MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szum niszczarek

Redakcja
Polska Zjednoczona Partia Robotnicza została rozwiązana w czasie XI Zjazdu - było to spełnieniem marzeń kilku pokoleń Polaków. Zanim jednak Mieczysław F. Rakowski nakazał 29 stycznia 1990 roku wyprowadzić sztandar partii, wielu jej lokalnych aktywistów postanowiło zniszczyć dokumenty PZPR. Palono je w kotłach, topiono w rzece, wrzucano w niszczarki do papieru. W pośpiechu pozbywano się akt i dowodów, świadczących o bliskiej współpracy komitetów PZPR z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa - SB. Fragment pieczęci

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają

Okupacja budynku przy ul. Wałowej 12 w Tarnowie, rozpoczęła się 25 stycznia 1990 r. o godz. 16.00. działacze Konfederacji Polski Niepodległej oraz Federacji Młodzieży Walczącej wdarli się do siedziby Komitetu Miejskiego i Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Tarnowie, by zabezpieczyć obiekt. W chwili gdy KPN-owcy starali się przejąć kontrolę nad siedzibą tarnowskiego PZPR, a Leszek Golba - kierownik akcji okupacyjnej, pertraktował z Sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Tarnowie Edwardem Gajdą, część pracowników komitetu pozamykała się w pokojach. Pomimo usilnych prób podjęcia z nimi rozmów, nikt zza drzwi nie odpowiadał na wezwania. Dał się słyszeć tylko szelest papieru i szum pracujących urządzeń. Coś było niszczone...

Zaalarmowany o tym zdarzeniu przez Andrzeja Migałę, Leszek Golba zażądał od Gajdy zaniechania niszczenia dokumentów partyjnych. Jednocześnie domagał się, by wszyscy pracownicy administracji Komitetu Miejskiego i Komitetu Wojewódzkiego PZPR opuścili budynek. Wobec braku reakcji ze strony Gajdy, kapeenowcy postanowili wejść do pokojów pracowniczych. Z chwilą przybycia do siedziby PZPR w Tarnowie przedstawicieli władz miasta, napięta sytuacja, stała się jeszcze bardziej nerwowa. Na ul. Wałową 12 przyjechał ówczesny prezydent tarnowski Mieczysław Strzelecki oraz działacze miejscowego NSZZ "Solidarność". Negocjacje trwały.

Dopiero wieczorem, około godziny 22.00, pracownicy Komitetu Miejskiego i Komitetu Wojewódzkiego PZPR, opuścili budynek. Działacze KPN-u i FMW, przystąpili do obchodu nieruchomości. Porozrzucane, puste segregatory na pierwszym i drugim piętrze budynku oraz przed sekretariatem I sekretarza KW PZPR w Tarnowie nie pozostawiały złudzeń - śpieszono się. W gabinecie Władysława Plewniaka, pełniącego od września 1986 roku funkcję I sekretarza KW PZPR w Tarnowie, znajdowały się dwie maszyny do niszczenia papieru. Obok nich były niedbale postawione worki, z których wysypywał się nadmiar ścinek papieru. Wymieszane ze sobą, równo pocięte w wąskie paski dokumenty nie przedstawiały żadnej wartości. Były już tylko nieczytelnymi trocinami, na których dostrzec można było pojedyncze litery z dalekopisu, maszyny biurowej czy fragment jakieś pieczęci.

Raporty Schillera

Pomimo pośpiechu i trwającego od kilku dni niszczenia wszelkiej dokumentacji informującej o działalności Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, aparatczykom nie udało się wszystkiego przemielić. Pochowane po biurkach, w szafach i szufladach resztki dokumentów, zostały zebrane i zabezpieczone przez działaczy KPN. Prócz fragmentów pism, pojedynczych stron, czy mało znaczących zapisków, odnalezione zostały również dokumenty, jakie wprost informowały m.in. o stałych kontaktach PZPR z SB. Relacje te były oczywistością, niemniej po czerwcu 1989 r. świadczące o nich dowody stały się dla partii komunistycznej wyjątkowo niewygodne.

W szafie pancernej stojącej w gabinecie Plewniaka, odnaleziono skoroszyt z nadrukiem "Kancelaria Tajna I sekretarza KW PZPR". Pośpieszna lektura pliku dokumentów utwierdziła przypuszczenia znalazców o ich wyjątkowości. Raporty przesłane przez szefa tarnowskiej SB płk. Józefa Schillera do Władysława Plewniaka była obszerne i dotyczyły wielu zagadnień. Znajdowały się tam sprawozdania z sytuacji politycznej i społecznej w byłym województwie tarnowskim, ale również streszczenia, a nawet całe kazania księży katolickich oraz wyniki inwigilacji ich autorów przez SB. Inne raporty dotyczyły działalności tarnowskich opozycjonistów, m.in. Karola Krasnodębskiego, Andrzeja Fenrycha czy Jana Rusznicy, którzy w 1989 roku weszli do kontraktowego parlamentu.
Znaleziona korespondencja opisywała również przebieg wieców przedwyborczych organizowanych w Tarnowie przed 4 czerwca 1989 r. W pliku dokumentów znajdowały się dodatkowo, określone jako "poufne", materiały instruktażowe tarnowskiego KW PZPR. Pouczały one terenowy aktyw partyjny o sposobie i metodach podważania - wśród lokalnej ludności - wiarygodności rządu Tadeusza Mazowieckiego. Te same instrukcje informowały jak dyskredytować kandydatów na posłów i senatorów z ramienia tarnowskiego NSZZ "Solidarność".

"Materiały o trwałej wartości"

W dniu 29 stycznia 1990 r., na wniosek Senatora RP Andrzeja Fenrycha, Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych w Tarnowie został zawiadomiony o możliwości popełnienia przestępstwa. Fenrych opisując nieład w budynku na ul. Wałowej 12 oraz informując o zabezpieczonych śladach spustoszeń w dokumentacji Komitetu Wojewódzkiego byłej PZPR, żądał wszczęcia postępowania wyjaśniającego.

W trakcie rozpoczętego w 12 marca 1990 r. dochodzenia wszczętego przez Prokuraturę Rejonową w Tarnowie udało się ustalić znacznie więcej szczegółów. Dokumentacja z Kancelarii Tajnej I sekretarza KW PZPR w Tarnowie była niszczona już od 22 stycznia 1990 r. na polecenie samego Plewniaka. Selekcja dokumentacji została zarządzona jeszcze przed przeprowadzką administracji komitetu wojewódzkiego PZPR w Tarnowie do siedziby KM PZPR przy ul. Wałowej i planowanym przekazaniem budynku KW PZPR przy ul. Goldhammera szkole medycznej.

Podczas przesłuchania w charakterze świadków pracowników administracyjnych PZPR - m.in. Urszuli Goleniowskiej, Edwarda Gajdy, Andrzeja Skrzyńskiego oraz Janusza Ilewicza - udało się ustalić wykaz zniszczonych dokumentów. Były to materiały dotyczące: zabezpieczenia operacyjnego wizyty Jana Pawła II w Tarnowie w 1987 r., instrukcje z KC PZPR, informacje z WUSW w Tarnowie z lat 1988-1989 roku, raporty przedwyborcze do Sejmu PRL z 1985 r. oraz instrukcje na czas "W" - stanu wojennego w PRL.

Po zakończonym postępowaniu prokuratorskim w dniu 10 maja 1990 roku Prokuratura Rejonowa w Tarnowie postanowiła przedstawić zarzuty Władysławowi Plewniakowi dotyczące zniszczenia akt po byłej PZPR. Powołując się na ustawę o narodowym zasobie archiwalnym, na wytyczne Centralnego Archiwum KC PZPR oraz na ekspertyzy pracowników Archiwum Państwowego w Krakowie i w Tarnowie, ustalono, iż dokumenty powinny być przekazane na stałe do archiwum KW PZPR. Na podstawie tych samych wytycznych Centralnego Archiwum KC PZPR stwierdzono, iż dokumentom tym nadano by najwyższą kategorię archiwalną "A" - czyli "materiały o trwałej wartości historycznej".

Spalone legitymacje

Podczas relacjonowanych przez "Dziennik Polski" rozpraw sądowych toczących się od 18 lutego do 12 kwietnia 1991 r. przed Wydziałem II Karnym Sądu Rejonowego w Tarnowie, Władysław Plewniak nie przyznał się do winy. Twierdził, powołując się na partyjne instrukcje, iż od jego wyłącznej decyzji zależał los każdego z przychodzących dokumentów. Swoją ocenę wspierał m.in. na wydanym w tej sprawie stanowisku Centralnego Komitetu Wykonawczego SdRP, spadkobierczyni po PZPR.
Wyrokiem Sądu Rejonowego w Tarnowie, Władysław Plewniak nie został skazany na rok więzienia, jak oczekiwała tego prokuratura, a jedynie na karę 3 mln złotych grzywny oraz pokrycie kosztów sądowych. Obwiniony nie wniósł apelacji, lecz jedynie prośbę o rozłożenie mu na raty zasądzonej kwoty, do czego Sąd się przychylił.

11 lipca 1990 r. działacze KPN ponownie zawiadomili Prokuraturę Rejonową w Tarnowie. Na terenie bazy samochodowej przy ul. Chyszowskiej 10 odkryte zostały liczne paleniska, w których znaleziono nadpalone legitymacje PZPR, części akt personalnych członków partii oraz korespondencja. Po czterech latach trwania dochodzenia prokuratorskiego nie udało się ustalić sprawcy przestępstwa. Sprawa została umorzona w grudniu 1994 r.

Na podstawie oceny sporządzonej przez Archiwum Państwowe w Krakowie w czerwcu 1990 r., z byłego Komitetu Wojewódzkiego PZPR archiwum przejęło raptem jedną siódmą dokumentacji, jaka mogła być wytworzona w latach 1975-1990. Materiały te liczyły niecałe 23 metry bieżące. Nie należy mieć wątpliwości, że dokumenty w największym stopniu kompromitujące byłych włodarzy Tarnowa do archiwów nie trafiły.

Paweł Skorut

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski