MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unia już na podium

Redakcja
Tomasz Połącarz strzela szóstą bramkę dla Unii FOT. DOROTA DUSIK
Tomasz Połącarz strzela szóstą bramkę dla Unii FOT. DOROTA DUSIK
HOKEJ. Oświęcimianie wykonali plan, odprawiając toruńskiego outsidera, a przy potknięciu Jastrzębia w Tychach awansowali na 3. miejsce

Tomasz Połącarz strzela szóstą bramkę dla Unii FOT. DOROTA DUSIK

Aksam Unia Oświęcim konsekwentnie realizuje plan pięcia się w tabeli.

Po wygranej we własnej hali nad jednym z ligowych outsiderów, TKH Nestą Karawelą Toruń 7-3 (2-0, 3-1, 2-2), przy jednoczesnej porażce jastrzębian w Tychach (3-5), zajęła ich miejsce na najniższym stopniu podium, a do wiceliderującej Cracovii traci dwa "oczka" i ma taką samą przewagę nad piątym w tabeli GKS.

Oświęcimianie przebili się do strefy medalowej w poprzednim tygodniu, po wyjazdowej wygranej w Jastrzębiu (4-3). Już wtedy Waldemar Klisiak, II trener Aksamu, używając wojskowej terminologii, powiedział, że uchwycony został strategiczny przyczółek, czyli upragnione 4 miejsce, a teraz trzeba zacząć "okopywać" się w gronie zespołów uprawnionych do walki o medale. Przed Unią dwa trudne mecze. W piątek podejmuje wicemistrza Polski, tyski GKS, a w niedzielę czeka ją wyjazd do Krakowa. - To dlatego w meczu przeciwko zdecydowanemu outsiderowi chcieliśmy przede wszystkim wygrać, robiąc to jak najmniejszym nakładem sił - tłumaczył Charles Franzen, trener oświęcimian. - Z doświadczenia wiem, że takie pojedynki są trudniejsze od tych przeciwko ligowym faworytom. Przed wyjściem na lód powtarzaliśmy o maksymalnej koncentracji, ale zawsze gdzieś w głowach zawodników siedzi, że wcześniej czy później bramki paść muszą.

Potwierdzeniem słów szwedzkiego szkoleniowca Aksamu była pierwsze tercja, w której oświęcimianie, po szybkim objęciu prowadzenia, grali nonszalancko, nie potrafiąc wykorzystać nawet dwuminutowej podwójnej przewagi, a Wojciech Wojtarowicz spudłował mając zaledwie metr do bramki.

Taka postawa musiała zostać ukarana. Na początku drugiej odsłony Jacek Dzięgiel idealnie wyszedł do prostopadłego podania, a - po przejęciu krążka za plecami oświęcimskich obrońców - wygrał z Krzysztofem Zborowskim, który ma na sumieniu drugą i trzecią bramkę. - Pewnie, że łatwo stracone gole irytują, ale trzeba wziąć poprawkę na rywala, który przecież sporadycznie kontrował, więc bramkarz miał mało pracy - stwierdził Tomasz Piątek, II trener Aksamu. - Z pewnością w weekendowych spotkaniach nasz numer jeden będzie oparciem dla zespołu. Takie mam przeczucie.

- Na pewno wygrał zespół dojrzalszy, ale przy lepszej skuteczności moglibyśmy wpędzić oświęcimian w większe kłopoty - analizował Jarosław Lehocky, trener torunian. - Przeciwko tak mocnej ekipie, jaką bez wątpienia jest Unia, nie można mieć zbyt wielu pozycji bramkowych, dlatego trzeba umieć wykorzystać to, co się wypracuje. Gdybyśmy trafili przy bezbramkowym rezultacie, być może udałoby nam się powtórzyć scenariusz z ligowej potyczki z Torunia, gdzie po ośmiu minutach prowadziliśmy już 3-0, choć przegraliśmy 4-6.

Bohaterem meczu był Łukasz Rziha, który wypracował pięć goli. - Dwa razy tak wyłożył partnerom krążek, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że były to zagrania na najwyższym europejskim poziomie - ocenił powściągliwy zazwyczaj w wygłaszaniu pochwał Charles Franzen.
Sam Rziha mówi wprost: - Zawsze staram się jak najwięcej wypracować pozycji kolegom, bo wtedy zawsze ich ułamkowa część zostanie wykorzystana. Sam nigdy nie byłem wielkim snajperem.

- Pewnie, że chłopcy czasem zbyt wiele kombinowali, dlatego po własnych błędach straciliśmy trzy gole, bo mecz był pod naszą kontrolą - skwitował Franzen.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski