MKTG SR - pasek na kartach artykułów

U fotografa

Redakcja
Niektóre miejsca, niektóre okoliczności wymagają szczególnego stroju. Oczywiście niedzielna msza, ale także teatr, do którego chodziło się rzadko i - jeżeli tak można powiedzieć - solennie, z namaszczeniem, z oczekiwaniem nadzwyczajnych przyjemności i z wypiekami na twarzy. Kino nie budziło takich emocji. Kino było plebejskie, nawet z lekka chamskie. Publiczność wyła, śmieciła, rzucała ogryzkami, a kiedy na ekranie trwał pocałunek (a trwał krótko i zdarzał się rzadko), gwizdała i wydawała rytualny okrzyk: - Te, puść to ciało. W teatrze było świątynnie, kościelnie, chociaż i tu zdarzały się niekiedy przedziwne stroje. Kiedyś w najbardziej reprezentacyjnym teatrze Krakowa, wśród złoceń i pluszowych czerwieni zobaczyłem szare waciaki. Najzwyczajniejsze pikowane kufajki, powszechną wówczas roboczą odzież. Tym razem waciaki były nowiutkie, wprost z magazynu i nie wiadomo, czy na pomysł wystrojenia się w nie wpadli ich posiadacze czy też jakiś działacz w ten sposób chciał osiągnąć symboliczne zderzenie starego świata z nowym. Powstawała Nowa Huta i zatłoczonymi tramwajami wlewali się do Krakowa budujący ją robotnicy. Najczęściej można było ich spotkać w kinie "Młoda Gwardia" (kto jeszcze pamięta powieść pod tym tytułem, mieszczącą się w kanonie socrealistycznej literatury?) przy ulicy Lubicz. Jednak w kinie - jak się rzekło - i stroje, i zachowanie były dość swobodne...

Marginałki

   Szczególnego stroju wymagała też wizyta u fotografa. Bo wizyta u fotografa była świętem, zdarzała się nader rzadko i służyła czemuś ogromnie ważnemu - zatrzymywaniu czasu. Idąc do zakładu fotograficznego, wiedziało się, że oto następuje doniosły akt. Fotograf - często jeszcze w jakiś nieuchwytny sposób kojarzący się z młodopolskimi peleryniarzami, nieco odmienny od nas, zwyczajnych ludzi - miał nas zatrzymać, zachować, wiecznie dziecięcych, wiecznie młodych, na szklanej kliszy.
   Jeszcze zakłady dysponowały archaicznymi rekwizytami - jakimiś prastarymi fotelami i szezlongami, greckimi kolumnami, stolikami z bambusa i z brzozy. Samo fotografowanie wymagało nadzwyczajnego wysiłku. Trzeba było trwać bez ruchu, nie mrugać, wpatrywać się w obiektyw. Dlatego na większości zdjęć ludzie wyglądali tak samo - głupio i trochę śmiesznie.
   A później przyszły czasy coraz tańszych aparatów fotograficznych, kolorowych - a nie podkolorowanych - fotografii i wreszcie pod strzechy trafiły kamery wideo, ale to już zupełnie inna historia...
amk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski