MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trudna sztuka jazdy zimą (1)

Redakcja
Zimą, szczególnie zaraz po opadach śniegu, gwałtownie rośnie liczba wypadków i stłuczek. Pomimo tego, że śnieżna pora roku przychodzi do nas cyklicznie, zdaje się zaskakiwać zarówno drogowców, jak i kierowców.

Ci pierwsi zostali rok temu rozgrzeszeni, okazało się bowiem, iż dostali wytyczne, aby pojawiać się na drogach dopiero 4 godziny po zakończeniu opadów. Innymi słowy, parę ton śniegu i kilkanaście stłuczek za późno. Pozostaje jednak problem kierowców, którzy niejednokrotnie jakoś nie mogą się odnaleźć w zimowych realiach. Co jest zastanawiające, ponieważ im nikt nie narzuca tego, jak mają wówczas jeździć. Postaramy się zatem wymienić najczęstsze przyczyny stłuczek i innych zimowych problemów, doradzimy, jak ich uniknąć oraz jakie elektroniczne systemy mogą nam w tym pomóc.

Kiedy hamulec się na nas obraża

Władze i media od dłuższego czasu starają się nas przekonać, że prędkość zabija. Jeremy Clarkson już dawno temu zauważył jednak, że w prędkości nie ma nic złego - to nagłego zatrzymania powinniśmy się wystrzegać. Zimą jednak nie jest to takie proste i niemal każdy kierowca może podać przykład sytuacji, w której oblał go zimny pot, kiedy po wciśnięciu hamulca auto ani myślało zwolnić. Problemem jest tu oczywiście przyczepność.

Musimy pamiętać, że zimą jest ona ZAWSZE gorsza, niż latem. Nie chodzi tu jedynie o sytuacje, kiedy jedziemy po śniegu, lodzie, czy tarasujemy sobie drogę przez zwały błota pośniegowego. Nawet najlepsza opona zimowa bowiem nie zapewni nam tak dobrej przyczepności na suchej nawierzchni, jak guma letnia. Z tego też powodu pamiętajmy, że nawet, jeśli słońce świeci, a droga wydaje się bezpieczna jak latem, nasze auto będzie sobie na niej gorzej radziło.

Co w sytuacji, kiedy zapomnieliśmy o tym i musimy awaryjnie zahamować? To zależy od tego, czy nasz samochód ma system ABS. Jego obecność łatwo sprawdzić - po przekręceniu kluczyka powinna przez moment zapalić się i zgasnąć kontrolka z nazwą systemu. Jeśli go mamy, po prostu wciskamy z całej siły hamulec, a dozowanie siły hamowania zostawiamy elektronice (której działanie objawia się charakterystycznym "biciem" w pedał hamulca oraz specyficznym, terkoczącym odgłosem). W wielu samochodach wspomagane jest ono systemami BAS i EBD. Pierwszy analizuje gwałtowność i siłę wciśnięcia pedału hamulca i - jeśli uzna, że jest to hamowanie awaryjne, a kierowca nie wykorzystuje pełni możliwości układu hamulcowego - wytwarza w nim dodatkowe ciśnienie, zwiększając siłę hamowania. Drugi układ ma za zadanie zapobiec zjechaniu z zadanego toru jazdy przy hamowaniu na śliskiej nawierzchni.

Jeśli jednak nasze auto nie ma żadnych elektronicznych asystentów, sami musimy przejąć ich rolę. Jak większość naszych czytelników z pewnością pamięta, zalecane w niebezpiecznej zimowej sytuacji jest hamowanie pulsacyjne. Szybkie i mocne naciskanie, a następnie puszczanie pedału hamulca. Tak, żeby blokowanie kół i utraty przyczepności były bardzo krótkie. W przeciwnym wypadku ryzykujemy wpadnięcie auta w poślizg, co może skończyć się tragicznie.
Wbrew obiegowym opiniom, które pojawiły się po upowszechnieniu ABS-u, nie skraca on drogi hamowania. W wyjątkowych sytuacjach nawet powoduje jej wydłużenie. Jeśli korzystamy z łańcuchów śniegowych blokada koła i wrycie się łańcucha w śnieg jest korzystne. Niestety, ABS temu zapobiega. Drugą sytuacją, której twórcy systemu nie przewidzieli, jest hamowanie na... dziurawej drodze. Jeśli nawierzchnia jest nierówna i koło traci na ułamki sekund kontakt z podłożem, ABS "głupieje" i sprawia, że auto gorzej hamuje.

Jak wyjechać z parkingu - odwieczny problem

Kierowcy parkujący przy wąskich osiedlowych uliczkach znają ten problem aż za dobrze. Nocą spadnie śnieg, a wczesnym rankiem przejedzie pług, który odśnieży drogę, ale uwięzi zaparkowane samochody zwałami białego "puchu". Najlepiej byłoby oczywiście wziąć w ręce saperkę i uwolnić nasz pojazd. Przydatny bywa również piasek, który poprawi przyczepność kół. Wożenie go ze sobą w dużych ilościach szczególnie polecamy właścicielom samochodów z napędem na tylne koła - nic tak nie poprawia trakcji zimą, jak dodatkowe kilogramy w bagażniku.

Kiedy jednak nie dysponujemy żadnymi narzędziami, możemy spróbować rozkołysać auto, aby mogło się wyrwać ze śnieżnej pułapki. Należy podjechać kilka centymetrów do przodu (tyle, ile samochód będzie w stanie), a następnie szybko wrzucić wsteczny bieg, spróbować jak najdalej cofnąć i ponownie wrzucić jedynkę. W ten sposób będziemy pomału torować sobie drogę ku wolności.

Zdecydowanie odradzamy natomiast to, co wielu kierowców praktykuje każdej zimy - wciskanie gazu do dechy i czekanie na efekt, ponieważ będzie on cokolwiek marny. Jedyne, co osiągniemy, to wyślizganie podłoża, a w skrajnych przypadkach, zakopanie napędzanych kół. A wtedy nie obejdzie się bez porządnej łopaty, albo uprzejmości sąsiadów. Pomocny w łagodzeniu tego typu zapędów bywa system ASR, którego zadaniem jest ograniczenie otwarcia przepustnicy, aby koła bezsensownie nie buksowały. Pamiętajmy jednak, że skuteczność jego działania zależy od tego, jak został zaprogramowany przez producenta. Przy zbyt brutalnym obchodzeniem się z pedałem gazu, może nie uchronić nas przed uślizgiem kół.

**

Czytaj także: Trudna sztuka jazdy zimą część 2

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski