Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trujemy sami siebie

Aleksander Gąciarz
Proszowicki Rynek zasnuty dymem z  kotłowni.
Proszowicki Rynek zasnuty dymem z kotłowni. Fot. Aleksander gąciarz
Proszowice. Kontrowersje wokół kominów: jedni domagają się kontroli domowych palenisk przez strażników miejskich, inni zapewniają, że nikt im do pieców nie będzie zaglądał.

Nie milkną echa raportu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, z którego wynika, że Proszowice to ścisła krajowa czołówka produkcji rakotwórczego benzoepirenu. - Ta informacja jest z pewnością dla nas zaskoczeniem, bo przecież nie żyjemy na terenach przemysłowych. Pewnie wielu z nas produkuje te zanieczyszczenia, które klasyfikują Proszowice na tak wysokim miejscu w kraju - mówił podczas wtorkowego spotkania z mieszkańcami poseł Włodzimierz Bernacki. - Po prostu sami siebie trujemy - podsumował organizator zebrania Kazimierz Andrzejczyk, przewodniczący komitetu osiedlowego nr 1.

Uczestnicy byli zgodni co do tego, że winny złej sytuacji jest m. in. powszechny proceder spalania w piecach śmieci i opału złej jakości. Zastanawiali się przy tym, jak problemowi zaradzić. - Czy strażnicy miejscy mogą wejść do prywatnej kotłowni i sprawdzić, czym się pali w piecu? Czy mogą pobrać próbki popiołu do zbadania - pytał Jan Pomykalski z ulicy Krakowskiej.

W odpowiedzi usłyszał od przewodniczącego Rady Miejskiej Krzysztofa Wojtusika, że taka kontrola jest możliwa, ale problemem może być uzyskanie od właściciela zgody na wejście na posesję. - Jeżeli ktoś odmówi takiej kontroli, to jakby sam przyznawał się do winy - zauważył poseł Bernacki.

Nie wszyscy podzielali taką opinię. - W piecu się pali, bo musi się palić. I nikt mi do pieca nie będzie zaglądał. Nie żyjemy jeszcze w państwie policyjnym - uznał jeden z mieszkańców ulicy Kościuszki.

Z przekazanych informacji wynikało, że jak dotąd nie zdarzyło się jeszcze, by ktoś został ukarany za spalanie śmieci we własnym piecu. Mandaty były nakładane wyłącznie za spalanie szkodliwych materiałów na wolnym powietrzu.

Jana Pomykalskiego interesowało, jaki wpływ na stan powietrza mają miejskie kotłownie. Przypomniał, że ta największa jest przecież opalana miałem. - To jest najgorszy opał - mówił. Według zapewnień Krzysztofa Wojtusika, który jest pracownikiem dostarczającego ciepło do mieszkań PPU KZGM, różnica między opałem najgorszej jakości, a tym, czym pali się w kotłowni miejskiej, jest gigantyczna. - Używamy wyłącznie miału wysokiej klasy, sprowadzanego z kopalni Mysłowice, a emisja zanieczyszczeń do atmosfery jest kontrolowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - przekonywał i dodał, że ilość benzoepirenu emitowanego przez kotłownię na ulicy Wolności wynosi 1,7 kg rocznie.

Z zaproszenia na spotkanie wynikało, że jednym z głównym tematów ma być budowa gazociągu na tzw. Parceli, czyli części ulicy Kościuszki. Zainteresowania tą akurat sprawą jednak nie było.

Na spotkanie nie dotarł drugi z miejscowych posłów Norbert Kaczmarczyk, którego wg wyjaśnień Rafała Chmieli zatrzymały sejmowe obowiązki. Nie było też przedstawiciela UGiM w Proszowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski