MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Turin Brakes: "Outbursts"

Redakcja
Ach, jak ja lubię być w takiej sytuacji. W takiej..., czyli w takiej, w której mogę się szczerze poentuzjazmować albumem, którego u nas - mam nadzieję, że jedynie tylko na razie - prawie nikt nie zna.

Jerzy Skarżyński "Radio Kraków": MOJE CD

A co jeszcze milsze, ponieważ zdarza mi się to ostatnio bardzo często, to z tego wynika, że światowy rock ma się wciąż świetnie. Jeśli ktoś mi nie wierzy, to proszę posłuchać niedawnych wydawnictw formacji A Mountain Of One, Mammooth, Dredg czy Gazpacho. Acha, od razu polecam dopisać sobie do tej listy także nazwę Turin Brakes.

Turin Brakes, to zespół dość niewielki, bo tylko dwuosobowy. Ale co z tego. Przecież w sztuce, podobnie zresztą jak w pewnym innym ważnym wycinku naszego żywota, rozmiar jest zupełnie bez znaczenia. Wszak tak naprawdę liczy się jedynie wrażenie, jakie odnosimy przy obcowaniu za nią. A przyznam się tu, że to, co robi ze mną twórczość tego duetu, potrafię wyłącznie porównać do stanu, jaki osiągam przy korzystaniu z uroków mojego małżeństwa. Ale o tym sza! Wróćmy do meritum. Turin Brakes utworzyli ponad 10 lat temu dwaj znający się od dzieciństwa Londyńczycy - Olly Knights i Gale Paridjanian. Obaj umieją pięknie śpiewać i grać na gitarach oraz na różnych (akurat im potrzebnych) instrumentach. Ich pierwszą publikacją (1999 r.) była EP.-ka "The Door", która sprawiła, że zostali na tyle docenieni, iż dano im szansę nagrania całego albumu. Ten, pod tytułem "Optimist LP" ukazał się w 2001. Dostali za niego sporo pochwał (usadowili się w całkowicie własnej przestrzeni, w pełni ukształtowanej i brutalnie wzruszającej... - z recenzji w NME). Potem ową "przestrzeń" udostępniali słuchaczom na kolejnych czterech albumach i sporej ilości fonograficznej drobnicy. "Outbursts" to pierwszy długogrający krążek Turin Brakes od trzech lat. I pewnie dlatego, już przy pierwszym słuchaniu sprawia wrażenie dzieła doszlifowanego w najdrobniejszym szczególe. Każdy dźwięk jest na miejscu. Robi to szczególne wrażenie przy degustowaniu wokalnej (a więc wierzchniej) warstwy płyty. Bo Knights i Paridjanian śpiewają wspaniale. Gdyby szukać analogii, to od razu nasuwa się porównanie z nieśmiertelnymi Simonem i Garfunkelem. Tyle tylko, że Olly i Gale wykonują swoje urocze pieśni z większą energią. Napiszę wprost - mniej smucą. Do tego - co bardzo ważne - tłem ich ballad są piękne partie instrumentalne. A to coś co brzmi jak mellotron, a to jak smyczki, a to jak... W sumie owe grane przez nich tła są w stylu innych klasyków - The Moody Blues.

Ponieważ "Outbursts" składa się z 12 brylantów, to proszę ukochanej osobie założyć od razu całą kolię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski