MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Trzeba coś zrobić"

Redakcja
Galicja nie doświadczyła skutków wojny wywołanej powstaniem styczniowym. Większa tu niż gdziekolwiek indziej pozostawała tęsknota za nowym czynem zbrojnym. W 1873 roku grupka potencjalnych powstańców wysłała ze Lwowa Benedykta Rahozę za kordon na zwiady i próbę stworzenia organizacji narodowej. Ba, z tej przyczyny zacny Alfred Młocki dał był młodziutkiemu emisariuszowi na tę wyprawę 200 złr. - jak to odnotował Wacław Koszczyc, najbardziej zagorzały zwolennik zbrojnego powstania.

Jerzy S. Łątka

Zdaniem historyka niedoszłego powstania, Franciszka Rawity-Gawrońskiego, inspiratorzy sprzysiężenia należeli do pokolenia 1863 r., które uważało, że naród zawarł tylko przymusowy rozejm i wyczekuje stosownej chwili do rozpoczęcia nowej walki. Przede wszystkim liczyli na nowy konflikt turecko-rosyjski. Koszczyc przyznał, że dopiero zrzucenie z tronu Abdulazisa, śmierć jego i wstąpienie na tron Murada (30 V 1876) dało hasło do obudzenia opinii w kraju i kierowania pewnej grupy patriotów do czynnych kroków na drodze międzynarodowej polityki. Nie było teraz wątpliwości, że Moskwa wystąpi zaczepnie przeciw Turcji, a tym samym obudzi na nowo kwestię wschodnią, tak żywo związaną ze sprawą polską wspomnieniami krymskiego pogromu. Ze Lwowa wyszła myśl nawiązania stosunków z Turcją. Rawita-Gawroński uważa, że cała ta konspiracja powstała z inicjatywy kilku ludzi gorącego i miłującego kraj serca, ale tak zapalnych, że rozwaga przychodziła dopiero po czynie. Dołączyło do nich kilku takich, których dobrej woli nie mamy prawa podejrzewać, ale o umysłach awanturniczych i wybujałych. Jak niegdyś tacy ludzie znajdowali odpływ na Wołoszczyźnie, tak teraz dla ostatnich kilku pokoleń, Turcja stała się owym "przepiórczym polem", na którym różni ludzie szukali dla siebie szczęścia.
Pomysł zawiązania sprzysiężenia organizującego nowe powstanie wyszedł w końcu marca 1876 roku od literata Teofila Szumskiego, współpracownika "Gazety Lwowskiej". Natychmiast przystali do niego: inny literat, Wacław Koszczyc, Ksawery Gebhard i Edmund Riedl. Ta czwórka tworzyła pierwszy komitet ruchu, który nazwali Konfederacją Narodu Polskiego.
Duszą tego kierunku był Wacław Koszczyc - pisał sam o sobie w anonimowo wydanej w 1899 roku w Chicago pozycji Ruch narodowy w roku 1876. Rawita-Gawroński przyznał, że Koszczyc odgrywał w KNP najważniejszą rolę. Był niezmordowany w pomysłach. Odosobniony od świata, ludzi, skupiony w sobie, zamknięty w czterech ścianach izdebki, gdzie ubogie nad wyraz, ale niezależne życie prowadził, ułożył regulamin dla członków Konfederacji, instrukcje dla naczelników, wreszcie stopnie hierarchiczne posługując się w tym celu trochę historią, trochę fantazją. Projekty jego przyjęte zostały bez dyskusji?
Jednoznacznie negatywną ocenę Koszczyca skreślił także inny historyk Adam Lewak. Konfederacja mogłaby była odegrać poważną i pożyteczną rolę w ówczesnych wypadkach, gdyby nie Wacław Koszczyc, jeden z jej założycieli i najruchliwszych członków. (...) Z pochodzenia Litwin, uparty i arbitralny, był typem konspiratora energicznego tylko we własnym mniemaniu, zamknięty w czterech ścianach swego studenckiego pokoju, brał rezultaty swej fantazji za fakty realne. Bezinteresownością i oddaniem dla sprawy nie odkupił największych swych grzechów w Konfederacji, bezustannego okłamywania siebie i innych, oraz lekkomyślności w działaniu.
Koszczyc przebywał w Turcji kilka lat, posiadał tu osobiste kontakty z polskimi emigrantami. Ożywiła się korespondencja między Lwowem a Stambułem. Z jego inicjatywy KNP mianowała swym pełnomocnikiem w Stambule beja Artura (Artura Zimmermana), emigranta z 1848 roku, pułkownika wojsk egipskich. Działał on wspólnie z bejem Deniszem (Lisikiewiczem) - ordynansem sułtana Abdulazisa oraz bejem Iskenderem (Aleksandrem Zwierzchowskim). Lisikiewicz to emigrant nie wyróżniający się specjalnie spośród innych, którzy trafili do Turcji. Przez kilka lat pozostawał w bliskich więzach z największym zabijaką spośród oficerów osmańskich paszą Iskenderem (Antonim Ilińskim), który zasłynął także jako tęgi pijak i niepospolity samochwał. Po jego śmierci Lisikiewicz trafił do Pułku Kozaków paszy Mehmeda Sadyka. Przeszłość Zwierzchowskiego pozostawała natomiast kartą nie do końca wyjaśnioną i dosyć mroczną. W 1863 roku skazany przez Rząd Narodowy na karę śmierci za przywłaszczenie sum publicznych, dwa lata później w zmowie z warszawskim policmajstrem Trepowem brał udział w policyjnych prowokacjach przeciwko polskim spiskowcom. W Stambule pozostawał sekretarzem czy też powiernikiem szwagra sułtańskiego paszy Mahmuda Damata i musiano się z nim liczyć.
Wobec tej trójki spora część stambulskiej emigracji zachowywała co najmniej rezerwę.
Grupka emigrantów skupiona wokół Zimmermana utworzyła stambulską filię KNP. Znajdował się wśród nich Bolesław Holtz, inżynier dróg i mostów, emigrant z 1863 roku, brat Karola Brzozowskiego Władysław i ppłk Ignacy Bohdanowicz. Wieść o organizowaniu nowego powstania zaczęła rozchodzić się wśród polskiej emigracji. Do Stambułu ściągali Polacy, wśród nich mjr Franciszek Sokulski.
11 grudnia 1876 roku Zimmerman, Sokulski i Władysław Brzozowski, jako reprezentanci KNP udali się do wielkiego wezyra paszy Midhada. Niezbyt fortunnie w przeddzień jakiegoś święta. Wizyta nie wypadła korzystnie. Było dużo ludzi. Wielki wezyr nie chciał rozmawiać przy nich o polityce. Venez demain - rzekł krótko - nous serons seuls. Zimmerman zaczął jednak czytać jakiś list, w którym padło nazwisko Sobieski. Pasza porywczo przerwał czytanie i zapytał: Kto to był Sobieski?
Pasza Midhad nie mógł nie znać nazwiska pogromcy paszy Kara Mustafy spod Wiednia. Widać rozmowy nie chciał kontynuować. Jednak się opanował i po chwili milczenia rzekł:
- Jeżeli Polska życzy sobie wziąć udział w przyszłej wojnie, to dostarczymy broni, zawieźć każemy, gdzie wskażecie, a gdy już wojna będzie zdecydowana to - zwrócił się wprost do Artur Beja - nie 300, jakieś napisał w swym podaniu, lecz tyle, ile się was zbierze, a więc choćby w największej liczbie uzbroimy.
Niechęć paszy Midhada do rozmowy na temat powstania w Polsce wynikała prawdopodobnie z tego, że polski interes narodowy oceniał on o wiele bardziej realistycznie niż niektórzy niecierpliwi Polacy. Kilka miesięcy później, na emigracji, gdy już nie sprawował funkcji wielkiego wezyra, powiedział wprost Karolowi Brzozowskiemu, którego znał od wielu lat: Pamiętajcie, wojna jest nieunikniona, ale niechże Polacy, broń Boże do broni się nie biorą, bo będą zniszczeni i zgubieni. Powinniście dla Rosji być sfinksem. Tam, gdzie wolno się odezwać, dajcie do poznania, że o sobie myślicie, ale co - niech to będzie zagadką. Polityka taka dla Turcji może być użyteczną, bo przykuje w Polsce 200 tys. żołnierza. Gdybyście teraz, czego Rosja niewątpliwie pragnie - powstali, będziecie zgnieceni, a przy tym nam zaszkodzicie, bo zdusiwszy was, aby strzec polskich ruin i grobów, Rosja nie będzie potrzebowała 200 tys. wojska, a wówczas cała masa zwali się na nas. Przy tym wiedzcie, że jest układ między Petersburgiem a Berlinem, że w razie groźniejszego u was powstania przyjdą Prusacy, aby je stłumić, zajmą Warszawę bez wątpienia, i pytanie, czy później wyjść zechcą.
11 grudnia 1876 roku, w dniu rozmowy Zimmermana i jego kolegów z paszą Midhadem wojna Turcji z Rosją tak pewna nie była, jak kilka miesięcy później. Skoro Polacy chcą się bić z wrogiem Turków... Należało im tylko pomóc. Ze wspomnień Sokulskiego wynika, że to Polacy narzucali ton rozmowy. Sam Sokulski zaproponował paszy Midhadowi utrzymywanie dalszych kontaktów poprzez wyznaczonego pośrednika, aby nie dostarczać argumentów rosyjskim szpiegom. Pasza zgodził się. Oddelegowanie na prowincję pierwszego pośrednika stało się powodem kolejnej wizyty Sokulskiego i Zimmermana u Midhada. Zaproponowali paszę Azisa na miejsce oddelegowanego, na co pasza Midhad także przystał. Lecz w Imperium Osmańskim pozycja każdego polityka nie była pewna. Tydzień później pasza Midhad został odwołany z funkcji wielkiego wezyra. Zastąpił go pasza Edhen, który nie uchodził za życzliwego Polakom.
Lecz większe problemy od roszad polityków osmańskich stwarzała postawa działaczy emigracyjnych. Sokulski w swych pamiętnikach obwinia Zimmermana o nieszczerość wobec niego, kłamstwa i matactwa. Ponieważ obawiał się brać współodpowiedzialność za decyzje przedstawiciela KNP wycofał się ze współpracy, za co został przez niego oskarżony o zdradę. Tymczasem idea przygotowywania nowego powstania przeciwko Rosji zaczęła nakręcać się sama. Również na skutek uwarunkowań międzynarodowych. (...)
10 lipca 1876 roku ukonstytuowało się nowe, liczniejsze kierownictwo ruchu zwane Komitetem, w którym sprawy wewnętrzne wziął na siebie Koszczyc, zewnętrzne - Ksawery Gebhard, wojskowe - inżynier Robert Thieme, skarbu - Michał Moszczański, policji - Edmund Riedl, komunikacji - Adam Kulwiec i Teofil Szumski. Poza wymienionymi w Komitecie pozostawał hr. Artur Gołuchowski oraz gen. Michał Hejdenreich (Kruk). Zatem był już potencjalny rząd, należało tylko pokonać liczącą 200 tys. żołnierzy rosyjską armię.
Ów drobiazg - rosyjska armia - powodował, że pomysł zbrojnego powstania w niewielu Polakach wywoływał entuzjazm. Jesienią 1876 roku także we Lwowie powstała nowa organizacja, całkowicie od KNP niezależna, nazywana krótko Kołem lub Kółkiem, skupiająca ludzi gorącego serca, ale rozważnych, którzy nie solidaryzując się z akcją KNP uważali jednak, że "trzeba coś robić". Także liczyli na korzystną polityczną sytuację. W ich imieniu Agaton Giller zwrócił się do Karola Brzozowskiego z propozycją wręczenia Midhadowi opracowanego przez nich memiorału.
Brzozowski z paszą Midhadem znał się bardzo dobrze od czasów, kiedy wspólnie przebywali na Bałkanach i w Bagdadzie. Ostatnio pracował jako konsul hiszpański w Lataakii i nie orientował się w politycznych grach polskiej emigracji. 6 listopada 1876 roku przesłał wielkiemu wezyrowi memoriał Koła. Tak się złożyło, że niespełna dwa tygodnie później, 28 listopada, Władysław Brzozowski z polecenia KNP złożył wizytę Midhadowi, i zamiast odpowiedzi na przedłożone wcześniej postulaty, wysłuchał treści listu brata, napisanego także w imieniu organizującego się w Polsce ruchu niepodległościowego. Propozycje obu środowisk były wręcz przeciwne. KNP obiecywała powstanie w Polsce, a Koło pragnęło tylko wykorzystania sytuacji w celu podniesienia kwestii polskiej na drodze dyplomatycznej i zwracało się z ofertą wsparcia żądań dotrzymania obietnic przez Rosję złożonych. Życzliwy Polakom pasza za pośrednictwem Władysława Brzozowskiego proponował obu polskim stronnictwom, aby porozumiały się ze sobą.
Wielu polskim patriotom, zarówno w kraju, jak i nad Bosforem, wciąganie Polski do nowej wojny z Rosją wydawało się szaleństwem. Zapewnienia składane przez KNP tureckim politykom spowodowały, że 7 stycznia 1877 roku Karol Brzozowski otrzymał nieszyfrowany telegram Koła: To, co pewne osoby powiedziały wielkiemu bankierowi (tj. wezyrowi), jest fałszywym. Jedź, sprostuj. Fundusze i detale przyjdą.
Za rolę, jaką Karol Brzozowski musiał pełnić wobec władz tureckich, oberwało mu się od samego Koszczyca. W liście z pieczęcią konspiracyjnej organizacji, wódz KNP wręcz stwierdził, że stanowisko Brzozowskiego pozostaje sprzeczne z interesami Polski i rokowaniami, które w jej sprawie zawiązali już z Wysoką Portą rzeczywiści pełnomocnicy KNP. Otrzymana reprymenda skłoniła zirytowanego Brzozowskiego do osobistego udania się do Polski, w celu zorientowania się w rzeczywistym układzie sił.
W Mediolanie, Brzozowski nieoczekiwanie spotkał skazanego na wygnanie Midhada. Tym razem turecki polityk mógł być całkowicie szczerym. Wtedy to właśnie wypowiedział cytowaną już opinię na temat celowości zbrojnego powstania w Polsce. Ponadto poinformował Brzozowskiego o dotychczasowych obietnicach rządu osmańskiego wobec KNP. Turcja zobowiązała się zabezpieczyć na rzecz powstania w Polsce w fortecach naddunajskich 30 tys. karabinów (Zimmerman i Koszczyc pomnożyli tę liczbę do 100 tys. sztuk). Na wartość tych karabinów wydany został weksel. Pasza Midhad polecił Brzozowskiemu zapytać, czy Polacy ten weksel spłacą.
Przebywając we Lwowie w marcu 1877 roku, Brzozowski miał już jasność, że dążący do powstania szaleńcy okłamują siebie nawzajem. Na miejscu przekonał się, że kraj do powstania przygotowany nie jest i że większość uważa przystępowanie teraz do walki zbrojnej za szaleństwo.
W drodze powrotnej, Brzozowski poszukując Midhada dotarł do Rzymu. Odsunięty od władzy turecki polityk przestrzegał go, aby nie dowierzał nowemu wielkiemu wezyrowi i radził złożyć sprawozdanie w ambasadzie tureckiej w Rzymie. Tak też Brzozowski uczynił. W ambasadzie tej pracował bej Emin, Polak Tadeusz Dowmunt-Matuszewicz. Był on nieźle zorientowany w sprawach KNP. Uważał, że Zimmerman pozostawał figurantem, za nim stali Lisikiewicz i Zwierzchowski, którzy dla grosza gotowi byli wszystko zrobić i teraz niewątpliwie w interesie własnym poniekąd działają.
Rawita-Gawroński nie ma wątpliwości, iż za całym działaniem Zimmermana i jego kompanów stał Anglik, lord Johnston Butler Northest. Łudził się on także nadzieją wywołania powstania w Polsce i złote góry obiecywał.
Rzeczywiste przyczyny polityki Anglii wobec Polaków, Johnston wyjawił w rozmowie z K. Brzozowskim już po wybuchu wojny rosyjsko-tureckiej w 1877 roku, kiedy to gorąco apelował, aby najrychlej do powstania przystąpić. Wojna dzisiejsza - _przekonywał - ma na celu rozbiór Turcji, jeżeli nie całej to z pewnością europejskiej, a rozdzieloną zostanie między Rosją a Austrią, gdyż Wiedeń z Petersburgiem na tym punkcie już się porozumiały. W ten sposób rozwiązana zostanie kwestia wschodnia, połączona z ostatecznym rozbiorem Polski, która stracić może raz na zawsze nadzieję odzyskania niepodległości. Polska widząc swą zagładę powinna pokrzyżować plany Rosji i Austrii, pochwycić za oręż, tym bardziej że to jedyna sposobność. Polacy nie mają ani broni, ani pieniędzy, a mają licznych przyjaciół, którzy majątkami swymi przyjdą im w pomoc. Na razie gotowych jest 40 mil.(ionów) _franków i zapewnionych, na nasze ryzyko 40 tys. karabinów z amunicją w danej miejscowości nad Bałtykiem.
Zastrzeżeń wielu różnych środowisk Polaków wobec wywoływania w Polsce powstania nie podzielali przywódcy KNP. Koszczyc, za niepowodzenia przedsięwzięcia w pierwszej kolejności oskarżał umiarkowanych konserwatystów krakowskich. Stańczycy galicyjscy pierwszy cios zadali, zachwiewając kredyt polski, co do możności ruchu - rzucając kość niezgody w obóz patriotyczny. Ogrom tej zbrodni powiększa to, że wskutek niej Turcy odstąpili byli od zaczepnego planu strategicznego i przeszli do zwykłego obronnego, na własnym brzegu Dunaju. Stańczycy, zdaniem Koszczyca, zdradzili nie tylko Polskę, ale i Rzym z Austrią razem. _Krakowscy politycy nie wiedzieli nic o różnych próbach odcinania się od poczynań w Turcji Koszczyca i jego kolegów. Przerażeni konsekwencjami nowego powstania na ziemiach polskich, aby zażegnać zarzewie powstania, wysłali do Stambułu hr. Władysława Tarnowskiego, któremu towarzyszyli: hr. Raczyński, Kluczyński i związany z Hotelem Lambert, Ildefons Kosiłowski. W Stambule Tarnowski - ujmując to słowami samego Koszczyca - _biegał pomiędzy najznakomitszymi Turkami, nawet był w W. Porcie, u w. wezyra i zapewniał wszędzie, że Polska do żadnego ruchu zbrojnego nie przystąpi, że jest zupełnie bezsilną i że Konfederacja w błąd wprowadza, twierdząc przeciwnie.
Rawita-Gawroński dzieje KNP określił jako ustęp ze smutnych dziejów narodowego życia. Niezbyt poważne sprzymierzenie powstańcze nie doprowadziło na szczęście do kolejnego rozlewu krwi, z czego zadowoleni byli niemalże wszyscy, poza Koszczycem i garstką podobnych mu marzycieli.
Konsekwencją działalności KNP było natomiast uformowanie w Stambule legionu polskiego w 1877 roku, który stał się jednym z barwniejszych epizodów lechicko-osmańskiej współpracy.

Fragment książki "Z ziemi tureckiej do Polski. Dzieje polskiego legionu 1877 r.", która ukaże się niebawem nakładem Niezależnego Wydawnictwa "Rocznik Tatarów Polskich" w Gdańsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski