu 2010 r. miał już większościowy pakiet, za który zapłacił 37,5 tys. zł. W maju br. odsprzedał wszystkie swoje udziały w spółce za... ponad 675 tys. zł.

Nabywcą okazała się spółka już wspomniana DDGS Chemical Investments, w której jedynym udziałowcem była wówczas... Nord-Meat. Notabene ta sama spółka chwilę wcześniej nabyła pełen pakiet udziałów w DDGS. Za cenę 111,2 tys. zł odsprzedał je nie kto inny, niż Adam S. W ten sposób właścicielskie koło domknęło się, a na konto przedsiębiorcy wpłynęło niemal 800 tys. zł.

DDGS Chemical Investments jest interesująca także z innego powodu. W gronie trzech ojców założycieli spółki powstałej w czerwcu 2009 r. znaleźli się bowiem poważni gracze. Obok Marcina Dubienieckiego jednym ze współudziałowców został były wojskowy znany w branży telekomunikacyjnej. Kolejnym założycielem DDGS został Robert Draba. Były zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez pewien czas odpowiadał za nadzór nad procedurą ułaskawień. Współpraca trzech panów szybko jednak się skończyła. Po dwóch miesiącach swoje udziały sprzedał i Draba, i Dubieniecki. Nabywca okazał się przyjacielem z czasów szkolnych tego ostatniego.

O ile do 2010 r. spółki Marcina Dubienieckiego koncentrowały się głównie na Pomorzu, o tyle później nabrały bardziej egzotycznego rysu.

W czerwcu 2010 r. – dokładnie w drugą miesięcznicę katastrofy smoleńskiej, w której ginie teść adwokata prezydent Lech Kaczyński – zawiązana została na Cyprze Abudaba Holding Ltd. W jej władzach zasiadł Dubieniecki (funkcję dyrektora pełni do dziś). Kto jest faktycznym właścicielem, możemy się tylko domyślać. W rozmowie z „Newsweekiem” Dubieniecki stwierdził, że to „potężny inwestor”.
Ta sama Abudaba stanie później za powołaniem firmy Global Partners, wskazywanej przez prokuraturę jako jeden z elementów mechanizmu wyłudzania dopłat z PFRON. Jednak na długo wcześniej, zanim mecenas usłyszy w tej sprawie zarzuty oszustwa i prania brudnych pieniędzy, Abudaba znika z Global Partners, a jej miejsce zajmuje inny cypryjski podmiot – Meregio Ltd. zarządzana przez rodzinę Abrahamów.

Meregio łatwo pomylić z polską spółką o niemal identycznej nazwie, założoną w kwietniu 2011 w Sopocie. Zresztą jej pierwszą właścicielką była obecna współpracownica Dubienieckiego, Katarzyna M. (także zatrzymana przez CBA do sprawy PFRON). Firma ostatecznie została przejęta przez znaną już Abudabę, a do zarządu wszedł sam adwokat.

Podczas gdy na Wybrzeżu zacieśnia się współpraca Marcina Dubienieckiego z Katarzyną M., w Krakowie mecenas rozwija działalność z kuzynem Wiktorem D., kolejnym podejrzanym w prokuratorskim śledztwie. Powstaje Finance Brothers. Obok Global Partners będzie to – jak wynikać ma z ustaleń prokuratury – kolejne narzędzie zorganizowanej grupy wyłudzającej dopłaty z PFRON. Kiedy dwa lata temu prezes Finance Brothers Wiktor D. wspólnie z niewidomym alpinistą zdobywał europejską koronę gór, w prokuraturze toczyło się już śledztwo dotyczące podejrzenia wyłudzenia dofinansowania z PFRON.

Przez kolejne miesiące na oczach prokuratury i agentów Centralnego Biura Śledczego Wiktor D. i Marcin Dubieniecki rozbudowywali struktury mające służyć zatrudnianiu niepełnosprawnych, czy – jak woli prokuratura – wyłudzeniu dopłat. Najnowsze przedsięwzięcie, system lokalnego powiadamiania pogodowego, miało wystartować za kilka dni, z początkiem września.

Współpraca: Tomasz Słomczyński

***

Trudne do prześledzenia są też zmiany własnościowe w spółkach Dubienieckiego zakładanych w początkowym okresie jego aktywności. Z dokumentów Krajowego Rejestru Sądowego, dostępnych w sądzie gospodarczym w Gdańsku, wynika, że w ciągu 1,5 roku w większości z nich zmiany udziałowców i prezesa następowały co kilka miesięcy (czasem wręcz co kilka tygodni). Dwie z nich zmieniały siedziby, jak również swoje nazwy i zakresy działalności.

Nasze ustalenia z tamtego okresu przedstawiliśmy doświadczonemu prokuratorowi, naczelnikowi jednego z urzędów skarbowych oraz biegłemu rewidentowi. Wszyscy byli zgodni co do jednego: działania Dubienieckiego i wspólników są legalne. Udziałowców spółki, prezesów, siedziby i nazwy można zmieniać co chwilę – to nie jest zabronione. Rozmówcy byli zgodni również w tym, że takie działania, z punktu widzenia prowadzenia „normalnego” biznesu, są po prostu nieracjonalne. Inaczej mówiąc: tak się biznesu nie robi, jeśli chce się wejść na rynek i stabilnie na nim funkcjonować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski