Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udowodnij, że jesteś człowiekiem!

Redakcja
W jednym z felietonów poświęconych sztucznej inteligencji wspominałem o tak zwanym teście Turinga, który ma przesądzić, czy maszyny, z którymi mamy do czynienia, są już inteligentne, czy też ciągle jest to tylko namiastka.

Prof. Ryszard Tadeusiewicz: W LABORATORIUM I PRAKTYCE

Test Turinga polega na tym, że człowiek, którego uznaliśmy za eksperta w tej sprawie, ma przeprowadzić rozmowę z indywiduum, którego tożsamości nie zna, nie może go widzieć ani słyszeć, ale może z nim wymieniać listy elektroniczne na dowolny temat. Jeśli po dłuższej rozmowie tego typu nasz arbiter stanowczo stwierdzi, że komunikował się z inteligentnym człowiekiem, a tymczasem po drugiej stronie był odpowiednio zaprogramowany komputer - to nie będzie podstaw, żeby odmawiać temu komputerowi (a dokładniej jego programowi) atrybutu inteligencji. Buszując w Internecie, możemy spotkać bardzo wiele programów, z którymi można sobie pogawędzić na różne tematy. Powstała nawet specjalna nazwa dla tych programów: "talk-bot" (od angielskich słów "rozmowa" oraz "robot"), spotyka się też określenie "chatter-box", czyli paplająca skrzynka, a po polsku lansowany był termin "pleciuga". Sama mnogość nazw wskazuje na to, że jest już tych gadatliwych robotów dużo i że zaczynają one być autentycznie popularne. Żaden jednak z tych pomysłowych programów nie jest jeszcze tak dobry, żeby mógł zaliczyć test Turinga.

Zwykle już po krótkim czasie rozmawiający (a raczej korespondujący) z programem ludzie dostrzegają schematyczną sztuczność jego odpowiedzi, w wyniku czego mają świadomość rozmowy z robotem. Nie zawsze musi nam to przeszkadzać - dobrze zaprogramowane talk-boty pełnią na przykład skutecznie funkcję automatów informacyjnych dostarczających na życzenie określonych informacji (na przykład o rozkładzie jazdy autobusów albo o prognozie pogody) i cieszymy się, gdy nas mądrze obsługują, nawet jeśli nie udają przy tym ludzi. Dzięki rozwojowi techniki związanej z rozpoznawaniem mowy człowieka oraz dzięki łatwości generowania zrozumiałej mowy przez komputery - możliwe jest świadczenie tego rodzaju automatycznych usług informacyjnych także przez telefon. Jest to bardzo ważne, zwłaszcza w związku z tym, że coraz więcej instytucji oferuje obecnie pomoc dla swych klientów w postaci tak zwanej infolinii. Zamiast trzymać na dyżurach nudzących się operatorów - usługodawcy aktywują odpowiednie talk-boty wyposażone w moduł syntezy mowy. Komunikacja od człowieka do takiej gadającej skrzynki często musi być wspomagana wysyłaniem dodatkowych kodów za pomocą klawiatury telefonu, ale ta sytuacja powinna powoli odchodzić w przeszłość wraz z doskonaleniem systemów automatycznego rozpoznawania mowy. Wróćmy jednak do tematu zapowiedzianego tytułem felietonu. Skoro w dzisiejszym internecie aktywną działalność komunikacyjną prowadzą zarówno ludzie, wchodzący na różne strony i aktywujący różne usługi, jak i różne programy automatyczne, które potrafią robić to samo - to czasami pojawia się praktyczna potrzeba sprawdzenia: kto jest kim.

Dlaczego chcemy odróżnić aktywność człowieka od aktywności automatycznego programu? Dopóki te "roboty" albo "agenty" (bo i taka nazwa funkcjonuje) penetrują sieć na przykład po to, żeby potem Google albo inna wyszukiwarka wiedziała, gdzie można szukać potrzebnych nam informacji - nikt nie ma żadnych pretensji, bo wszyscy korzystamy z takiej formy ich aktywności. Jednak automatyczne programy mogą być użyte w mniej niewinnych celach. Wyobraźmy sobie, że ktoś chce wysłać milion SMS-ów. Jeśli zawrze w tym celu odpowiednią umowę z operatorem telefonii komórkowej - wtedy może to zrobić legalnie (pod warunkiem że nie narusza praw osób, do których SMS-y są kierowane). Ale ktoś może mieć pomysł, jak zrealizować taki pomysł taniej. Każda sieć telefonii komórkowej udostępnia przecież możliwości wysyłania darmowych SMS przez tzw. bramkę. No więc uruchamiamy program, a on raz po raz będzie automatycznie wchodził na stronę takiej darmowej bramki i będzie wysyłał tyle SMS, ile tylko zechcemy... Hola, hola! Nie tak łatwo! Żeby wysłać SMS-a (albo na przykład zarejestrować się w jakimś serwisie czy uzyskać jakąś inną korzyść przeznaczoną tylko dla ludzi) - trzeba udowodnić, że się jest człowiekiem. Służą do tego techniki nazywane HIP (Human Interactive Proof). Są to zadania stawiane rozmówcy przez program "broniący przed inwazją robotów" strony internetowej. Najczęściej trzeba odczytać na obrazku zatarty napis i wpisać go na klawiaturze. Dla nas jest to sprawa jednego rzutu oka, tymczasem odczytanie takiego ukrytego napisu jest bardzo trudne dla komputera. I bardzo dobrze, bo roboty nie powinny korzystać z przywilejów dostępnych tylko dla ludzi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski