Utrzymanie przejezdności dróg sporo kosztuje

Już wydano znaczną ilość pieniędzy na odśnieżania i posypywanie dróg gminnych. A jeżeli wyda się zbyt dużo na zimowe utrzymanie szlaków komunikacyjnych, to niewiele zostanie w kasie na letnie remonty cząstkowe, łatanie, poprawianie.

W tym roku na terenie gminy działają 4 firmy obsługujące cały obszar. Jest 5 pługów, które starają się o utrzymanie jak najlepszej przejezdności dróg. Jest także do dyspozycji, awaryjnie, pług wirnikowy - jeśli pozostałe maszyny nie dadzą sobie rady.

- Ta zima jest wyjątkowa. W ciągu mojej 8 - letniej kadencji jest najgorsza pod względem ilości śniegu, śliskości i oblodzeń. Do 28 grudnia wydaliśmy na zimowe utrzymanie dróg ponad 118 tysięcy złotych - w najgorszym roku, który pamiętam, za cały rok kalendarzowy wydaliśmy 140 tysięcy. Teraz za jeden miesiąc - prawie 120 tysięcy... A przed nami jeszcze styczeń, luty, marzec. Może kwiecień... - niepokoi się wójt Lesław Blacha.

Pocieszające jest to, że mimo ekstremalnych warunków, firmy odśnieżające wywiązują się należycie ze swoich zadań. Na razie wszędzie, do każdego miejsca, można dojść i dojechać. - Uważam, iż nasze drogi, mimo że gminne, są lepiej utrzymywane niż drogi powiatowe i wojewódzkie. Tu należą się oczywiście podziękowania dla pracujących na naszym terenie firm - zauważył gospodarz gminy.

Oczywiście samorządowcy zdają sobie sprawę, że idealnie nigdy nie będzie. Bo na to potrzeba znacznie więcej środków a tych gmina nie ma. - Żeby drogi gminne były czarne i mokre, musielibyśmy wysypywać tony soli. Nadmierna chemizacja jednak nikomu i niczemu na dobre nie wychodzi. Ani pojazdom, ani nawierzchni dróg, ani naszym butom... - dodaje przewodniczący Rady Gminy Andrzej Dziubka.

- Zimowe utrzymanie kosztuje. Można by za to zmodernizować spory kawałek drogi latem - kwituje temat zimy wójt Blacha.

ZBIGNIEW WOJTIUK