Michałowice
Historyczne wydarzenia sierpnia 1914 roku rozgrywały się także na terenie dzisiejszego powiatu krakowskiego. W szczególny sposób zapisały się w nich Michałowice.
Jednak już wcześniej, 2 sierpnia, znalazło się tam siedmiu strzelców. Piłsudski wysłał w kierunku Jędrzejowa niewielki oddziałek dowodzony przez Władysława Belinę-Prażmowskiego z zadaniem rozbicia rosyjskiej mobilizacji. Patrol wyruszył nocą, dwoma wozami, w cywilnych ubraniach w kierunku granicy austriacko-rosyjskiej. Nad ranem żołnierze dotarli do Kocmyrzowa, gdzie mieli przekroczyć kordon. Rankiem, włożywszy mundury i nasadziwszy bagnety na karabiny, weszli do Kongresówki. Dowódca przemówił do podkomendnych, podkreślając zaszczyt i szczęście, jakie ich spotkały, że stali się pierwszymi żołnierzami polskimi walczącymi otwarcie, z bronią w ręku, o ojczyznę.
Siódemka ruszyła na północ, zmieniając kilkakrotnie dla bezpieczeństwa mundury na ubrania cywilne i na odwrót. Rozpuszczona przez beliniaków plotka, że na pobliski Jędrzejów maszeruje duża grupa strzelecka, przyniosła skutek - władze rosyjskie uciekły z miasta, a wolni rekruci wracali do domów.
W drodze powrotnej do Krakowa siódemka zahaczyła o Słomniki. Belina-Prażmowski wysłał do miasta dwóch ludzi bryczką, aby dokonali rozpoznania. Po powrocie zameldowali oni, że na rynku stoi brygada rosyjskiej straży pogranicznej szykująca się do drogi na Miechów. Belina zrezygnował z pomysłu dokonania zasadzki na brygadę siłami siedmiu ludzi i ograniczył się tylko do obserwowania Rosjan. Na noc strzelcy stanęli pod Prandocinem. Rankiem rozpoznano, że we wsi kwateruje szwadron pograniczników. Belina dał rozkaz nałożenia bagnetów na broń i tyralierą pomaszerował na Prandocin. Widząc to Rosjanie bez strzału wycofali się. Gdy strzelcy przechodzili obok kościoła, krzyżem pobłogosławił ich miejscowy ksiądz. Następnie zarekwirowano pięć koni z dworu w Skrzeszowicach; syn właściciela dołączył do patrolu. 4 sierpnia beliniacy bez przeszkód wrócili do Krakowa.
Wróćmy jednak do 6 sierpnia. O godz. 3 nad ranem wybrana kompania strzelecka zaopatrzona w nowe wojskowe oporządzenie wyszła z Oleandrów. Poprzedzał ją siedmioosobowy oddział konno-pieszy Beliny, w którym dwóch ludzi niosło siodła na plecach. Kompania maszerowała na północ, przez Prądnik i Łobzów. Żołnierze śpiewali starą piosenkę "Hej strzelcy wraz", a potem nową, ad hoc ułożoną na okoliczność wymarszu do walki: "Raduje się serce, raduje się dusza, gdy Pierwsza Kadrowa na Moskala rusza". Około 10 rano przez Węgrzce i Bibice doszli do Michałowic, gdzie przebiegała granica austriacko-rosyjska. Na posterunku celnym zastali paru celników, dwóch żandarmów, kilku dragonów. Kompania w milczeniu minęła posterunek, a strażnicy oddali jej honory wojskowe. Paru strzelców obaliło rosyjski słup graniczny z dwugłowym orłem. Rosjanie opuścili posterunek już w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia.
Zaraz po przejściu granicy dowódca kompanii Tadeusz Kasprzycki wygłosił do żołnierzy krótkie przemówienie, a następnie ogłosił stan wojny z Rosją. Przed dalszym marszem załadowano broń. Wieczorem wojsko dotarło do Słomnik. Jeszcze tego samego dnia patrol konny Beliny nawiązał pierwszy kontakt bojowy z rosyjskimi oddziałami osłonowymi.
6 sierpnia 1935 roku ukazał się w krakowskim "Światowidzie", wydawanym na Wielopolu przez koncern IKC, niewielki reportaż ze szlaku Kadrówki autorstwa Adama Cypriana. Autor pokonał trasę Kraków - Michałowice, w owym czasie biegnącą malowniczo przez podkrakowskie pola. Mieszkańcy Michałowic pamiętali jeszcze z autopsji przejście kompanii. "To tędy szli Legjoniści wr. 1914-tym? -Ano, prawda jest -tędy oni szli -odpowiada wieśniaczka. -Przypominacie sobie dokładnie, jak to było? -Ee, dokładnie to nie, bom była mała -ale same ich przejście dobrze pamiętam. Szli odKrakowa tą drogą inic się donikogo nie odzywali. Jak to -podchwytujemy -nic nie mówili, znikim nie rozmawiali? -Anic, ino pomiędzy sobą popolsku gadali, tom wiedziała, że polskie wojsko... bo miałam brata wLegjonach -dodaje pochwili -ale pomarł" - czytamy w reportażu.
Dziennikarz odnalazł także miejsce, w którym przebiegała granica między zaborami. "Cofamy się dokrzyża, naprzeciw którego stoi niebieska tablica znapisem: Powiat Miechowski< i>druga, mniejsza znapisem: <. jesteśmy w>zwrotnym punkcie historii Polskiego Narodu -wpunkcie, gdzie padły rosyjskie iaustriackie słupy wmomencie przekroczenia kordonu przez pierwszą kadrową Piłsudskiego. Dziś tylko w____cieniu starego drzewa duma stary, sczerniały krzyż, błogosławiąc wyciągniętymi ramionami połączone bratnie ziemie" - pisze Cyprian.
Wypytując kolejnych mieszkańców o legionistów, otrzymywał w odpowiedzi stale przewijający się wątek: "Szli i__nie mówili nic...Znikim się nie zadawali otoczeni wartami podczas krótkiego odpoczynku, apotem ruszyli dalej -wmilczeniu... Przeszli, popasali dwie godziny namichałowickich polach iposzli dalej doKielc. Apotem dalej, coraz dalej wprzestrzeń iczas... Aż cztery lata potem doszli doPolski -itu zostali. Żywi lub wgrobach. Cześć im!" - kończy swój reportaż z Michałowic Adam Cyprian.
(PS)
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów prezesa Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego Władysława Klimczaka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?