Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły bez zdrowych warzyw i owoców. Uczniowie wolą jeść chipsy.

Sylwia Nowosińska
Coraz mniej dzieci korzysta ze stołówek
Coraz mniej dzieci korzysta ze stołówek FOT. MIKOŁAJ SUCHAN
Edukacja. Dzieci narzekają na to, że szkolne obiady są niesmaczne. Sanepid twierdzi natomiast, że są także niezdrowe.

Aż 43 proc. posiłków przygotowywanych w szkolnych stołówkach budzi zastrzeżenia krakowskiego sane­pidu – to wyniki ostatniej kontroli przeprowadzonej przez tę instytucję.

Inspektorzy stwierdzili, że obiadom serwowanym w tych szkołach brakuje podstawowych składników odżywczych. 10 proc. kontrolowanych stołówek nie zapewniało dzieciom wystarczającej dziennej porcji witamin w postaci surówek i świeżych owoców.

– Obecnie nie ma przepisów określających szczegółowe ilości białka, węglowodanów czy kalorii spożywanych przez dzieci – wyjaśnia Lucyna Ciępka, kierownik oddziału higieny żywności w krakowskim sanepidzie. Istnieją jednak zalecenia odnośnie żywienia, do których szkoły powinny się stosować. Jednak za nieprzestrzeganie reguł nic im nie grozi. W grudniu tego roku przepisy mają ulec zmianie. Wtedy stołówki będą musiały informować uczniów, jakie wartości kaloryczne zawiera każdy posiłek. Na tej podstawie sanepid będzie wydawać decyzje o zmianie jadłospisu w stołówce.

Teraz krakowskie stołówki nie zawsze dbają o jakość produktów, które wykorzystują do przyrządzania posiłków. Często wynika to z chęci zaoszczędzenia. Z danych zebranych przez sanepid wynika także, że pracownicy stołówek nie dokładają starań, aby posiłek w czasie przygotowywania nie tracił wartości odżywczych. – Kucharze powinni pamiętać, że podczas gotowania niektóre witaminy ulegają zniszczeniu. Powinni także dokładnie czytać etykiety produktów – wyjaśnia Lucyna Ciępka.

Pracownicy sanepidu alarmują, że maleje liczba specjalistów, którzy pomagają stołówkom układać jadłospisy. Nie potwierdza tego Tadeusz Matusz, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji. – Duże firmy cateringowe bardzo często współpracują z dietetykami. Jeżeli będzie ich coraz więcej, jakość posiłków się poprawi. Wiem, że spada liczba korzystających ze stołówek, ale nie docierają do mnie żadne skargi – dodaje.

Takie skargi dotarły do sanepidu. – Dzieci często mówią, że obiady są niesmaczne, a dieta słabo urozmaicona. Często jest to pretekst, aby udać się do sklepiku po chipsy – mówi Lucyna Ciępka.

Pocieszające jest to, że rośnie liczba zdrowych i smacznych przekąsek w szkolnych sklepikach. Właściciele wprowadzają tam nowe zasady często pod presją rodziców i nauczycieli. Problem jednak w tym, że dzieci wolą śmieciowe jedzenie. – Zamawiamy bakalie, suszone owoce, a później jemy je sami, bo dzieci i tak wybierają chipsy. Jeżeli nie będzie ich w sklepiku, kupią paczkę po drodze do szkoły – narzeka jeden z właścicieli sklepików.

– W szkole, gdzie pracuję, jest 600 uczniów, a ja mogę sprzedać tylko sześć zdrowych kanapek dziennie – dodaje inna sklepikarka. Przyznaje także, że dziecko nie chce kupić kanapki za 3,5 zł, kiedy może wybrać słodki napój i batonik w tej samej cenie.

Dietetycy ostrzegają, że częste spożywanie wysoko przetworzonych przekąsek może poważnie zaszkodzić młodym ludziom. – Chipsy i inne słone przekąski zawierają duże ilości glutaminianu sodu, który jest bardzo szkodliwy i uzależnia. Powoduje, że sięgamy po kolejną porcję produktu – mówi Lucyna Ciępka.

Sklepikarze twierdzą, że przygotowywanie wartościowych posiłków utrudniają zbyt ostre przepisy.

– Chciałbym robić zdrowe kanapki, np. z jajkiem i z mięsem, ale wtedy sklepik musiałby posiadać dwa dodatkowe pomieszczenia, a szkoła nie zapewni takich warunków – zwraca uwagę jeden z właścicieli.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski