MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To naprawdę ładne miasto

Redakcja
Kiedy przed przeszło trzydziestu laty po raz pierwszy w życiu wraz z żoną przejeżdżaliśmy na rowerach przez Rzeszów, zaczynając w ten sposób wielką urlopową wyprawę dookoła Polski, nie przypuszczałem nawet, że nie tylko przyjdzie mi w nim zamieszkać, ale że również polubię to miasto.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Wtedy, jak dumnie mówiono, "gród nad Wisłokiem” nie wyglądał najpiękniej, chociaż znaczna i stale powiększająca się liczba różnego rodzaju firm budowlanych wraz z najróżniejszymi składami stosownych materiałów wskazywała na wyraźnie nadciągający rychły przełom w postrzeganiu jego przyszłości.

Gdy więc ówczesne władze Wyższej Szkoły Pedagogicznej zaproponowały mi przeniesienie się do Rzeszowa już po ukończeniu "misji” białostockiej zakończonej wykreowaniem nowego uniwersytetu, nie wahałem się nadmiernie i po paru miesiącach rozmów na temat warunków zatrudnienia, wylądowałem nad Wisłokiem.

Urządzanie nowego domu nie okazało się trudne. Wprawdzie kupno mebli nadwerężyło nieco oszczędności życia, lecz nie doprowadziło do kryzysu finansowego. Wybór był całkiem spory, a fachowcy jeszcze nie uciekali za granicę, znajdując satysfakcję w pracy na ziemi ojczystej. Wprawdzie trzeba było trochę powalczyć ze skutkami błędu architekta, który chyba zapomniał o istnieniu wód gruntowych, bowiem później kłopoty z nimi zajmowały sporą część życia ściągniętego z całego kraju grona uczonych, ale stosunkowo szybko z nich wyleźliśmy.

A dookoła zabudowań przybywało. Nowe gmachy rosły błyskawicznie, wprowadzając nas w świat i styl supermarketów. Centrum miasta wyglądać zaczęło nie jak zaniedbany "sztetł”, lecz schludna i czysta miejscowość zza zachodniej granicy. Nagle stwierdziliśmy, że odnowienie ścian frontowych i posprzątanie podwórek zmieniło charakter zabudowy, jakby dotknęła ją czarodziejska różdżka. Służby miejskie wzięły się za uporządkowanie zieleni, której – jak się okazało – było w mieście mnóstwo. Nieplewione łąki nie przeobraziły się natychmiast w zadbane parki z murawą przystrzyganą i walcowaną przez lat co najmniej kilkadziesiąt, ale wreszcie zaczęli się na nich pojawiać miejscy żniwiarze, a również – pierwsi spacerowicze.

Dzisiaj nawet nieskładna zabudowa starego centrum mile zaskakuje przechodnia. Rozliczne zaułki i ujawniające urokliwe wdzięki podwórza i podwóreczka czy też zaskakujące przejścia z ulicy na ulicę powodują, że – zwłaszcza wieczorem – miasto przypomina dekorację z ubiegłowiecznego, staromodnego teatru.

Sądzę, że nie tylko świeżo kreowane kulturalne stolice Europy, finansowane przez bogatych sponsorów, lecz również polskie miasta średniej wielkości o stosunkowo niewielkim budżecie mogą radować oczy wędrowca szukającego piękna oraz atmosfery sprzyjającej odpoczynkowi i pełnej refleksji zadumie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski