Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Garbarni Kraków Marcin Pluta: Udało nam się stworzyć fundament, na którym możemy dalej budować [ROZMOWA]

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Trener Marcin Pluta
Trener Marcin Pluta Wojciech Matusik
Rozmowa z Marcinem Plutą, trenerem występującej w piłkarskiej III lidze (grupa IV) Garbarni Kraków.

Dziewiąte miejsce po jesiennej części sezonu, 25 punktów. Jak ocenić ten wynik? Jest pan zadowolony?
Myślę, że nie może to być ocena zero-jedynkowa. Trzeba jej dokonać, uwzględniając kilka czynników i w kilku obszarach. Uważam, że stać nas było w lidze na wyższe miejsce i lepszą zdobycz punktową. Po dobrym początku zanotowaliśmy w środku rundy słabszą serię, przegraliśmy m.in. u siebie z Sokołem Sieniawa i Wiązownicą. Analizując przebieg poszczególnych meczów, uważam, jesteśmy "niedoszacowani" punktowo, ale w tak kompleksowym sporcie jak piłka nożna statystyka nie zawsze idzie w parze z wynikiem. Bardzo pozytywnie oceniam Puchar Polski na szczeblu centralnym, ponieważ udało się wyeliminować Sandecję, ekstraklasowego Radomiaka, potem toczyliśmy wyrównany bój ze Stalą Mielec. Przebieg tego ostatniego meczu obrazował charakter tego zespołu, wielką mobilizację w trudnych momentach (grając w dziesięciu w II połowie, Garbarnia zmieniła wynik z 0:1 na 2:1, potem przegrała po dogrywce - przyp.). Jestem naprawdę zbudowany wynikiem, i sposobem, w jaki graliśmy w Pucharze Polski.

Pan stworzył tę drużynę od podstaw, bo po spadku z drugiej ligi niemal wszyscy odeszli. Czy to, co udało się zbudować i jak funkcjonowało, jest satysfakcjonujące?
Porównując z poprzednim sezonem, zespół w 90 procentach jest nowy. Będąc w procesie budowy i mierząc się z wymagającym terminarzem, łączeniem rywalizacji na trzech frontach (liga, centralny PP i regionalny PP - przyp.), największym wyzwaniem, z jakim przyszło nam się zmierzyć, było planowanie treningu przy tak dużym natężeniu meczów. Tak naprawdę czasu na trening sprzyjający rozwojowi idei gry czy pracy w innych obszarach związanych z funkcjonowaniem zespołu było bardzo mało. Uważam, że mimo to udało nam się stworzyć pewien fundament, na którym możemy dalej budować. Jestem usatysfakcjonowany efektami tej współpracy.

Co było cechą charakterystyczną drużyny? Swój styl - pana zdaniem - już wypracowała?
Tak, uważam, że w niektórych zachowaniach, w poszczególnych fazach gry, zaczynamy być powtarzalni. Potrafimy w charakterystyczny sposób realizować pewne założenia. Są też rzeczy niewidoczne gołym okiem. Mianowice taka spójność grupy, która się tworzy, czy to w działaniach niewerbalnych na boisku podczas meczu, czy duch zespołu, jeżeli chodzi o, determinację, poświęcenie, nieustępliwość, dążenie do celu. Jedną z rzeczy znamiennych minionej rundy, była gra w osłabieniu. Meczów, które graliśmy w osłabieniu z powodu czerwonej kartki, było dziesięć, a tylko trzy skończyły się porażką. Mówię o regulaminowym czasie gry, bo oczywiście ze Stalą Mielec przegraliśmy po dogrywce.

Mówiąc półżartem: potrzeba wam jakiegoś problemu, żeby zacząć grać tak, jak powinniście od początku.
Śmialiśmy się, że im trudniej, tym dla nas łatwiej. Na pewno kilku z tych kartek można było uniknąć, nie zmienia to jednak faktu, że mobilizacja zespołu była fantastyczna. Dodatkowo w takich meczach ważna była strategia, która wielokrotnie pozwoliła nam być skuteczniejszym od rywala, pomimo liczebnego osłabienia. Oczywiście różnie te mecze wyglądały. To wynik determinował organizacje gry zespołu, ale nie tylko się broniliśmy. Były też mecze, w których musieliśmy wynik gonić wynik.

A jak wytłumaczyć tak odmienne wyniki w lidze i Pucharze Polski? Eliminujecie Radomiaka, stawiacie się Stali Mielec, a mniej więcej w tym samym czasie przegrywacie u siebie, tracąc przy tym dużo bramek, z Sokołem Sieniawa i Wiązownicą, która są teraz w tabeli niżej od was.
Taki jest sport. Nie doszukiwałbym się przyczyn w nastawieniu do meczu. Jesteśmy na tyle profesjonalistami, że nie kategoryzujemy rywali i na tych z najwyższego poziomu musimy się mobilizować, a na tych ligowych już niekoniecznie, bo jakoś to będzie. Każdy ma inne czynniki, które go motywują, trzeba umieć znaleźć na dany mecz optymalny poziom pobudzenia. Inna sprawa, że grając z rywalami z ekstraklasy czy z Sandecją, byliśmy "underdogiem", czyli zespołem, który jest teoretycznie w gorszej pozycji, ale nie jest obciążony presją i może podejmować nawet większe ryzyko, jest ono wkalkulowane. Moim zdaniem łatwiej nam się gra z drużynami teoretycznie lepszymi, które grają otwarty futbol, są w pewnych zachowaniach strukturalnie i funkcjonalnie powtarzalne. Wtedy pewne rzeczy jest nam łatwiej rozpoznać i zrealizować niż w meczach z zespołami, które bardzo często bronią się nisko, są skuteczne w przerywaniu akcji, wyprowadzeniu szybkich ataków..

Proszę też pamiętać, że my w jesiennej części sezonu, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, mieliśmy 26 spotkań, co daje średnio mecz co cztery dni. Przy tak mocno przebudowanej kadrze i niewielkim czasie na proces treningowy bardzo trudno jest wprowadzać pewne rzeczy z punktu widzenia idei gry zespołu. Dodatkowo dochodzi zmęczenie fizyczne i mentalne, przebywanie cały czas w rutynie od meczu do meczu, bez czasu treningowego. To było dużym wyzwaniem dla tych zawodników.

W lidze rozegraliście 18 meczów. W pierwszych 9 zdobyliście 17 punktów, w 9 kolejnych - tylko 8. Różnica jest spora. Brakło wam sił? A może zawodnicy, choćby podświadomie, już uznali, że ugrali tyle, iż można trochę odpuścić.
Absolutnie nie. Jak mówiłem, przy takim natężeniu meczów pewne rzeczy w obszarze fizycznym i mentalnym się nakładają. Do tego dochodzi dyspozycja dnia, a chcę nadmienić, że były spotkania, w których dopadał nas jakiś niewidzialny wirus. Zdarzało się, że dany zawodnik robił naprawdę bardzo trudny do wytłumaczenia błąd indywidualny, często już na początku, który potem rzutował na obraz meczu i jego wynik. Z takimi zdarzeniami także musieliśmy sobie radzić, jednak nie zawsze było to skuteczne. Uważam też, że niektóre decyzje podejmowane przez sędziów na pewno nie sprzyjały, jak choćby w Ostrowcu Świętokrzyskim karny dla rywali w 97 minucie meczu, który miał być przedłużony o pięć minut. Jeżeli spojrzymy tylko na wyniki meczów i ocenimy je ze statystycznego punktu widzenia, można wysunąć wnioski, że druga część rundy była w naszym wykonaniu katastrofalna z powodu braku sił, być może jakiegoś nasycenia początkiem, ale tak nie było.

W trakcie rundy zmieniał pan pozycję niektórych zawodników. To było spowodowane tym, że szukał pan czegoś innego, czy po prostu były sygnały, że oni gdzieś indziej mogą grać lepiej?
Cały czas analizujemy w sztabie zachowania zespołowe, ale też indywidualne, szukamy jak największej wydajności graczy. Czasami się tak zdarzy, że podejmujemy decyzję, głównie po rozmowie z zawodnikiem, o tym, że może warto spróbować go na innej pozycji. Jednym z przykładów jest Kacper Durda, który z "dziewiątki" przeszedł na skrzydło. To się stało akurat w spotkaniu Pucharu Polski ze Stalą Mielec. Od tego czasu we wszystkich meczach - oprócz jednego, z Orlętami - dał "liczby" zespołowi, asystę albo bramkę.

W zimowej przerwie będą zmiany w kadrze?
Jestem już po rozmowach z zawodnikami. Niektórzy dostali wolną rękę w poszukiwaniu klubów, chodzi o Jakuba Szutę i Bartka Seweryna. Skracamy też wypożyczenie Jakuba Cukrowskiego z Termaliki. Oczywiście myślimy o pewnych transferach do zespołu, ale znamy też swoje możliwości, zobaczymy, co uda się w tym temacie osiągnąć. Są pozycje, na które szukamy wzmocnień, na inne uzupełnień. Będziemy też przyglądać się zawodnikom z naszej Akademii, którzy mogliby dołączyć do kadry na rundę wiosenną. Na tym fundamencie, który już stworzyliśmy, chcemy budować ten zespół.

Jakiś cel na wiosnę Pan sobie założył? Czy może zarząd postawił go przed panem?
Od początku była taka narracja, że chcielibyśmy w tej lidze się utrzymać i to się nie zmieniło, pomimo tego, że początek sezonu był okazały i być może w głowach niektórych, czy to sympatyków Garbarni, czy osób z klubu, pojawiły się inne myśli. Dla nas cel wynikowy to przede wszystkim zachować miejsce w lidze, być stabilnym zespołem, rozwijać go. Natomiast, gdybyśmy mieli niesamowitą serię zwycięskich meczów, która pozwoliłaby walczyć o awans do II ligi, to nikt w klubie nie powie „stop”.

Jestem jednak realistą jeżeli chodzi o to, w którym momencie jest Garbarnia, z jakimi problemami się boryka, jak obecna kadra była tworzona i z kim przychodzi nam rywalizować. Na pewno ambicje i możliwości takich zespołów jak Wieczysta, Avia Świdnik czy Siarka Tarnobrzeg są zdecydowanie większe w tym momencie niż nasze. Podkreślam: w tym momencie.

Teraz jesteście na dziewiątym miejscu. Taki wynik na koniec sezon uznałby pan za dobry?
Szczerze mówiąc - myślę, że nie. Bardziej patrzę przez pryzmat punktów, w mojej ocenie powinniśmy mieć teraz bazę 30 z plusem. To byłby bezpieczny wynik. Teraz jest relatywnie w porządku, oczywiście niedosyt pozostaje. Musimy być bardzo solidni na wiosnę, żeby ten byt trzecioligowy jak najszybciej sobie zapewnić i jednocześnie dalej patrzeć długofalowo na rozwój zespołu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski