Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trup w wodzie, czyli z historii proszowickich ulic

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Wyobrażenie o tym, jak wyglądała ulica Krakowska w Proszowicach na początku XX wieku, daje austriacka pocztówka z czasów I wojny światowej. Na zdjęciu widok z ulicy Krakowskiej w kierunku centrum miasta.
Wyobrażenie o tym, jak wyglądała ulica Krakowska w Proszowicach na początku XX wieku, daje austriacka pocztówka z czasów I wojny światowej. Na zdjęciu widok z ulicy Krakowskiej w kierunku centrum miasta. Historia Proszowic/Facebook
To, że przed laty ulice proszowickie tonęły w błocie, nie jest żadnym odkryciem. Być może jednak ludziom, którzy nie pamiętają tamtych czasów, ciężko sobie uzmysłowić skalę zjawiska. Może w tym pomóc informacja, odnaleziona w prasowej notatce sprzed 110 lat. Jak się okazuje, to właśnie wtedy po raz pierwszy pojawiła się inicjatywa wybrukowania ulicy Krakowskiej. Impuls do tego postanowienia był natomiast naprawdę niezwykły.

O wszystkim dowiadujemy się z krótkiego tekstu opublikowanego na łamach Gazety Kieleckiej 12 lipca 1914 roku, zatem tuż przed wybuchem I wojny światowej. Wysłany z Proszowic do redakcji list zaczyna się od słów:

- Już to rzadko w którem z naszych miasteczek są ulice porządnie wybrukowane. Sprawa to na pozór drobna, ale ważna. Ileż to bywa wypadków z ludźmi i końmi podczas targów, na ulicach pełnych wybojów. Mieszkańcy miast i miasteczek powinni ulepszać takie ulice.

Następnie autor przechodzi do konkretów, podając jako przykład zaniedbania ulicę Krakowską w Proszowicach. Określa ją jako ważną dla miasta, gdyż ludzie jeżdżą tamtędy "do Krakowa i z powrotem", a także prowadzi ona na cmentarz. Brzmi znajomo. W tym wypadku akurat nic się przez 110 lat nie zmieniło. Dalej pojawia się następujący opis ulicy:

- Otóż dotychczas jest to istna smrodliwa kałuża. Było tu na niej takie zdarzenie, że czterech ludzi niosło na ramionach nieboszczyka na wieczny spoczynek. Środkiem kałuży nie sposób było iść, więc wybierali, gdzie lepiej i szli to tu, to tam. Aż nagle jeden z niosących potknął się tak, że trumna ze wszystkich ramion się zsunęła, wieko się otwarło i nieboszczyk wpadł w smrodliwą kałużę tak, że go ani widać nie było. Musieli go potem wygrzebywać z błota.

Nie wiemy kim był ów nieszczęśnik, który wypadł z trumny, ale za Horacym, można o nim powiedzieć, że „nie wszystek umarł”. Podczas swojej ostatniej drogi, oddał bowiem miastu ostatnią przysługę. Jego wypadek skłonił okolicznych mieszkańców miasta do działania. Niestety nie wszystkich. Ale oddajmy jeszcze raz głos autorowi prasowej notatki:

- Otóż ludzie dobrej woli postanowili nareszcie wybrukować tę ulicę. Do kościoła w Proszowicach chodzi ludność z 12 okolicznych wiosek. Proszowianie, którzy już zakupili kamień na bruk proszą, aby mieszkańcy wsi okolicznych zwieźli trochę kamieni. Ale cóż, skoro zaledwie połowę zakupionego kamienia zwieziono, a drugiej połowy nie ma kto zwieźć, bo dużo parafian nie poczuło się do obywatelskiego obowiązku. Może przy zachęcie kapłanów i innych światłych osób nie będą się ociągali w wypełnieniu obowiązku.

e

Mamy zatem na koniec wątek konfliktu miasto-wieś, który i dziś bywa czasem podnoszony. Z Gazety Kieleckiej nie dowiadujemy się, jak zakończyła się podjęta latem 1914 roku próba utwardzenia ulicy Krakowskiej. Kilka tygodni później wybuchła wojna i tego typu sprawy musiały zejść na dalszy plan.

Empatia transmitowana społecznie?

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski