Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takt kości

Redakcja
Homo viator świętego Augustyna idzie ścieżkami blasków niebieskich. FlaĄneur Baudelaire'a i Benjamina wędruje pasażami nieogarnionego miasta, które zdaje się być światem całym. Piechur ostatniej, w finalnym kalendarzu życia chybotliwym pismem zapisanej opowieści Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ("Wędrowiec cmentarny", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2006), wałęsa się alejami, co dyskretnie leżą między grobami. Szurają globtroterzy.

Paweł Głowacki: Dostawka

Szurają więc globtroterzy. Podróżują pokątnie, bez rac, zawsze wtuleni w cienie jarmarcznie błyszczących Transatlantyków i Orient Ekspresów, co błyskotliwie gwiżdżą przy centralnych peronach Europy. Tuptają wędrowcy. Obwąchują rogatki placu oficjalnego - i wracają do szarości traw niczyjej ziemi pobocza. Idą. Zawsze marginalnie - oto ich życie. Patrzą zza węgła - taki dopust boży. _Homo viator, flaĄ neur -___kolebią się poniekąd. Tak też kolebie się bohater ostatniej, chwilę przed śmiercią pisanej prozy Herlinga. Idzie zygzakowatym labiryntem, znaczonym cmentarzami wszystkich naszych miast.
Triest, Hamburg, Rogensburg, Wiedeń, Paryż, Lyon, Marsylia, Neapol, Brindisi, Patras... Narrator "Wędrowca cmentarnego" zaledwie muśnie piórem przeszłe trupie hotele bohatera. Tylko muśnie, bo teraz - w opowiadaniu Herlinga - koneser nocy między czaszkami jest w Rzymie. Po czterech długich latach noclegów na wszystkich ostatecznych rynkach naszych miast - jest w Rzymie. Idzie cudowną metropolią siedmiu wzgórz, która cała jest nekropolią. Dlaczego od czterech lat brnie ścieżkami ciemnymi, drogami chryzantem? Czemu łaknie szarości kopców, marmurowych krzyży i zjełczałego wosku?
Gdybym zdradził, jak u Herlinga nazywa się wędrowiec, gdybym wyznał, że ruszył w trupią trasę, albowiem w ojczyźnie dopuścił się zbrodni krańcowej, gdybym na dokładkę zdradził imię ojczyzny zbrodniarza i okoliczności, które zrodziły mord, słowem, gdybym przedstawił całą, w tekście tylko delikatnie nakreśloną topografię społeczno-polityczną - byłoby po zabawie. Już byście - niczym krytyka polska - doszli do psio naiwnych, wzruszająco kretyńskich konstatacji. Już byście piać zaczęli, że Herling prześwietlił infernalne moce europejskiego nacjonalizmu, upichconego na etnicznych zapiekłościach i totalitarnej ślepocie dyktatorów. Po prostu, wedle mądrej, drobiowej tezy: daj kurze grzędę... - kolejny raz ugrzęźlibyście w zaduchu opinii ideologicznie poprawnej.
Niech wystarczy, że wędrowiec Herlinga idzie przez cmentarze świata, bo zabił. Odebrał światu oddechy. To fakt wystarczająco mocny, by nie taplać się w paprochach publicystycznych. Zabił. Zdławiony ciemnościami szaleństwa - zabił. Po czym, gdy wróciła świadomość i strach, kąsać zaczął, bo przecież ziemskimi siłami nie da się pojąć realności mordu - ruszył w drogę. Nie, by uciec przed karą (choć tak mówi), i nie, by zaszurać jadowitą pamięć (choć Herling stawia frazy mylące). Nic z tych banałów.
Ten, co go zwę Panem Krok Za Krokiem, idzie, gdyż nie ma sił na swoją śmierć. Idzie, bo trzeba dojść. Żyje na cmentarzach, gdyż nieludzko wielki jest takt gołych kości. One nie uwierają o zmierzchu. Pan Krok Za Krokiem szuka braku żywych. Przejmująca jest ta Herlinga, przed śmiercią kreślona, elegijna kronika marszruty pojedynczej. Cierpka jest surowość jego zgaszonej intonacji.
Na 55 stronicach, ledwie kilka detali - mlask jelit rozgniatanego kota, pergaminowa skóra narkomanki, trupi chłód w proch obracającego się kościoła, igła światła w oknie za cmentarnym murem - Herlingowi wystarcza, by dać opowieść o nieodwracalnej samotności człowieka, który zabił. Ni cienia skargi, usprawiedliwienia, oskarżenia. Herling opowiada. Tylko opowiada.
Pana Krok Za Krokiem wiedzie pokusa dyskrecji prochów, które nigdy nie trują snów. Od cmentarza do cmentarza wędruje nie po to, by odkupić własną ciemność. Idzie, bo szuka powietrza przeznaczonego dla siebie. Gdy się zabiło - wzrasta szacunek dla czaszek. Na cmentarzu rzymskim - ostatniej jego stacji - jest więc grzeczny. Nie skomle, że grudniowe mrozy kruszą ciało. Nie ucieka. Czeka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski