Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Józefa Szmida

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. Podczas gdy niepokoi nas wstrzymanie na warszawskich Powązkach i na innych cmentarzach poszukiwań szczątków naszych bohaterów, zamordowanych i anonimowo pogrzebanych przez komunistów, nie zapominajmy o tych, którzy mają swoje groby. Np. mogiły żołnierzy wyklętych są na krakowskich Rakowicach, gdzie pochowano m.in. ks. Władysława Gurgacza i żołnierzy z oddziału, w którym służył.

Na powązkowskiej „Łączce” dotąd nie odnaleziono płk. Łukasza Cieplińskiego, szefa czwartej komendy konspiracyjnego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” oraz jego podwładnych. Ale w Krakowie, na cmentarzu w Batowicach, pochowano członka tej komendy, szefa łączności i kierownika kancelarii Zarządu Głównego WiN, porucznika Józefa Szmida, używającego pseudonimów „Rączy” i „Łucja”.

Szmid większą część życia spędził w Krakowie, ale urodził się w Tarnowie w 1920 roku, maturę zdał w Dębicy, a do zawodowej służby w kawalerii wyjechał do Grudziądza. Walczył we wrześniu 1939 roku, a kilka miesięcy później został zaprzysiężony jako żołnierz ZWZ i AK przez Adama Lazarowicza (którego zamordowano razem z Cieplińskim). Szmid był zastępcą dowódcy AK w Dębicy, za ofiarną służbę dostał Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami.

Po zajęciu Polski przez Sowietów pozostał w konspiracji i przez dwa lata kierował Wydziałem Organizacyjnym Rzeszowskiego Okręgu WiN. Razem z płk. Cieplińskim brał udział w odbudowie ogólnopolskich struktur pod-ziemnej organizacji po wielkich wsypach w końcu 1946 roku.

Mimo narastającego terroru WiN nadal zachowywał konspiracyjne kontakty, kierował do leśnych oddziałów ludzi zagrożonych aresztowaniem, utrzymywał łączność z Zachodem. Ale pętla nowej niewoli zaciskała się wokół Polski. Po sfałszowanych wyborach i rozbiciu opozycyjnej partii Mikołajczyka, coraz mniej było nadziei na przetrwanie zorganizowanego oporu. Jesienią 1947 roku historia WiN-u dobiegła końca, a kontrolę nad niedobitkami zrzeszenia przejęła bezpieka.

Szmid, aresztowany razem z żoną 8 października 1947 roku, rok później został skazany na śmierć, ale wyrok zamieniono na dożywocie. Zwolniono go w 1956 roku, po 9 latach spędzonych w więzieniach. Zamieszkał w Krakowie, skończył studia na Akademii Medycznej, pracował jako lekarz. Do końca życia zachował kawaleryjską postawę i miłość do koni. Zmarł w 1990 r.

Krakowscy radni podjęli starania o nazwanie jego imieniem jednej z krakowskich ulic. Czy to wystarczy? Czy miasto nie powinno otoczyć opieką jego grobu? Czy nie trzeba pomyśleć o tablicy na jednym ze szpitali, w których pracował? Historia jest sprawiedliwa, dziś niezłomni żołnierze wychodzą z cienia. A pamięć o nich jest gwarancją naszej wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski