– Akurat na koniec udało mi się awansować do I ligi _– mówi Tomasz Kwedyczenko. – _W minionym sezonie współpracowałem z trenerem Dariuszem Wójtowiczem, szkoląc bramkarzy. Udało mi się więc płynnie przejść z roli bramkarza do __szkoleniowca.
Przez całą karierę bramkarz łączył pracę zawodową z futbolem. Trafił bowiem na czasy, w których z samej gry w piłkę na poziomie III czy II ligi trudno było wyżyć. Ostatnio łączył sport z pracą w „Złomexie”.
– Myślę, że z Puszczą będę związany na długie lata – twierdzi Kwedyczenko.
To jego ostatni klub, w którym grał od 2001 r. Od zawsze stał w bramce, nie tak jak niektórzy – z przymusu, ale z wyboru. – Może za słabo grałem? _– śmieje się Kwedyczenko. – _Miałem 10 lat, mieszkałem na Kozłówku i swe kroki skierowałem do Cracovii, która była bardzo popularna w moim środowisku. Chłopcy ze starszych klas, nas, młodszych, powoli wciągali do klubu. I jeździliśmy na treningi większą grupą. Zacząłem grać z Krzysiem Hajdukiem, z którym siedzieliśmy w jednej ławce w szkole.
Kwedyczenko przeszedł całą drogę z utalentowanym rocznikiem 73’, zdobywając w 1990 i w 1991 r. tytuł mistrza Polski juniorów. Debiut w seniorskiej piłce zaliczył w „Pasach” za kadencji trenera Lucjana Franczaka. – Zremisowaliśmy z Jagiellonią w Białymstoku 1:1 więc nie było źle, ale i tak w tamtym sezonie spadliśmy z __II ligi – wspomina. – Z seniorskich występów pamiętam szczególnie jedno zdarzenie – zdobyłem bramkę w meczu z Motorem w Lublinie! To był gol z karnego. Wyznaczeni do „jedenastek” byli Jacek Mróz albo Rafał Wrześniak. Tak się jednak złożyło, że we wcześniejszych meczach akurat nie strzelili goli z karnych, więc trener Adamus desygnował mnie. Potem już jednak nigdy nie podchodziłem do „wapna”.
Wiosną 1997 odszedł do KSZO Ostrowiec Św. – _Grał wtedy w tej samej grupie II ligi i awansowałem z nim do ówczesnej I __ligi _– mówi Kwedyczenko.
Na najwyższym poziomie rozgrywkowym grał przez jeden sezon, zaliczając 7 występów. – Debiutowałem w zremisowanym bezbramkowo meczu z Lechem _– mówi Kwedyczenko. – _Nie wygrałem rywalizacji z Januszem Jojką i po __sezonie odszedłem.
Wybrał Górnika Wieliczka, wrócił do III ligi. Do II przeszedł niebawem, gdy zainteresował się nim Hutnik Kraków. – Najpierw udało się nam utrzymać w lidze, potem nastąpił spadek _– wspomina popularny „Cyryl”. – _Odszedłem z klubu z Nowej Huty po awansie do II ligi. W Hutniku był specyficzny klimat. Nie tak dawno zespół występował w europejskich pucharach, a potem grał na niższym szczeblu. Kibice nie byli przyzwyczajeni do niższego poziomu, nie było więc lekko. Miałem z __kim rywalizować, był Robert Stanek, Edward Ambrosiewicz, Rafał Skórski.
Kwedyczenko zaliczył też epizod w amatorskim polonijnym zespole Polonez Wiedeń, a potem odszedł do Puszczy za namową trenera Andrzeja Targosza. Przeszedł z tym klubem drogę z klasy okręgowej do I ligi.
Wiele zawdzięcza szkoleniowcom, głównie tym pierwszym Januszowi Spucie i Andrzejowi Bahrowi, ale w jego sercu jest miejsce na ciepłe wspomnienia o wszystkich trenerach, których spotkał na swej drodze. Podobnie jak dla klubów, z których największą sympatią pała do Cracovii i Puszczy. Na mecze „Pasów” jednak nie chodzi, co najwyżej ogląda je w telewizji.
Kwedyczenko wiedzie szczęśliwe życie rodzinne, z dala od zgiełku, wyprowadził się bowiem z Krakowa. Z żoną Agatą ma dwójkę synów. Starszy, 14-letni Maciej nie poszedł w ślady taty, a 4-letni Szymon nie wiadomo jeszcze czym się zainteresuje.
Kwedyczenko natomiast ma niekonwencjonalne hobby – to zbieranie starych samochodowych tablic rejestracyjnych. – Mam ich ponad tysiąc w garażu _– mówi. – _Najstarsza pochodzi z lat 20-tych poprzedniego wieku i jest tablicą od dorożki.
Dziś jego następcy pod wodzą kolegi z drużyny – Pawła Zegarka walczą o mistrzostwo Polski. „Cyryl” marzy o meczu w przyszłym roku, na 25-lecie zdobycia MP, by jego drużyna spotkała się z chłopcami Zegarka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?