Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Załatwiali prawko za kasę

Andrzej Skórka
Były właściciel szkoły jazdy Grzegorz M. (z prawej) zainkasował 290 tys. zł, egzaminator Andrzej T. (drugi z prawej) - 335 tys. zł
Były właściciel szkoły jazdy Grzegorz M. (z prawej) zainkasował 290 tys. zł, egzaminator Andrzej T. (drugi z prawej) - 335 tys. zł fot. Andrzej Skórka
Przed sądem zapadły pierwsze wyroki w aferze MORD. Jedenastu oskarżonych poddało się karze. Wszyscy przyznali się do winy. Rekordziści wzięli do kieszeni nawet 300 tys. zł. I tyle muszą teraz zwrócić.

Nie każdy przyszły kierowca od razu decydował się na załatwianie za łapówkę zdania egzaminu. Jeden z nich oblewany był na egzaminie aż dwunastokrotnie. Wtedy ktoś życzliwy podpowiedział mu, jak sprawę ruszyć z miejsca. Po łapówce, za trzynastym podejściem zdobył uprawnienia kierowcy. Kwoty łapówek wahały się najczęściej od 1,5 do 2 tys. złotych.

To trwało przez lata

Do tarnowskiego sądu osobiście przyszło dwóch z jedenastu oskarżonych. Pozostałych reprezentowali adwokaci. Wszyscy przyznali się do zarzutów jeszcze na etapie śledztwa. Choć na przykład były właściciel jednej ze szkół nauki jazdy Grzegorz M. na sali sądowej chciał się targować.

- Zgadzam się co do liczby ustalonych w śledztwie osób, dla których byłem pośrednikiem w załatwianiu im egzaminu - stwierdził.

Kwestionował inne ustalenia śledczych, jednak po kilku minutach namysłu bez zastrzeżeń przyznał do popełnienia wszystkich zarzucanych mu czynów. Z materiałów śledczych wynika, że był aktywnym pośrednikiem. Powołując się na wpływy w MORD zainkasował w sumie aż 290 tys. zł.

Dzielili się kasą

Jak wyglądał proceder w latach 2002--2013? Z naszych ustaleń wynika, że pieniądze od kursanta w części zostawały w kieszeni np. instruktora-pośrednika, reszta wędrowała do pracownika ośrodka zajmującego się obsługą zdających wraz z karteczką z danymi zdającego egzamin.

Od niego większość łapówki docierała do wtajemniczonych w proceder egzaminatorów. Po poprzedzającym egzamin praktyczny losowaniu mieli oni otrzymywać sygnały od pracownika, czy zdający zapłacił. W czasie jazdy po ulicach egzaminatorzy mieli płacących łapówki oceniać bardzo ulgowo. Jednym z takich egzaminatorów był Andrzej T. Mężczyzna przyznał się, że w formie łapówek przyjął w sumie 335 tys. zł.

Wielka tarnowska afera wyszła na jaw jesienią 2013 r. Na jej trop wpadli policjanci, do których docierały informacje o kwitnącym procederze łapówkarskim. - Dużo do sprawy wniósł materiał niejawny, który przedstawia zachowania poszczególnych osób w konkretnych dniach - wspomniał enigmatycznie podczas posiedzenia sądu sędzia Mariusz Kosiniak.
To wszystko wskazuje na to, że rozmowy podejrzanych były rejestrowane dzięki policyjnym podsłuchom.

Odsiadki w zawieszeniu

Jedenastu oskarżonych usłyszało we wtorek wyroki. Mają przede wszystkim wpłacić na rzecz Skarbu Państwa równowartość kwot, których dorobili się na przestępstwie.

Poza najbardziej operatywnym egzaminatorem i instruktorem, pozostali mają zapłacić od 5 do 28 tys. zł. Do tego doszły grzywny w granicach 12-30 tys. zł. Za kratki nie trafi nikt, bo najsurowsze kary w tym zakresie opiewają na trzy lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na pięć lat. Najłagodniejsze wyroki to sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

- Oskarżeni podjęli w dużej mierze współpracę z organami ścigania - uzasadniał taką decyzję sędzia Kosiniak.

To nie koniec afery, w której zarzuty usłyszało blisko dwustu osób. Akt oskarżenia przeciwko kilkunastu kolejnym czeka na rozpoznanie. One do udziału w aferze się nie przyznają. Grozi im dwanaście lat więzienia.

ZDAWALNOŚĆ Z ROKU NA ROK JEST PORÓWNYWALNA
Rozmawiamy z Andrzejem Nowickim, zastępcą dyrektora Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Tarnowie.

- Irytują Pana pytania o aferę łapówkarską?

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie. Naprawa zepsutego wizerunku będzie długo trwała.

- Byli egzaminatorzy przyznali się, że brali łapówki za załatwienie egzaminu praktycznego. Dlaczego wykryła to dopiero policja?

- Kontrole, które są w naszej gestii, nie wskazywały na nieprawidłowości podczas egzaminów. Nie mamy jednak takich możliwości jak organy ścigania.

- Jak zapobiegacie sytuacjom korupcjogennym?

- Skróciliśmy do minuty czas od losowania do rozpoczęcia egzaminu. Bezterminowo archiwizujemy nagrania monitoringu.

- W ramach ocieplania wizerunku łatwiej teraz zdać na prawo jazdy?
- Nie tędy droga. Średnia zdawalność z roku na rok jest porównywalna.

Rozmawiał Andrzej Skórka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski