Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień w Krakowskiej Polityce. Kłopotliwe wizyty. Nie dla gospodarzy

Grzegorz Skowron
Prezydent Andrzej Duda odwiedził restaurację KFC, a senator PiS Marek Pęk przyszedł z niezapowiedzianą wizytą do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Co łączy oba wydarzenia? Kłopoty. Ale nie dla gospodarzy.

Pojawienie się prezydenta państwa z małżonką w jednej z krakowskich restauracji KFC wywołało internetową burzę. Wszystko za sprawą filmiku zamieszczonego na Facebooku, na którym widać, jak para prezydencka kupuje sobie jedzenie, po czym nagrywająca to kobieta pyta Andrzeja Dudę o łamanie konstytucji. Dyskusja na ten temat, do której włączyła się nawet małżonka prezydenta Agata Kornhauser-Duda, wzbudziła wielkie emocje.

W tej burzy umknął jeden szczegół - tylko na pozór drobny. Para prezydencka pojawiła się w KFC, a nie w jakiejś polskiej restauracji. Oczywiście każdy ma prawo jeść, co chce i gdzie chce. Ale jakoś nie pamiętam, by prezydent Stanów Zjednoczonych w swoim kraju pojawił się z obstawą w jakiejś polskiej restauracji, tylko zwykle idzie do McDonalda.

I KFC umiała wykorzystać nawet niekomfortową sytuację, w której znalazł się prezydent Andrzej Duda. Na facebookowym profilu sieć zamieściła komentarz: „Nieważne, czy jesteś dzieckiem czy starcem, robotnikiem czy nauczycielem, kobietą czy mężczyzną. Prezydentem czy studentem. KFC jest dla wszystkich. Kubełek zawsze łączy”. Nie dosyć, że prezydentowi zarzucono łamanie konstytucji, to jeszcze przyczynił się do zareklamowania sieci restauracji.

Niespodziewane efekty niezapowiedzianej wizyty spadły też na senatora Marka Pęka. Polityk PiS pojawił się na „kontroli” w krakowskim magistracie. Wizyta była tak owiana tajemnicą i tak bardzo niezapowiedziana, że senatorowi towarzyszyła kamera TVP. Miało być spektakularne wejście do gabinetu prezydenta Jacka Majchrowskiego, ale internet nie pozostawił suchej nitki na bezradnym wobec sytuacji senatorze.

On sam do gabinetu wszedł, ale kamery nie wpuszczono, a na zdjęciach, które się później pojawiły, widać uśmiechniętego gościa prezydenta miasta, a nie srogiego szeryfa pouczającego gospodarza, żeby uważał, na to, co robi. Do tego senatora wyśmiano za robienie zdjęcia szafie z segregatorami. I jeszcze wyszło na jaw, że z prawa konstytucyjnego miał tróję.

On sam przed dziennikarzami robił dobrą minę do złej gry, ale niezapowiedziana kontrola okazała się klapą. Bo nawet jeśli w odpowiedzi na pytania senatora, które dostanie za dwa tygodnie, będzie się można doszukać afer, to w tle będzie wcześniejsza nieporadność „kontrolera” magistrackich pomieszczeń. A wystarczyło zadać na piśmie pytania, podrążyć odpowiedzi, jeśli byłyby niewystarczające lub zamydlające rzeczywistość. I efekt byłby zupełnie inny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski