MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka skubania gęsi

Redakcja
Nie było dotąd w Polsce rządu, który by tak dokręcił śrubę fiskalną. Premierzy Buzek, Miller i Kaczyński traktowali jednak obniżanie podatków jako swój państwowy obowiązek.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Reformę podatkową Buzka zastopował wetem prezydent Kwaśnie­wski, który zapragnął dowieść nieskuteczności AWS i przyczynić się do jej politycznego upadku. Nawrócenie się na niskie podatki Millera– to była szczególnie spektakularna konwersja. Ten socjał i komunista nie tylko zaprowadził podatek liniowy od firm, ale głosił – ku zgrozie własnej partii –potrzebę niskiego liniowego podatku, równego dla bogaczy i biedaków. Kaczyński z kolei, który zdobył władzę dzięki kampanii przeciw podatkowi liniowemu, nie dość, że mocno spłaszczył stopy podatkowe, to jeszcze tuż przed rozpoczęciem kryzysu zdążył obniżyć składki, płacone przez pracodawców. Bez tej decyzji , która skokowo polepszyła warunki konkurencyjne polskiego biznesu, Tusk nie miałby nigdy swojej zielonej wyspy.

Ekipa Tuska idzie dokładnie pod prąd tej dobrej, antyfiskalnej tradycji polskich rządów. Podwyżki VAT, akcyzy i składek ubezpieczeniowych, zamrożenie progów PIT, skok na składki emerytalne w OFE. Tymczasem to przecież Platforma jest tą partią, która wprowadziła do polskiej polityki retorykę niskich i płaskich podatków. Zrozumiałe jest więc zdziwienie skalą politycznej hipokryzji. Ale też rząd ma swoje dobre powody, dla których sprzeniewierza się własnym niegdysiejszym hasłom. Niechęć Rostowskiego do poważnej reformy finansów publicznych (kiedyś wyrzucił za jej postulowanie wiceministra Gomułkę), a także populistyczna gra Tuska w trakcie pierwszej kadencji, stały się przyczynami skokowego wzrostu długu państwa, grożącego konstytucyjnymi sankcjami. Rosnące podatki mają zapchać tę dziurę.

Ale też klimat w UE sprzyja fiskalizmowi. Przywódcy Unii właśnie zebrali się, aby radzić nad skoordynowaniem akcji zaciskania śruby podatnikom na całym kontynencie. We Francji wiele rodzin zapłaci za rok 2012 podatek wyższy od całości swoich dochodów, bo lewicowy prezydent zaordynował ekstra domiar dla bogatszych. Włoska Guardia di Finanza przeprowadza w kolejnych miastach gigantyczne obławy policyjne na mały i średni biznes w poszukiwaniu tych, co omijają podatki. Opierającą się Austrię zmuszono do wydania tajnych danych ze swoich banków. A brytyjskiego premiera tak poirytował fakt, że Google płacą od handlu internetowego na terenie Anglii niższe podatki w Irlandii, że domaga się wspólnej akcji ośmiu najpotężniejszych państw świata, przeciw takim „optymalizacyjnym” praktykom. Politycy europejscy – tak jak Tusk bojący się reform – wiedzą dobrze, że na tym przynajmniej polu nikt im się nie przeciwstawi. Któż bowiem będzie brać w obronę podatkowych oszustów?

Rostowski może więc sobie pozwolić na wiele, doskonale świadom, że przykręcając fiskalną śrubę , zostanie za to w nagrodę europejskim prymusem. Więc idzie na całego. W szykowanych właśnie 151 zmianach w prawie podatkowym mamy dostać ostateczną likwidację tajemnicy bankowej i przekształcenie banków z instytucji społecznego zaufania w narzędzie policji skarbowej. Każda informacja bankowa będzie mogła być odtąd wykorzystana przeciw nam, a nasze konto będzie mogło zostać zablokowane przez urzędnika skarbowego, także wtedy, gdy nie naruszyliśmy prawa. Nasze zobowiązania podatkowe mają się odtąd z reguły nie przedawniać, więc niepewność, czy fiskus w nas z jakiegoś powodu nie uderzy, będzie trwać dłużej niźli obecne pięć lat. I ma powrócić także sławetna „klauzula obejścia prawa”, uchylona już raz w 2004 roku przez Trybunał Konstytucyjny. Teraz fiskus będzie mógł nas oskarżyć o samą intencję obejścia prawa nawet wtedy, gdy nie potrafi nam wykazać złamania jakichkolwiek przepisów. A wtedy wyliczy nam podatek według swojego widzimisię, tudzież wlepi domiar wysokości 30% różnicy. Co prawda, wiceminister finansów Grabowski tłumaczy, iż chodzi tu tylko o wielkich oszustów, ukrywających pieniądze za granicą. Jako doświadczony obywatel, jednak bym mu nie wierzył. Urzędnik, który taką atomową broń dostanie, użyje jej zawsze, ilekroć naszemu zeznaniu nie będzie mógł formalnie niczego zarzucić, ale „na nosa” coś mu tu będzie źle pachnieć.

Podobno sztuka ściągania podatków przypomina skubanie gęsi: należy wyrwać z niej jak najwięcej piór przy jak najmniejszym syczeniu ptaka. Tak w każdym razie uważał słynny minister finansów przedrewolucyjnej Francji Jean Baptiste Colbert. Fiskalizm Rostow­skiego wpisuje się w takie, najzupełniej antyliberalne myślenie. Co musi budzić zdziwienie, w przypadku wychowanka brytyjskich szkół, chętnie głoszącego pochwałę konserwatywno-liberalnych wartości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski