Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Na cmentarzu w Krzyżu strzelają z armatki, bo gawrony paskudzą na groby

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Andrzej Smoter z armatką hukową. - Załączam ją po południu, gdy gawrony przylatują na noc, oraz rano, jak udają się na żerowiska. Działa, bo na razie omijają drzewa na cmentarzu - mówi
Andrzej Smoter z armatką hukową. - Załączam ją po południu, gdy gawrony przylatują na noc, oraz rano, jak udają się na żerowiska. Działa, bo na razie omijają drzewa na cmentarzu - mówi Paweł Chwał
Odwiedzający mogiły bliskich na cmentarzu komunalnym w Krzyżu są zdegustowani widokiem grobowców upstrzonych ptasimi odchodami. Po ich skargach Miejski Zarząd Cmentarzy wytoczył przeciwko skrzydlatym najcięższe armaty. I to dosłownie, bo huk wystrzałów rozlega się co jakiś czas nad nekropolią, którą upodobała sobie wyjątkowo liczna gromada gawronów.

Zofia Chmielarz przyszła kilka dni temu na grób swoich rodziców. Była zdegustowana. Ptasimi odchodami zapaskudzone zostały bowiem nie tylko tablica i granitowy nagrobek, ale nawet sztuczne kwiaty, które wstawiła do flakonu na zimę.

- Grób jakoś z grubsza umyłam. Ale kwiaty nie nadawały się już do niczego. Wyrzuciłam je do kontenera. Przecież nie zostawię czegoś takiego na grobie rodziców - skarży się tarnowianka.

Nie dały się przepłoszyć

Ptasimi odchodami pobrudzone są przede wszystkim grobowce i nagrobki, które znajdują się bezpośrednio pod rosnącymi na cmentarzu drzewami.

- Gawrony upodobały sobie przede wszystkim drzewa liściaste w południowo-zachodniej części cmentarza. Zdarzało się, że na jednym siedziało mnóstwo ptaków. Próbowaliśmy je jakoś przeganiać, płoszyć, ale na niewiele się to zdawało. Czasem odleciał jeden, dwa. Reszta siedziała bez ruchu, kompletnie nie zwracając na nas uwagi - mówi Andrzej Smoter, administrator cmentarza w Krzyżu.

Przeniosły się na Piaskówkę

W związku z tym, że sytuacja zaczęła się coraz częściej powtarzać, a ptasich odchodów lądowało na mogiłach coraz więcej, administrator nekropolii zgłosił problem do dyrektor Miejskiego Zarządu Cmentarzy.

- Zaczęłam wypytywać w różnych instytucjach, co robić. Zależało nam na tym, aby uwolnić cmentarz od gawronów, a jednocześnie zrobić to w sposób humanitarny, żeby przypadkowo nie narazić się na zarzuty obrońców zwierząt - tłumaczy Maria Wójcik, dyrektor MZC. Po konsultacjach z fachowcami wypożyczono specjalną armatkę hukową na gaz, z lufy której co kilkanaście sekund oddawany jest w powietrze głośny wystrzał. - Wiemy, że cmentarz to szczególne miejsce, w którym powinien być zachowany spokój, ale innego wyjścia nie było - dodaje dyr. Wójcik.

Andrzej Smoter załącza armatkę około godz. 16, kiedy nad cmentarz nadciągają pierwsze chmary ptaków.

- Boją się tych wystrzałów i zmieniają wtedy kierunek lotu. Od kilku dni nie siadają już na cmentarnych drzewach, ale kilkaset metrów dalej, w parku Piaskówka - mówi administrator cmentarza.

Przybysze z Rosji

Armatka pracuje przez godzinę albo dwie, aż skończy się pora wieczornych ptasich przelotów. Jeżeli jest taka potrzeba, to uruchamiana jest również na chwilę rano, kiedy ptaki zrywają się z drzew w parku i przelatują nad cmentarzem.

- To nie są polskie gawrony, ale rosyjskie, które zimę spędzają w naszym kraju, bo jest lżejsza niż w dalekiej Syberii - mówi Zygmunt Szych, znawca ptaków i ich baczny obserwator w mieście. Jak wyjaśnia, gawrony upodobały sobie Tarnów. Żyją w ogromnych stadach, liczących nawet kilka tysięcy sztuk. W dzień można je spotkać najczęściej, jak poszukują pożywienia w rejonie wysypiska śmieci w Krzyżu lub na polach w Woli Rzędzińskiej.

- Popołudniami wracają do miasta, spędzając noce na drzewach - dodaje Szych. Jak wyjaśnia, problem z gawronami powinien się sam rozwiązać za trzy, cztery tygodnie. - Kiedy u nas przychodzi wiosna, ptaki się zbierają i wyruszają w drogę powrotną do północnej Rosji - zauważa.

Skutki obecności gawronów na cmentarzu widać na każdym kroku. - Paskudnie to wygląda. Dobrze, że jest zimno, bo przynajmniej smrodu nie ma. Ale aż boję się myśleć, co to będzie, jak zrobi się ciepło - mówi Franciszek Machowski, doglądający rodzinnego grobu.

Maria Wójcik zapewnia, że jak tylko zima ustąpi, pracownicy MZC zrobią generalne porządki na cmentarzu. Na razie ptasie odchody usuwane są doraźnie. - Dokładnie wymyjemy alejki, pomniki, jeśli będzie potrzeba, także nagrobki - mówi.

Odstraszacze nie dały rady

Miejscem, w którym do tej pory obecność gawronów i ich odchodów sprawiała najwięcej problemów w Tarnowie, były planty kolejowe obok dworca PKP. Park upodobały sobie przede wszystkim rodzime ptaki. Odchodami upstrzone były notorycznie alejki oraz samochody, które parkowały wokół plantów. Miasto próbowało przegonić ptactwo na różne sposoby. Na drzewach zamontowano m.in. specjalne, elektroniczne odstraszacze - emitery dźwięków, które co pewien czas rozbrzmiewały w parku. Naśladowały one odgłosy sokoła, naturalnego wroga gawronów i wron. Z czasem ptaki przyzwyczaiły się do tych groźnych dźwięków i przestały na nie reagować.
Gawrony kilka lat temu upodobały sobie również okazałe, rozłożyste drzewa na cmentarzu Starym, w ścisłym centrum Tarnowa. Problem okazał się jednoroczny. Gdy ptaki przyleciały do miasta na kolejną zimę, omijały już to miejsce. Na pozostałych nekropoliach kłopot z przesiadującymi ptakami i ich odchodami nie jest tak widoczny. Powód? W Mościcach dominują drzewa iglaste, w Klikowej są zbyt niskie.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie, odc. 40

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tarnów. Na cmentarzu w Krzyżu strzelają z armatki, bo gawrony paskudzą na groby - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski